środa, 24 grudnia 2014

Epilog

Zaryzykowałam związek z Fabianem i to mi się w 100% opłaciło. Zmiana Drzyzgi nie okazała się czymś chwilowym i niestałym. Mogę zawsze liczyć na bruneta. Sama też wspieram go w jego karierze, rozwijającej się w zawrotnym tempie. Jestem niesamowicie szczęśliwa, gdy czytam opinie na temat gry mojego chłopaka. Znawcy porównują go z największymi rozgrywającymi na świecie, a ja wiem, że te opinie nawet w najmniejszym stopniu nie są przesadzone. Fabian ma poprowadzić grę zespołu podczas tegorocznej Ligi Światowej. Z racji tego, że finały będę rozgrywane w Polsce, nasza reprezentacja nie musi grać na maksa w fazie grupowej, dlatego też obecny szkoleniowiec naszej kadry Sebastian Świderski postanowił postawić na młodych, bo tylko wtedy może ograć ich w starciu z najlepszymi drużynami na świecie. Od lat Polska uznawana jest za jedną z najlepszych reprezentacji, nie schodzimy też z podium największych międzynarodowych imprez. Trzeba też sobie jasno powiedzieć, że imprezą docelową tego roku są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Chęć zdobycia medalu z najcenniejszego kruszcu sprawia, że wszystkie siły zostały rzucone na jeden pokład. Do gry na ten jeden sezon wrócili ci, którzy kiedyś stanowili o sile zespołu. Chociaż nie udało się namówić do powrotu Mariusza Wlazłego, to wrócili ci, którzy z różnych względów mieli rozbrat z reprezentacją. Taką postacią na pewno jest Zbyszek. Po naszym rozstaniu przestałam się interesować jego karierą. To znaczy interesowałam się, ale w ukryciu. Nie pytałam o nic ani jego, ani Fabiana. Uznałam, że nie powinnam wtrącać się w jego życie, a już zwłaszcza w kwestię jego siatkarskich wyborów. Trochę zawiódł mnie fakt, że po naszym rozwodzie Bartman wybrał zagraniczną opcję i na dwa lata wyprowadził się do Rosji. Z jednej strony starałam się zrozumieć, że stara się zapomnieć o wszystkim z dala od Rzeszowa i ode mnie, ale przecież w tym wszystkim gdzieś były dzieci. Najgorzej przeżyła to Ala. Zaraz po jego wyjeździe zaczęły się problemy wychowawcze, z którymi musiałam się uporać razem z Fabianem. Po rozwodzie mała Wolska przestała akceptować Drzyzgę. Uciekała do koleżanek, raz udało mi się ją złapać na dworcu, bo umyśliła sobie w główce, że pojedzie do rodziców Zbyszka i zamieszka z nimi. Wtedy też przeprowadziłyśmy poważną rozmowę. Otwarcie jej powiedziałam dlaczego rozstałam się z Bartmanem i dlaczego związałam z Fabianem. Nie ukrywałam przed nią faktu, że w przeszłości tworzyłam związek z Drzyzgą. Nie mogłam wymagać od niej, że zrozumie do końca całą tę sytuację, ale ona po raz kolejny mnie zaskoczyła. Kiedy zapytałam czy chciałaby mieszkać ze Zbyszkiem, ona wtuliła się we mnie i powiedziała, że widocznie tak musi być. Ja wiem, że ona bardzo kocha bruneta.
-Tosiu! Mela bawi się z Fabianem, a czy ja mogę iść do Zbyszka?- nie mam z tym żadnego problemu, więc ochoczo kiwam głową na znak aprobaty. Wszyscy spotkaliśmy się w Krakowie przy okazji pierwszego finaLigi Światowej. Wcześniej jakoś nie było okazji, bo chłopcy ciężko trenowali w Spale oraz odbyli zagraniczny wyjazd treningowy. Z każdym rokiem coraz gorzej znoszę te wyjazdy Fabiana i gdybym tylko mogła to poprosiłabym go o to, by dał już sobie z tym wszystkim spokój i został ze mną w naszym mieszkaniu w Warszawie. Ostatni rok był dla nas bardzo trudny. Zostaliśmy z Fabianem weekendową parą. Nie zdecydowałam się na wspólny wyjazd do Włoch. Po pierwsze nie znałam jeszcze wtedy włoskiego, a po drugie serduszko Amelki wymagało i nadal wymaga ciągłych wizyt kontrolnych i badań. Na nic zdały się tłumaczenia Drzyzgi, że tam na miejscu znajdzie jeszcze lepszych specjalistów niż tu w Polsce, którzy zajmą się sercem mojego dziecka. Nic na to nie poradzę, że wtedy zaufanie miałam tylko do doktora Zalewskiego i dopóki on mówił mi, że powinnam poczekać z podróżą, ja potulnie słuchałam jego wskazań i zaleceń. Z Fabianem podczas ostatniego roku widywałam się dwa razy w miesiącu. Raz ja leciałam do Włoch, raz on przylatywał do Polski. Byłam już wykończona takim życiem na walizkach, ale w momencie kiedy odebrałam go z lotniska i wiedziałam, że nie będę musiała go odwozić w niedzielę po południu, poczułam niewysłowioną radość. Choć odzyskałam go dla siebie tylko na dwa tygodnie to wiedziałam, że już w kolejnym sezonie spakuję walizki swoje i dzieci, jadąc z nim na koniec świata.
-O czym myślisz?- obok mnie siada Wojtek, ojciec Fabiana. Kazał mi się zwracać do siebie po imieniu. Choć długo nie mogłam się na to zgodzić, w końcu uległam jego namowom. Mam do niego ogromny szacunek i traktuję go niemalże jak ojca, którego tak rzadko znów widuję. Mama pojawia się u nas częściej od kiedy pogodziła się z faktem, że jej córka rozwiodła się z mężczyzną, któremu ślubowała miłość przed Bogiem.
-A o niczym szczególnym. Już gotowy do meczu?- uciekam jak mogę od rozmowy na temat moich rozmyślań, bo nie chcę się wygadać przed seniorem Drzyzgą. O czym myślę? Myślę o tym jak mam powiedzieć Fabianowi, że jestem w ciąży. Gdzieś cały czas mam w głowie ten moment z przed lat i jego ucieczkę. Teraz się tego nie boję, ale nie wiem jak to wszystko ubrać w słowa. Nie staraliśmy się specjalnie o dziecko, ale też nie przywiązywaliśmy większej wagi do zabezpieczenia. Ja od razu zapowiedziałam brunetowi, że nie decyduję się na tabletki, a on przyjął to do wiadomości bez zastrzeżeń.
-Nie musisz mnie zbywać Tosiu, bo ja chyba wiem o czym myślisz i zanim powiesz o tym Fabianowi to wiedz, że jestem teraz najszczęśliwszym przyszłym dziadkiem na świecie. Wiesz, że traktuje dziewczynki jak swoje wnuczki i pokochałem je od pierwszego wejrzenia, ale teraz cieszę się, że zostanę takim 100% dziadkiem.- tonę w ramionach Wojtka oszołomiona i zaskoczona. Skąd on o tym wie? W mojej głowie zapala się natychmiast czerwona lampka. Pewnie nie wyrzuciłam opakowania po teście ciążowym, który robiłam w domu Drzyzgów. To był mój trzeci test, który miał rozwiać wszelkie wątpliwości. Ręce mi się trzęsły i przez nieuwagę tekturowe pudełko wpadło za muszlę klozetową. Miałam cały czas w głowie, by wyrzucić to pudełko za pamięci, ale kiedy zobaczyłam dwie kreski to wyszłam z łazienki jak strzała i zapomniałam. Pewnie Mariola sprzątała i znalazła opakowanie. I tak miło z ich strony, że nie powiedzieli nic synowi.
-Myślisz, że się ucieszy?- patrzę w kierunku boiska, gdzie Fabian podrzuca do góry Amelkę. Moje serce zamiera na chwilę, gdy mała znajduje się wysoko w górze, by po chwili odetchnąć z ulgą, kiedy już znajduje się w ramionach bruneta. Chyba nie powinnam mieć złudzeń. Fabian dorósł do tego, by zostać ojcem.
-Jestem o tym przekonany. Kiedyś zachował się beznadziejnie, ale teraz to zupełnie inny facet Tosiu i to dzięki tobie. Leć i powiedz mu teraz o wszystkim. Na pewno ta wiadomość go uskrzydli i pozwoli rozegrać fantastyczne spotkanie.- całuje moje czoło i wypycha z krzesełka. Ma rację. Wezmę się w garść i powiem mu o wszystkim. Macham do niego, gdy spogląda z uśmiechem w moją stronę. Zostawia chodzącą na własnych nogach Melę na parkiecie i podchodzi do bandy.
-Widziałem, że rozmawiałaś z teściem? Aż miło na was popatrzeć. Szkoda, że twoja mama się jeszcze do mnie nie przekonała, ale mam nadzieję, że to się nie długo zmieni.
-Jestem w ciąży Fabian.-zero reakcji. Drzyzga odchodzi ode mnie, a ja mam łzy w oczach. Znowu to samo?! Po chwili wraca do mnie i chwyta w pasie, przenosząc przez bandy reklamowe na środek boiska. Wszyscy patrzą na nas jak na wariatów. Całe szczęście to tylko trening i nie ma tu żadnych przypadkowych osób. Rozgrywający wiruje ze mną, śmiejąc się jak to tylko on poprawi. Po prostu szczerze i pełną buzią.
-Myślałem, że się nigdy nie doczekam. Już miałem się martwić, że coś z moimi wojownikami jest nie tak, a tu taka wiadomość! Ludzie! Będę ojcem!!!- krzyknął na całą halę, zwołując wokół nas niemałe zgromadzenie. Wszyscy chcieli nam pogratulować. Trochę się obawiałam, że środowisko siatkarskie, to najściślejsze grono, nie będzie potrafiło zaakceptować mojego związku z Fabianem, a wszyscy przyjęli je bez większych problemów. Nie mam prawa wymagać cudów od Kubiaków, bo oni zawsze będą sympatyzować ze Zbyszkiem i to się raczej nigdy nie zmieni.
-Życzę ci szczęścia Tosiu. Mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie dobrze z maleństwem, bo na to zasługujesz. Zbyszek zawsze będzie moim przyjacielem i to się raczej nie zmieni, ale to nie znaczy, że źle życzymy z Moniką tobie i Fabianowi. Widać tak musiało być.-bardzo brakuje mi kontaktu z dobrze znanym mi małżeństwem. Może to się zmieni w najbliższym czasie, na pewno bym sobie tego życzyła z całego serca.
-Też chciałbym pogratulować…-przede mną staje Zbyszek, a wszystkie oczy skupiają się tylko na nas. Ta konfrontacja była nieunikniona i ja przed nią nie zamierzam uciekać…

~*~

Nie miałem i nie mam żadnych argumentów, by zatrzymać przy
sobie Antosię. Czułem, że się od siebie oddalamy. Moje miejsce w jej sercu zajmował Fabian i musiałem się z tym pogodzić, choć nie było to wcale takie proste, jak mogło się wydawać. Decyzje o rozwodzie podjąłem szybko bo wiedziałem, że przedłużanie tego na siłę nie przyniesie nam niczego dobrego, a takie zawieszenie między małżeństwem a separacją nie będzie dobre przede wszystkim dla dzieci. Ala nie mogła na początku pogodzić się z wiadomością o rozwodzie i o wszystko obwiniła Tosię, bo przecież to szatynka od razu znalazła sobie kogoś innego. Starałem się jej tłumaczyć, że czasem tak w życiu bywa, że dwoje ludzi nie może być ze sobą, choć wcześniej wszystko wskazywało na to, że będą ze sobą do końca życia. Od razu postawiłem sprawę jasno mówiąc, że to ja jestem i będę dla niej ojcem, ale nie mogłem też zniechęcać jej do Fabiana, bo wiedziałem, że dziewczynki będą musiały zostać pod opieką byłej żony. Nie byłem i nie jestem w stanie zapewnić im opieki, by mogły przebywać ze mną cały czas. Jestem sam, nie mam nikogo. Nie zanosi się też na to, bym w przyszłości miało się to zmienić. Nie zamykam się na nowe znajomości, ale też nie szukam na siłę. Będzie co ma być, zapisanego na górze losu nie przeskoczę. Nie przeskoczę też tego, że była żona układa sobie życie i jest po prostu szczęśliwa. Nie zazdroszczę, ale gdzieś w sercu jest nutka smutku, że ten uśmiech nie jest spowodowany radością z oczekiwania wspólnego potomka.
-Oby oczekiwanie na maleństwo wyglądało inaczej niż w przypadku Amelki. Najważniejsze by dziecko urodziło się zdrowe.-nam tego zabrakło. Amelka to skarb od losu, ale gdzieś w robionym przeze mnie rachunku z dotychczasowego życia doszedłem do wniosku, że właściwie ta choroba nas od siebie oddaliła. Wydawać by się mogło, że taka sytuacja powinna zbliżać małżonków, a w naszym wypadku zadziało się zupełnie odwrotnie.
-Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie twoje słowa bo wiem, że są szczere. Tego nigdy nie można było ci odmówić. Mam nadzieję, że spotkasz kogoś, z kim będziesz szczęśliwy. Wiedz, że z całego serca ci tego życzę, bo jak nikt na to zasługujesz.-wiem, że przesadza. Nie jestem święty, ale cieszę się, że to mówi. To ważne, że mimo wszystko potrafimy normalnie rozmawiać. Nie zamierzam uchodzić w cień, jeśli chodzi o życie naszych córek. Już sobie zaplanowałem, że za rok, dwa zastanowię się nad rozbratem z kadrą, by móc więcej czasu poświęcić dziewczynkom.
-Powodzenia Fabian.-podchodzę też do Drzyzgi. Niech wie, że stać mnie na ten gest. Wyciągam do niego rękę. Nie robiłem tego przez ostatni czas. Obwiniałem go o rozpad naszego małżeństwa cały czas mając w pamięci jak podle zachował się w przeszłości. Na początku nie potrafiłem sobie uzmysłowić jak Tosia mogła mu to wszystko wybaczyć, ale teraz wiem, że jak się kogoś kocha, to jest się zdolnym do wszystkiego. Czerwona lampka powinna mi się zapalić już wtedy, gdy Łukowska mówiła mi o odnowionym romansie z Drzyzgą. Zbagatelizowałem to i uznałem za sprawę zamkniętą. Czas pokazał, że niepotrzebnie.
-Wzajemnie Zbyszek.-ściskam dłoń rozgrywającego i odchodzę od rozpromienionej pary. Kubiak bije brawo. Wiem, że tego ode mnie oczekiwał. Moje zachowanie ma oczyścić atmosferę wokół mnie i Tosi. Przyjacielowi i jego żonie brakuje kontaktów z Tosią. Relacja się urwała, bo przyjaciele chcieli w ten sposób być fair wobec mnie. Początkowo byłem im za to wdzięczny, ale teraz doszedłem do wniosku, że takie zachowanie jest dziecinne. Nie mam prawa nikomu dobierać znajomych. Coś się skończyło i nie wróci już bezpowrotnie. Im szybciej to przyswoję, tym lepiej dla mnie i dla nas wszystkich…
~*~

-Myślałam Zbyszek, że będziesz dłużej walczył o Tosię. Czemu tak łatwo się poddałeś?
-Oj Anka! Dobrze wiesz, że od zawsze lubiłem jasne sytuacje. Ona mnie nie kochała, nie wiem czy kiedykolwiek mnie kochała. Ty powinnaś to lepiej wiedzieć, w końcu tyle lat patrzyłaś na nas z góry. Nie mogłaś załatwić jakiegoś lepszego zakończenia dla tego związku?
-Próbowałam coś zrobić, ale moje działania na nie wiele się zdały. Pamiętasz jak przychodziłam do ciebie w snach? Pewnego razu powiedziałam ci, że nie możesz się poddać, a ty nazajutrz pojechałeś do sądu i złożyłeś pozew rozwodowy. Potem przyglądałam się Tosi, chciałam coś wskórać, ale zobaczyłam jej szczęście u boku Fabiana. Spasowałam Zbyszek i sprowadziłam na twoją drogę Milenę.
-Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia ani żadne płomienne uczucie, ale spokój jaki odnalazłem u jej boku sprawił, że nie bałem się po raz drugi założyć rodzinę. Potem na świat przyszły bliźniaki, Dawid i Dagmara. Świat odwrócił się o 180 stopni, ale niczego bym nie zmienił. Wiesz siedzę tu z tobą i myślę, że dobrze przeżyłem swoje życie. Wiadomo, rozwodem nie ma co się chwalić, ale moje dzieci wyrosły na porządnych ludzi, a Milena pozwoliła się zestarzeć u swojego boku, do końca w poczuciu miłości i rodzinnego ciepła.
-Nie boisz się, że dzieci po twoim odejściu sobie nie poradzą?
-Nie, jestem dziwnie spokojny, że wszystko będzie dobrze. Zresztą, są dorosłe. Wszyscy mają szczęśliwe rodziny. Martwię się tylko o Milenę, bo została sama w naszym domu. Wiesz, dzieci ją odwiedzają, a najwięcej twoja Ala. Wspaniałą wydałaś córkę na świat Aniu. Powiesz mi teraz kto był jej ojcem?
-To bez znaczenia Zbyszku kto był biologicznym ojcem Ali. Tak naprawdę to ty i Tosia byliście jej rodzicami. Wprowadziliście ją w dorosłe życie i pomogliście jak tylko potrafiliście, by się usamodzielniła i wyrosła na mądrą kobietę. Zawsze będę wam za to wdzięczna. Nie mogę też zapomnieć o Fabianie, bo pomagał jak mógł. Ty nie wszystko widziałeś, ale było wiele sytuacji w których to on ratował moją córkę z opresji. Naprawdę się zmienił.
-Wiem Aniu. Może nie zawsze byłem zadowolony ze swojego życia, ale każda lekcja pokory czegoś mnie nauczyła. Najpierw mocno przeżyłem twoją śmierć, potem ten rozwód, ale na koniec i tak mogę ci powiedzieć, że nie zamieniłbym tego życia na żadne inne. Choć mogłem pożyczyć jeszcze te kilka lat, to przecież zostawiłem po sobie ślad. Odniosłem wiele sukcesów w siatkówce, wychowałem czwórkę dzieci i starałem się, by nikt nigdy przeze mnie nie płakał. Nie wszystko zawsze się udawało, ale się starałem. Widziałaś to?
-Widziałam, zresztą nie tylko ja. Dlatego nie będziemy tu ze sobą zbyt długo, by ty idziesz tam, gdzie twoje miejsce. Ja poczekam tu na wszystkich. Chcę jeszcze porozmawiać z Alą i Tosią.
-Potem znów się spotkamy?
-Pewnie. Zaopiekujesz się mną?

-Już na wieczność. 




~*~
Moje drogie! 
Z ulgą mogę Wam napisać, że kolejne z opowiadań, po wielu przeciwnościach losu i upadkach, doprowadziłam do końca. Właśnie stąd wynika moja ulga, bo choć czasem czuję, że już wyrosłam z opowiadań i nie odnajduję się w tej rzeczywistości, to przychodzą dni, że mam chęć by coś napisać, by czymś się z Wami podzielić. Chcę Wam powiedzieć, że jeszcze się z Wami nie żegnam, że będę starała się w miarę możliwości w tym świecie funkcjonować, choć jest to już coraz mniej mój świat, bo zupełnie inny niż ten, w który wchodziłam kilka lat temu, a to głównie przez to, że wiele autorek już nie publikuje swoich opowiadań. W ubiegłym tygodniu miałam sen, w którym jedna z Was(napiszę wiadomość prywatną do niej) wróciła do pisania, a ja z niepohamowaną radością odczytałam powiadomienie o nowym blogu. Staram się także szukać nowych autorek i nowych blogów, ale teraz jest boom na bohaterów, do których ja do końca nie jestem przekonana. 
Teraz może kilka słów o tym zakończeniu. Wiem, że nie wszystkim ono się spodoba, może nawet każda z Was powie, że zwariowałam i urwałam się z choinki(tak tematycznie nawiążę), ponownie łącząc w parę Tosię i Fabiana, ale tak mi się to przedstawiło w głowie,że trochę wykolegowałam Zbyszka. Chcąc mu tu jakoś wynagrodzić, związałam go z Mileną, choć nie opisałam dokładnie jego dalszych losów. Stawiam tu ostatnią i definitywną kropkę.
A teraz mam do Was serdeczną prośbę. Chciałabym przeczytać coś, niekoniecznie przyjemnego a szczerego, o tym opowiadaniu. Szczerość najważniejsza.Chciałabym Was zaprosić na Dianę i Łukasza, bo na blogu<klik> o nich pojawił się nowy odcinek i myślę, że to będzie opowiadanie na którym się teraz skupię, kończąc równocześnie zakazanych. 
Na koniec życzę Wam moje drogie zdrowia, bo bez niego nie wiele można zdziałać, o czym się boleśnie przekonałam w tym roku. Po drugie życzę Wam zadowolenia z życia, byście zawsze robiły to, co dyktuje Wam serce, nigdy nic wbrew niemu i sobie. A po trzecie życzę nam, kibicom siatkówki szczęśliwych chwil w nadchodzącym 2015 roku. Jest o co się bić i jest o co walczyć.


wtorek, 2 grudnia 2014

Dwudziestkadziewiątka

Zrobiłem tysiące głupot w swoim życiu, ale ta sprzed dwóch tygodni przebiła wszystkie. Nie wiem jak mogłem posądzić Tosię o zdradę i poprosić ją o przeprowadzenie badań genetycznych. Nie wiem jak mogłem dać wiarę słowom Nastki, która specjalnie starała się we mnie zasiać ziarnko niepewności, by nawet z więzienia zaszkodzić mi i mojej rodzinie. Nie wiem jak mogłem pozwolić wyprowadzić się mojej żonie i dzieciom do jej byłego chłopaka. NIC JUŻ NIE WIEM. Siedzę na poczekalni i czekam na odbiór badań DNA. Kiedy uświadomiłem sobie, że zrobiłem jedną z najgorszych rzeczy w życiu, chciałem to wszystko jakoś odkręcić, ale później to już moja żona nalegała na te badania. Uparła się, że tylko w taki sposób będę w stanie zobaczyć, że nie okłamała mnie w żadnej sytuacji. Teraz wiem to już i bez tych badań, ale popełnionych głupot już się nie cofnie. Przez te dwa tygodnie oczekiwania na wynik widziałem się ze swoimi dziewczynami tylko dwa razy i to przelotnie na mieście. Nie mogę się pogodzić z tym, że Tosia zatrzymała się u Fabiana. Na samą myśl, że są pod jednym dachem skręca mnie ze złości, ale wiem też, że sam jestem sobie winien i nie mogę się teraz wykazać po raz kolejny brakiem zaufania, bo raz na zawsze stracę szansę na to by odbudować to, co zniszczyłem przez własną głupotę.
-Pan Zbigniew Bartman? Zapraszam do środka.-na całe szczęście warunki przeprowadzenia takich testów są naprawdę przeprowadzone bez zbędnego zamieszania i z uszanowaniem prywatności. Jeszcze by mi tego brakowało, by w prasie pojawiały się tytuły, że Zbigniew Bartman nie wierzy swojej żonie, że jest ojcem jej dziecka.
-Proszę otworzyć wynik i sprawdzić przy mnie, bym w razie wszelkich wątpliwości mógł udzielić panu stosownych odpowiedzi na nurtujące pana pytania.-pospiesznie rozrywam kopertę i śledzę wyrazy, układające się w zadania, z których jasno wynika, że Amelia Bartman, córka Antoniny i Zbigniewa Bartman jest moją córka.
-Dziękuję, nie mam żadnych pytań. Do widzenia.- wypadam z lekarskiego gabinetu jak wariat, próbując zaczerpnąć orzeźwiającego powietrza pełną piersią. Co ja mam teraz zrobić? Jak można być takim idiotą?! Nie znajduję na to pytanie odpowiedzi i nie ma takiej instytucji na całym świecie, która mogłaby mi z tym pomóc. Powinien pojechać do Tosi? Wiem, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Powinien pojechać i przynajmniej zobaczyć się z dziećmi? Nie wiem czy będę potrafił Amelce spojrzeć w jej śliczne oczy… Oczy, które przecież ma po mnie. Siedzieć w samochodzie w nieskończoność też nie mogę, bo chowanie głowy w piasek nie przystoi dorosłemu mężczyźnie. Odpaliłem silnik i szybko znalazłem się pod mieszkaniem Fabiana. Nawet nie zdążyłem się zastanowić dobrze czy powinienem tam iść, gdy przed blokiem rzeszowskiego rozgrywającego pojawił się brunet, pchający wózek i niosący na plecach Alę. Obok niego idzie Tosia, śmiejąca się od ucha do ucha, poprawiająca sweterek Amelki. Moje serce ogarnęła fala boleści, porównywalna do bólu spowodowanego ściskaniem w imadle. Tak, jakby ktoś mnie odciął od rodzinnego obrazka i wymienił na Fabiana. Zaraz, zaraz… Sam się od niego odciąłem swoim beznadziejnym zachowaniem? Na to wychodzi.
-Zbyszek!!!-Ala pierwsza spostrzegła moje auto, stąd jej okrzyk radości. Nie trudno poznać wóz z charakterystyczną rejestracją. Drzyzga postawił ją na ziemi, a ja biegiem ruszyłem w jej kierunku. Jej wątłe ciałko znalazło schronienie w moim ciele. Tak bardzo tęskniłem za swoimi dziećmi, za swoją żoną. Nie wiem jak mogłem pozwolić Tosi na to, by ode mnie odeszła?
-Co ty tu robisz?- powitanie żony nie napawa mnie optymizmem. Nie chcę rozmawiać przy rozgrywającym. Podchodzę do wózka i kucam przy Meli. Boję się, że mnie nie pozna, ale nic takiego nie ma miejsca. Podnosi swoją małą rączkę i uśmiecha się do mnie. Moja córka, moje szczęście. Jak mogłem w to zwątpić? Wierzyć mi się nie chce, a w oczach pojawiają się łzy bezsilności.
-Fabian zabierz dziewczynki do domu. Ja zaraz przyjdę.- podaje brunetowi klucze i torbę z zakupami. Wzrok Tosi kieruje się w stronę stojącej przed blokiem ławki. Siadamy na niej, a między nami jest wyraźna przerwa. To przepaść, to jakaś niewidzialna granica, którą ciężko będzie nam pokonać.
-Odebrałem wyniki. Tosiu, nie wiem jak mam z tobą rozmawiać…- chcę spojrzeć w jej oczy, ale to trudne, bo szatynka ucieka wzrokiem, nie chce patrzeć w moją stronę.
-Gdybyś mnie słuchał, nie prowadzilibyśmy tej rozmowy. Zbyszek ja nie jestem jeszcze gotowa na tą rozmowę i myślę, że ty też. Musisz zrozumieć jak wielkim brakiem zaufania wykazałeś się jeśli chodzi o moją osobę. Przemyśl to wszystko.-już to zrobiłem. Mam świadomość tego, że swoim zachowaniem naraziłem nasze małżeństwo na kryzys, ale nie zamierzam się poddać.
-Dlaczego mieszkasz u Fabiana? Skoro nie chcesz mieszkać ze mną pod jednym dachem, to ja się wyprowadzę na jakiś czas do Kubiaków albo Ignaczaków. Wszystkie opcje są lepsze niż twój pobyt z dziewczynkami u Drzyzgi. Nie sądzisz, że Ala może się poczuć trochę skołowana? To już nie jest mała dziewczynka i dużo rozumie.-wszystko rozchodzi się o to, że ja po prostu szaleję z zazdrości na myśl o tym,  że moja żona mieszka pod jednym dachem z byłym facetem, z którym stosunkowo nie dawno miała jeszcze przelotny romans.
-Nie wydaje mi się, by Ali bardzo przeszkadzało to, że mieszkamy chwilowo u Fabiana. Ma świetny kontakt z dziewczynkami, zwłaszcza Amelka za nim szaleje.
-A ty?
-Co ja?
-Też za nim szalejesz?- szybko pożałowałem tego pytania, gdy dłoń Tosi wylądowała na moim policzku.
-Przyjeżdżasz tu po to, by mnie przeprosić za brak zaufania, by po chwili podejrzewać mnie o romans z Fabianem?! Nie chce mi się z tobą rozmawiać Zbyszek, daj mi spokój!

~*~

Siedzę w łazience w kabinie prysznicowej, zanosząc się płaczem.
Nie chcę, by dzieci widziały mnie w takim stanie. Fabian włączył im jakiś film dla dzieci. Z tego co mówi, zainteresowana nim jest tylko Ala.
-Nie mogę patrzeć jak cierpisz przez tego kretyna, a z drugiej strony wiem, że takim samym kretynem byłem ja kilka lat temu.-o tak, nie mam szczęścia do mężczyzn, bo obaj po jakimś czasie pokazali mi na co ich stać. Ze Zbyszkiem jest trochę inaczej niż z Fabianem, bo są dzieci i przede wszystkim muszę brać pod uwagę. Z drugiej strony czy mam żyć z mężczyzną pod jednym dachem, który mi nie ufa? Z tym Fabianem to już naprawdę przesadził. Aż przez chwilę to miałam ochotę mu powiedzieć, że mamy romans, śpimy ze sobą i jest nam ze sobą dobrze. No jak on tak mógł?!
-Co jest ze mną nie tak co?! Najpierw ty mnie zostawiłeś, gdy potrzebowałam cię najbardziej na świecie. Teraz Zbyszek traktuje mnie tak, jakbym była pierwszą latawicą Rzeszowa. Najlepiej będzie jak będę sama.-podkulam kolana pod siebie i chowam twarz między kolami, by ukryć jakoś przed Drzyzgą kolejną falę łez. Czy mi się udało? Jasne, że nie. Brunet przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Ja taka już jestem, że potrzebuje silnego, męskiego ramienia. Po tym wszystkim co przeszłam potrzebuję, by ktoś się mną zaopiekował. Myślałam, że znalazłam to w ramionach Zbyszka, ale to chyba nie było to. Czy możliwym jest, bym przez ten cały czas czekała na to, by Fabian się opamiętał i zaczął być mężczyzną, z którym chciałabym spędzić resztę życia? To nie możliwe! Kiedy jednak patrzę na niego i dzieci to wokół mojego serca rozlewa się takie przyjemne ciepło. Przy Zbyszku tego nie czułam? Coś czułam, ale nie z taką intensywnością. Stara miłość nie rdzewieje? Tak bym chciała, żeby ten scenariusz się nie sprawdził! Nie w tym momencie, kiedy jestem żoną Zbyszka i mamy dwie córki, które na nas liczą.
-Nie możesz być sama Tośka. Musisz mieć kogoś kto ci pomoże. Jeśli tylko dałabyś mi szansę…-już gdzieś to słyszałam. Przecież już mi to mówił, a ja wtedy twardo chciałam walczyć o Zbyszka i byłam święcie przekonana, że kocham tylko jego. Teraz już nie jestem. Teraz mam ochotę na to, by Fabian mnie pocałował tak, jak całował mnie przed liceum po wynikach matur. Chciałabym by całował mnie tak, jak w śnieżnej zaspie na jednym ze stoków włoskich Alp. Chciałabym…Właśnie to robi. Trzyma moją twarz w swoich dłoniach i całuje ją od czoła po szyję, składając delikatne jak mgła pocałunki. Nigdzie się nie spieszy. Nawet w tej kwestii się zmienił. Kiedyś właściwie od razu przechodził do sedna sprawy, a teraz? Teraz oboje delektujemy się tą chwilą. Fabian opiera się plecami o wannę i sadza mnie na swoich kolanach.
-Już nigdy mnie nie skrzywdzisz?-między jednym a drugim pocałunkiem chcę, by złożył deklarację. Już nie chcę płakać. Jeśli mam mu zaufać po raz drugi to muszę być pewna, że mnie nie skrzywdzi. To pytanie jest mocno naiwne, ale chciałabym by powiedział „TAK”.
-Nie skrzywdzę cię. Nie zmarnuję szansy, którą mi dajesz. Kocham cię i dla ciebie się zmienię. Będę cię nosił na rękach, będziesz miała wszystko, czego tylko zapragniesz, ale przede wszystkim będę dojrzały i odpowiedzialny. Nie mam wyjścia, bo za bardzo cię kocham, żeby drugi raz tracić.- ma rację, musi być odpowiedzialny, jeśli chce się związać z kobietą po przejściach. Nie wyobrażam sobie życia bez dziewczynek, dlatego będzie musiał wziąć odpowiedzialność nie tylko za nasz związek, ale i za nie. Nie zamierzam wmawiać córkom, że Fabian to ich nowy tata, bo zawsze będzie nim Zbyszek i to się nie zmieni, ale chcę by Drzyzga pomagał mi w ich wychowaniu, gdy będą potrzebowały większej uwagi i zrozumienia.
-Zaopiekuj się mną Fabian. Zaopiekuj się mną i dziewczynkami.-najpierw mną, bo potrzebuje tego tu i teraz. Jego twarz ginie w moich rozpuszczonych włosach, a ja wtulona w jego szyję, chłonę zapach perfum, które tak dobrze znam. Brunet nie zmienił gustu od dnia, w którym wręczyłam mu perfumy z okazji świąt. Pamiętam, że były cholernie drogie, a ja wiele musiałam sobie odmówić, by sprawić ukochanemu mężczyźnie przyjemność. Dopiero teraz widzę, że ten etap między naszym związkiem a dniem dzisiejszym był tak naprawdę przejściowy. Szkoda tylko, że zranię Zbyszka mówiąc mu, że go nie kocham. Właściwie to w jakiś sposób go kocham i zawsze będzie mi bliski, ale to na Fabiana czekało moje serce. Jestem tego pewna.
-Zaopiekuję się tobą od jutra. Dziś będę się z tobą kochał.-pasuje mi ten układ. Nasze usta znów złączyły się w płomiennym pocałunku. Nie oderwaliśmy się do siebie, gdy Fabian prawie po omacku szukał na ścianie ręczników, by móc je rozłożyć na zimnych płytkach. Może lepiej byłoby napuścić wodę do wanny i kochać się w pianie? Nie, na to przyjdzie jeszcze czas. Jestem skłonna w pełni oddać się pomysłom Fabiana, bo jeśli chodzi o te sprawy, nigdy się nie zawiodłam. Powoli pozbywamy swoich ubraniach. Nie zapomniałam, jak działa na mnie widok jego nagiego torsu. Paznokciem przejechałam od szyi po guzik ciemnych jeansów. Nie będą mu dziś potrzebne. Spojrzał w moje oczy i z lubieżnym uśmiechem zrozumiał o co mi chodzi. Już miałam rozpinać stanik, gdy za ścianą rozległ się płacz Amelki. Znieruchomieliśmy oboje. Nie teraz. Nie w momencie, gdy moje pożądanie osiągnęło wysoki poziom. Chciałam się podnieść, ale Fabian mnie ubiegł.
-Ja do nich pójdę i położę spać, a Ty idź do m…naszej sypialni.-pocałował moje czoło i bez słowa wyszedł z łazienki, zabierając z podłogi koszulkę. On naprawdę się zmienił, a już na pewno próbuje to zrobić. Mam nadzieję, że dobrze robię, dając mu trzecią i już ostatnią szansę. Coś mi podpowiada, że z niej skorzysta i nie będzie musiał prosić o kolejne. Muszę coś jeszcze załatwić zanim pójdę do sypialni.
-Zbyszek? Wiem, że jest trochę późno, ale chcę się z tobą spotkać. Możesz przyjechać pod mieszkanie Fabiana?-mam w sobie jeszcze tyle przyzwoitości, by nie kończyć małżeństwa przez telefon. Chcę spojrzeć mu prosto w oczy i wytłumaczyć dlaczego podjęłam taką, a nie inną decyzję.

Wiem co chcesz mi powiedzieć, dlatego ci tego oszczędzę. Spotkajmy się jutro za dnia i omówmy szczegóły rozwodu. Nie będę ci robił problemu. Najważniejsze są dla mnie dzieci i dla ich dobra powinniśmy się dogadać, by dziewczynki nie ucierpiały. Nie chcę się nimi dzielić jak przedmiotami, więc myślę, że powinny zostać przy tobie, a ja będę się nimi zajmował, jak tylko będę miał ku temu sposobność.

Jego słowa zbijają mnie z tropu. Nie przypuszczałam, że zachowa się w ten sposób. Byłam raczej przygotowana na to, że będzie walczył. Jeśli nie o mnie, to przynajmniej o dzieci. Ma rację, że dla ich dobra powinniśmy wyjść z tego wszystkiego z twarzą. Nie wiem jak na to wszystko zareaguje Alicja. Ona jest bardzo związana ze Zbyszkiem i może mieć do mnie żal o to, że zostawiłam przyjaciela jej zmarłej matki. Czeka mnie wiele ciężkich rozmów, ale za swoje czyny należy brać pełną odpowiedzialność. Zamierzam to zrobić, nie będę chować głowy w piasek.
-Wszystko w porządku? Myślałem, że w sypialni dokończymy to, co zaczęliśmy tutaj. Dziewczynki już śpią, więc mamy czas dla siebie.-Fabian siada obok mnie. Oboje wiemy, że przeszła nam ochota na seks.
-Rozmawiałam ze Zbyszkiem. Rozwiedziemy się. Nie wiem tylko jak wytłumaczyć to wszystko Ali. Amelka jest mała, ale Ala?
-To mądra dziewczynka. Możesz być pewna, że nie będę na siłę starał się zastąpić jej Zbyszka, bo to bez sensu. Bartman zawsze będzie mile widzianym gościem w naszym domu, nawet jeśli obydwaj nie darzymy się większa sympatią. Chcę żebyś wiedziała, że ci we wszystkim pomogę i wspólnie jakoś to wszystko przetrwamy.-mówi to tak pewnie, że powoli zaczynam w to wszystko wierzyć. No cóż, ludzie się rozwodzą i pewnych spraw nie można uniknąć. Nie mam czystego sumienia, bo to ja w tym wszystkim zawiniłam najwięcej, ale z drugiej strony krzywdziłabym Zbyszka bardziej gdybym udawała, że kocham go ponad życie. Oboje musimy sobie ułożyć życie na nowo. Mi przyjdzie to łatwiej, ale pewnie i Zbyszek nie będzie długo cieszył się samotnością. Zasługuje na to, by być szczęśliwym w pełni, a przy moim boku by tego nie zaznał.


~*~
To już ostatni rozdział moje drogie. W okolicach Wigilii pojawi się epilog.
Pozdrawiam :***