sobota, 7 czerwca 2014

Szesnastka

Bierzemy udział w jakimś dziwnym procederze, próbując zdemaskować Nastkę. Mógłbym ją podejrzewać o wszystko, ale nie o to, że zarabia na życie, sprzedając własne ciało. Nawet do głowy mi to nie przyszło, ale teraz zaczyna się to powoli układać w logiczną całość. Młodsza Wolska nie może pochwalić się jakimś znaczącym wykształceniem, bo z tego co wiem, skończyła tylko liceum i nie wiem nawet czy podeszła do matury. To nie jest ten czas, że praca czeka na ciebie zaraz po skończeniu szkoły. Trzeba najpierw skończyć studia, najlepiej jeszcze jakieś konkretne i do tego jeszcze szereg kursów. Owszem, zastanawiałem się już od dłuższego czasu skąd Anastazja czerpie kasę na te wszystkie przyjemności, ale wmawiałem sobie, że znalazła dzianego faceta i przeszła na jego utrzymanie.
Dzisiaj rano szatynka zadzwoniła do mnie i zapytała czy nie zająłbym się nadprogramowo Alicją, bo jej wyskoczyło coś pilnego. Nigdy wcześniej jej się nie zdarzało proponować mi takie rzeczy, bo najchętniej zupełnie ograniczyłaby mój kontakt z małą. Oczywiście przystałem na to, bo miałem nadzieję, że w ten sposób dowiem się więcej. Jak jakiś kompletny kretyn siedzę w samochodzie pod jej blokiem i czekam aż Wolska wyjdzie ze swojego mieszkania. Jej sportowe auto stoi jeszcze na parkingu, więc najprawdopodobniej jest w środku swojego M4. Na stałym łączu z Antosią, melduję jej o postępach swoich obserwacji.
-Przynajmniej choć ten jeden raz w życiu role się odwróciły i teraz ja śledzę, a nie jestem śledzony.- irytują mnie sytuację, gdy na spacerze z bliskimi czy zwyczajnym wyjściu po bułki do sklepu towarzyszy mi jakiś fotoreporter. Może w Rzeszowie nie działa to na taką skalę, ale gdy tylko pojawię się w rodzinnym domu, to zaraz ktoś życzliwy donosi o tym największym plotkarskim portalom i potem muszę oglądać się w kolorowych gazetach i czytać na swój temat niestworzone historie. Antosia mówi mi właśnie o tym co mnie czeka, gdy dobrze wypełnię swoje zadanie. Aż robię się czerwony na samą myśl o tym, co dziewczyna ma mi do powiedzenia. Kto by pomyślał, że niepozorna pani pedagog może skrywać w sobie taką nieposkromioną naturę dzikiej i nieokiełznanej kobiety. Czasami łapię się za głowę, gdy dochodzi między nami do zbliżeń.
-Wyszła z mieszkania!- muszę się otrząsnąć ze umysłowego zniewolenia słowami Łukowskiej, bo Nastka właśnie wyszła z mieszkania. Nie czekam nawet na pożegnanie ze strony szatynki, po prostu rozłączam się i rzucam telefon na siedzenie obok. Włączam silnik, bym był gotowy ruszyć od razu za Wolską. Nie powiem, żebym był jakoś szczególnie opanowany w tej sytuacji, ale staram się jakoś trzymać poziom i próbuję robić wszystko, by nie zdradzić swojej obecności za samochodem Anastazji. Specjalnie wziąłem nawet wóz od Moniki, bo mój rozpoznałaby bez problemu w pierwszej chwili. Dla niepoznaki staram się trzymać za nią dwa samochody dalej, a w duchu modlę się, by rzeszowska sygnalizacja świetlna sprzyjała moim poczynaniom.
-Niech to szlag!- ona przejeżdża na pomarańczowym świetle, a ja muszę się zatrzymać. Wiem tylko tyle, że skręciła na skrzyżowaniu w lewo, więc i ja robię to samo, gdy zielona barwa umożliwia mi kontynuowanie jazdy. Na całe szczęście szybko udało mi się zlokalizować ją na nowo, więc mogłem odetchnąć z ulgą. Jej samochód zatrzymał się pod znanym, a jednocześnie nieznanym mi lokalem. Od razu chcę zaznaczyć, że nigdy nie korzystałem i nie zamierzam korzystać z usług pań z „Hadesu”, ale co nie co o tym miejscu słyszałem. Nasze tropy zaprowadziły nas w miejsce, w którym kobiety oddają swoje ciało za pieniądze. Nie mam pojęcia jaki udział w tym wszystkim ma Wolska, ale na pewno nie przyjeżdża tu dla relaksu.
Wysiadam z samochodu i tylko modlę się, by nikt nie zauważył mojej osoby pod publicznym domem. Już widzę te nagłówki, że reprezentant Polski zabawia się w burdelach po godzinach, a w mediach udaję świątojebliwą osobę. Rozejrzałem się wokół siebie i nie będąc w 100% pewnych uznałem, że jestem w miarę bezpieczny. Zabezpieczyłem pojazd i ruszyłem przed siebie. Już od samego wejścia do „Hadesu” uderzyła mnie czerwień ścian i jakiś specyficzny, nieznany mi dotąd zapach. Nie potrafię go porównać z niczym innym. Niby pachnie pomarańczą, ale jakoś tak nienaturalnie, tak mdło. Nawet nie chcę mi się myśleć co może kryć się za tym zapachem, więc nie zastanawiam się nad tym dłużej. Robię kilka kroków dalej i napotykam na jakąś dziewczynę. Zdążyłem zauważyć, że ten burdel działa pod przykrywką kawiarni, bo bez problemu dostrzegam stoliki z krzesłami, a na jednej ze ścian ustawiona jest barowa lada.
-W czym mogę pomóc?- owa dziewczyna też niby ubrana jest normalnie, ale skąpa bluzka nie potrafi dostatecznie zakryć obfitego biustu, wylewającego się z miseczek biustonoszu. A może właśnie o to chodzi, by nie zakrywała?
-Szukam Anastazji Wolskiej.-widzę, że wypowiedziane przeze mnie nazwisko budzi konsternację. Ona nawet nie wie jak ja jestem zdziwiony, że szukam w takim miejscu prawnej opiekunki córki mojej zmarłej przyjaciółki. Powinienem się cieszyć, że w obliczu takich spraw łatwiej będzie mi starać się o opiekę nad Alą, ale jakoś tego nie robię.
-Ale ona już nie pracuje tutaj. To znaczy pracuje, ale ona nie…- rzeczywiście myślałby kto, że dziewczyna zapomniała języka w buzi i udaję cnotkę-niewydymkę.
-Może ją pani zawołać? Wiem, że jest w tym budynku.- zachowuję się być może jakiś napalony klient, ale jak już zabrnęliśmy do tego momentu to muszę zrobić wszystko, by wyjaśnić tę sprawę do końca. Na chwilę zostaję sam w tym dziwacznym miejscu. Mój wzrok kieruje się w stronę potężnej rury, która zdobi środek pomieszczenia. I ktoś tym ludziom tutaj wierzy, że prowadzą restaurację?
-Co ty tutaj robisz?!- standardowe zachowanie z jej strony. Atakuje mnie ode samego wejścia, choć w tym rozdaniu to ja rozdaję karty, bo to ona znalazła się w idiotycznym położeniu, nie ja. Patrzę na nią z wyższością, bo widzę jak się miota. Ucieka wzrokiem po ścianach, nie patrzy mi w oczy i nerwowo wykręca sobie palce.
-Może ty mi pierwsza odpowiesz co tutaj robisz? I proszę cię nie krzycz, bo krzykiem nic nie zdziałasz. Wydało się skąd masz pieniądze na takie wystawne życie, ale ja nie wierzę, że ty robisz to wszystko sama z siebie, musiało cię coś do tego skłonić.-nie wierzę, że zachowuje się tak, jak się zachowuję. Ona obwiniała mnie w oczach Ali za śmierć Anki, nie szczędziła kąśliwych uwag i robiła wszystko, bym czuł się nikim. Ja natomiast zamiast odpłacić jej pięknym za nadobne, pozwalam jej się do mnie przytulić i wypłakać.
-No już, spokojnie. Można tu gdzieś usiąść i pogadać czy wolisz stąd wyjść?- Nastka wyciąga z torby pęk kluczy i otwiera nimi jakąś niewielkich rozmiarów pakamerę. Wchodzimy do środka i siadamy na jednej z ustawianych pod ścianą kanap. Nie myślałem, że w mój rękaw Anastazja będzie wylewać łzy. Życie potrafi zaskakiwać…

~*~

Czekam na niego jak idiotka do późnych godzin nocnych. Zrobiłam Ali kolację, pomogłam jej się wykąpać i położyłam do łóżka. Przeczytałam ulubioną bajkę i poczekałam w jej pokoju do momentu, w którym oczy zamkną się na dobre. Sama wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w pidżamę i usiadłam przed telewizorem w oczekiwaniu na chłopaka. Miałam nadzieję, że oglądanie jakiegoś beznadziejnego programu kabaretowego umili mi czas, ale nic takiego nie miało miejsca. Zbyszkowy telefon milczy jak zaklęty od naszej ostatniej rozmowy, w której tak nagle ją urwał, bo najprawdopodobniej na horyzoncie pojawiła się Wolska. Zrozumiałam to, ale co można robić poza domem tyle czasu?! Naprawdę zaczynam się już zastanawiać czy aby na pewno nic złego się nie stało. Przez chwilę pojawiła się myśl, by zadzwonić do Michała, ale wtedy szanowny pan Bartman stanął w drzwiach salonu. Jego twarz wyglądała tak, jakby znajdowała się za mgłą. Nie musiałam go o nic pytać by zorientować się, że jest pod wpływem alkoholu. Ciśnienie w moich żyłach podniosło się na pewno kilka razy ponad normę.
-Gdzie ty byłeś tyle czasu?!- powiedziałam to głośno, ale ze świadomością, że za ścianą śpi Ala i nie mogę się wydzierać, bo mogę ją obudzić. Zbyszek rozwalił się na kanapie i najwyraźniej nie miał ochoty tłumaczyć mi swojej aż tak długiej nieobecności. Zamiast dowiedzieć się czegoś na temat Anastazji, to on przychodzi kompletnie zalany do domu i już prawie zasypia na siedząco. Mamrocze coś pod nosem, ale nie można z tego wyłapać żadnych konkretnych słów. Ok., ja nie będę się prosić. Z wysoko podniesioną głową poszłam do sypialni, zamykając ją na klucz. Nie mam ochoty użerać się z trzeźwiejącym Bartmanem, któremu może się zebrać w każdej chwili na amory.
Co z tego, że leżę w łóżku, skoro nie mogę zmrużyć oka. Słyszę donośne chrapanie bruneta z salonu i zazdroszczę mu, że już od dłuższego czasu znajduje się w innym wymiarze. Ja zamiast śnić, to rozmyślam o tym co Zbyszek robił tak dużo czasu z Nastką. To chyba normalne, że się tym martwię, bo jeśli nasze przypuszczenia odnośnie miejsca pracy szatynki potwierdzą, jakby nie patrzeć Bartman spędził pół dnia z prostytutką. Nigdy się nie zastanawiałam nad tym czy siatkarz byłby w stanie mnie zdradzić. Cholera, ja tak mało o nim wiem na dobrą sprawę. Takiej rzeczy powinnam być pewna, a nie jestem.
-Antosia otwórz, chcę porozmawiać.-patrzę na tarczę zegara stojącego na mojej szafce nocnej. Dochodzi godzina 4. Długo waham się czy mam mu otworzyć, ale w końcu to robię. Bez większych emocji wpuszczam go do środka, sama zakopuję się pod kołdrą w pozycji siedzącej. Czekam na jego wyjaśnienia, skoro zebrał się na odwagę i najprawdopodobniej otrzeźwiał z pierwszego upojenia alkoholowego.
-Rozmawiałem z Nastką. Faktycznie pracuje w domu publicznym, ale zapewniała mnie, że nie w charakterze prostytutki. Zajmuje się zaopatrzeniem.- nie wiem czy on od tego alkoholu to jakiegoś pomieszania z poplątaniem dostał czy co?! Jakie zaopatrzenie w burdelu?! W kondomy czy wazelinę?! Prycham ironicznie i stawiam oczy w słup.
-No nie patrz tak na mnie. Mi też na początku ciężko było w to uwierzyć, ale zorientowałem się w sprawie i jestem skłonny jej uwierzyć. W ogóle długo rozmawialiśmy o życiu i ona naprawdę nie jest złym człowiekiem.-nie no, teraz to już w ogóle uważam, że ta rozmowa nie ma sensu. Ta dziewczyna oskarżyła go o śmierć jego przyjaciółki, szykanowała na każdym kroku i buntowała przeciwko niemu Alicję, a on teraz mi wyskakuje z tym, że ona nie jest złym człowiekiem?!
-Wiesz co Zbyszek, może ty lepiej idź na tę kanapę i prześpij się, bo gadasz jakieś bzdury. Ja nie mam ochoty tego słuchać!- wskazałam brodą na drzwi. Chciał coś powiedzieć, ale ja ostentacyjnie wyłączyłam lampkę i kolokwialnie mówiąc, odwróciłam się do niego dupą. Nie protestował, nie nalegał. On jest za bardzo honorowy, by się o coś kogoś prosić…

…pierwsze ciche dni po mojej przeprowadzce do Zbyszka. Z moich doświadczeń z dzieciństwa pamiętam, że rodzice prowadzili dość ostrą wymianę zdań, gdy tata wracał od jakiegoś kolegi po kilku głębszych, ale zazwyczaj następnego dnia rano mama parzyła ojcu mocną kawę, a on ochoczo wypijał ją jednym haustem. Powieliłam rodzinny schemat, ale Bartman nie tknął ode mnie kawy. Bez słowa wyszedł z mieszkania i tyle go widziałam.
-Antosiu gdzie jest Zbyszek? Bo obiecał mi, że zawiezie mnie do szkoły.- no tak. Miał zawieźć do szkoły nas obie. Na całe szczęście pogoda za oknem jest tak piękna, że możemy z małą śmiało skorzystać z komunikacji miejskiej.
-Pojedziemy autobusem. Kochanie idź spakuj plecak, za 15 minut wychodzimy z domu.- głaszczę ją po główce i całuje w czoło. Kończę przygotować dla nas drugie śniadania. Swój jogurt pakuję do torby, a kanapki Ali do pojemnika na żywność. Gdy dziewczynka przynosi plecak, wkładam jej wszystko do jednej z przegródek, do tego jeszcze dokładając butelkę z piciem. Zamykałam właśnie drzwi, gdy na schodach do mieszkania pojawił się Zbyszek. Z bukietem czerwonych róż i z miną zbitego psa. Z wrażenia klucze wypadły mi z ręki.
-Kotku pobiegniesz do samochodu? Tu masz kluczyki, my zaraz przyjdziemy.- Alicja robi posłusznie to, o co prosi ją Zbyszek.
-Zanieś te kwiaty Anastazji, skoro jest takim dobrym człowiekiem…- ja też potrafię się unieść honorem, choć muszę powiedzieć, że ogrom bukietu zrobił na mnie wrażenie. Zbyszek nie mówił nic, po prostu patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi ślepiami, aż w końcu zmiękłam i wzięłam kwiaty.
-Przepraszam cię za to, że wczoraj tak długo nie wracałem do domu. Faktycznie, trochę za dużo wypiłem i być może naiwnie podszedłem do słów Anastazji. Obiecuję, że porozmawiam z nią raz jeszcze, nie dam w siebie wlać grama wódki i nie dam wziąć się na litość. I chciałbym, żebyś i ty teraz była obecna podczas tej rozmowy. Możemy nawet jechać dziś po szkole, jeśli chcesz.-obejmuję szyję Zbyszka i zgadzam się skinieniem głowy na to, byśmy pojechali do Wolskiej. Fakt, będę się czuła pewniej, jeśli tym razem będę przy nim.




Zapraszam też tutaj:
XXIV-->tutaj<klik>
3-->tutaj<klik>
#3-->tutaj<klik



6 komentarzy:

  1. świetny rozdział :D dobrze że w części Zbyszek odkrył co robi siostra zmarłej przyjaciółki. ale dobrze też że Antosia nie wierzy tak szybko słowom jak Zibi :D
    niech się już wszystko wyjaśni i Ala mogłaby zamieszkać z Zbyszkiem i Antosią :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem Anastazja coś kręci. Jakoś jej nie ufam;/ Szkoda, że Zibi po alkoholu jest taki naiwny. Mam nadzieję, że Tosia odkryje prawdę:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachowanie Anastazji pachnie jakimś grubszym skandalem, po którym Zbyszek rozchwieje się emocjonalnie. I tak podziwiam go za zaangażowanie, z jakim opiekuje się małą Alą, ale musi sobie ułatwić życie i zabrać dziewczynkę do siebie. Tam będzie jej o wiele lepiej, dzięki czemu wyrośnie na dobrego człowieka. Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. Pozdrawiam i zapraszam do siebie!!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba i ja się nie wyróżnię z tłumu kiedy powiem, że nie ufam Anastazji za grosz i węszę jakiś grubszy skandal. Ale mam nadzieję, że Zbyszek ani na chwilę się nie podda i będzie dalej walczył o Alę!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej blog niesamowity <3
    Zapraszam do mnie http://opowiadanie-tom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co mam myśleć o Anastazji, mam ochotę trzepnąć Zbyszka w 4 litery za jego naiwność ze tak prędko uwierzył w słówka siostry przyjaciółki. Tak nie można ona potrafi omotać sobie wokół palca każdego widać Bartmana również. Nie wierzę że jako zaopatrzeniowiec dorobiła się takich pieniędzy pozwalających na takie życie. takie rzeczy to nie w Polsce. Nie dziwię się Tośce że jej nie ufa i jest podejrzliwa też bym taka była niech Zbyszek się otrząśnie, może te "ciche chwile" nieco gu uświadomiły.

    Kochana na dwa kolejne opowiadania dotrę jutro, albo w piątek obiecuję

    OdpowiedzUsuń