niedziela, 19 stycznia 2014

Trzynastka

Po świętach szybko musieliśmy dojść do siebie i oboje ze
Zbyszkiem rzuciliśmy się w wir zajęć. On powoli myślał już o kolejnym sezonie reprezentacyjnym, a ja zapisałam się na kurs prawo jazdy. Nie szło tak źle, jak mogło mi się wydawać, a pierwsze godziny jazd mój instruktor opisał jako zadowalające i z szansami na zdanie prawo jazdy w niedalekim czasie. Cieszyłam się, choć ogólnie nie byłam w ostatnim czasie w najlepszym nastroju. Ciągle miałam w głowie to, co wydarzyło się w Warszawie. Oczywiście nie czuję się winna, bo Zbyszek zna prawdę i mi wierzy, ale obawiam się, że nie będzie nam łatwo i albo Zbyszek zrezygnuje ze mnie kosztem rodziców albo z rodziców kosztem mnie. Żadne wyjście nie jest dobre. Nie chciałabym stać między nimi, ale nie chciałabym też z niego rezygnować. Na co dzień udajemy, że wszystko jest w porządku. Zbyszek skupił się na meczu finałowym, a ja oddałam się pracy w szkole. Wiosna zapasem, więc mogłam myśleć o klasowej wycieczce. Udało mi się namówić panią dyrektor, by zgodziła się na 5-dniową wycieczkę w Bieszczady.
-Pani Antosiu, mogę panią prosić do siebie?- ostatnio u dyrekcji byłam w sprawie Alicji jeszcze w tamtym roku. Od czasu do czasu kontrolowała moje poczynania, a od kiedy doszły do niej słuchy, że jestem związana z kimś z otoczenia małej, wydawać by się mogło, że zupełnie mi odpuściła i zaufała w tej kwestii. Cóż, nie wszyscy są tego zdania. Pojawiły się głosy, że faworyzuję Alicję w stosunku do innych dzieci. Przyznam szczerze, że większej głupoty dawno nie słyszałam. Mam też wrażenie, że od kiedy pod szkołą zaczął pojawiać się Zbyszek, by odebrać mnie z pracy, koleżanki po fachu traktują mnie z dystansem. Naprawdę nie myślałam, że związek ze znaną osobą jest aż tak trudny. Wyobrażałam sobie raczej życie usłane różami. Na ulicy ludzie wytykają mnie palcami. Na Podpromiu robią mi zdjęcia, a potem wstawiają na jakieś portale i wytykają każdy błąd, każdą najmniejszą modową gafę. Kiedy byłam z Fabianem, ludzie nie interesowali się aż tak bardzo prywatnym życiem swoich ulubieńców. A może interesowali, tylko Drzyzga był żółtodziobem i nikt nie brał go na serio? Nie ma to już znaczenia.
Wchodzę do gabinetu przełożonej i siadam przed jej biurkiem. Takie sytuacje zawsze stresują i nie ma od tego ucieczki. Nigdy nie można do końca przewidzieć co zostanie ci zarzucone przez szafa. Analizuje ostatnie tygodnie swojej pracy w szkole i nie przypominam sobie, bym popełniła jakieś wykroczenie, ale zaraz się pewnie przekonam czy mój tok myślenia jest słuszny.
-Zaprosiłam panią do siebie, by zapytać czy nie myśli pani ze swoim partnerem o tym, by adaptować małą Alicję?- gdyby krzesło nie miało oparcia, to najpewniej byłabym zmuszona zbierać swoje kilogramy z podłogi. Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego, że stara będzie dbać o moje rodzinne życie. Z drugiej strony musi być dobrze poinformowana o moim związku ze Zbyszkiem, bo inaczej skąd by miała pewność, że między nami jest dobrze?
-Powiem szczerze, że nie wiem co powiedzieć. Ciężko mi mówić coś w tej sprawie, bo sama pani przyzna, że nie może być to decyzja podjęta pod wpływem chwili czy nacisków.-dyplomatycznie próbuję wybrnąć z tej sytuacji, ale chyba nie bardzo mi się to udało. To nie chodzi o to, że ja nigdy o tym nie myślałam i nie chciałabym stworzyć rodziny dla Ali. Po prostu uważam, że jesteśmy ze Zbyszkiem jeszcze zbyt krótko, by podjąć tak poważną decyzję. To jest odpowiedzialność na całe życie. To nie jest zabawka, którą można wspólnie kupić, a potem podzielić się z nią, gdy coś nie wyjdzie. Żeby się zdecydować na coś takiego, muszę być pewna, że ja i Bartman to coś poważnego, stałego. Coś na całe życie.
-Wiem, że nie powinnam się wtrącać i pewnie zastanawia się pani skąd w ogóle moja śmiałość w tej sprawie, ale widziałam państwa ostatnio na jednym z meczy. Zawiozłam syna i zostałam do końca. Nie znam waszej sytuacji i powołuję się tylko na swoje obserwacje, a z tych wynika, że we trójkę wyglądacie jak kochająca się rodzina i myślę, że Alicji łatwiej byłoby wkraczać w świat wśród ludzi, którzy otaczają ją miłością.- czy ja nie rozmyślałam przed chwilą o tym, że wszyscy patrzą mi na ręce, gdy tylko pojawiam się gdzieś ze Zbyszkiem? Miałam na myśli dziewczyny w wieku gimnazjalnym, a nie 50-letnią kobietę z 20-letnim stażem pedagogicznym. Ten świat naprawdę staje na głowie.
-Sytuacja jest trudna, bo na dobrą sprawę Anastazja Wolska zajmuje się małą i z tego co wiem nikt oprócz mnie i Zbyszka nie zauważył, że Alicja jest zupełnie obojętna siostrze jej zmarłej mamy. Wolska jest ciężkim przeciwnikiem i robi wszystko, byleby tylko utrudnić mi i Zbyszkowi kontakt z nią. Ostatnio nawet pojawił się pomysł, że po zakończeniu szkoły obie wyjadą do Kanady.-nie będę tłumaczyć, że Nastka obwinia Zbyszka za śmierć siostry, bo nie chce się na nowo denerwować. Najgorsze jest to, że dzieciak jest kompletnie skołowany i nie wie co ma robić. Do niej trafiają tylko frazy, że ktoś jest winny śmierci jej ukochanej mamusi. Nie może uwierzyć, że stoi za tym Zbyszek, ale z drugiej strony jest wobec niego nie ufna. Coraz więcej pyta, chce wiedzieć w jakich okolicznościach zginęła Anna.
-Już dawno chciałam przyjrzeć się tej kobiecie, ale sama pani wie, że wiązać się to może z nieprzyjemnymi konsekwencjami dla małej. Mnie osobiście zaskakuje chociażby źródło czerpania dochodu przez panią Wolską. Zdaje sobie pani sprawę, że jeżeli dojdzie do tego wyjazdu, to możecie już nie zobaczyć Alicji?- uporczywie dzwoniący dzwonek na lekcję sprawia, że muszę wyjść z gabinetu i pędzić na lekcję. Rozmowa zostaje w tym miejscu i czuję, że to jeszcze nie jest jej koniec. Będę musiała porozmawiać ze Zbyszkiem. Dyrektorka uświadomiła mi, że jeśli czegoś nie postanowimy i nie zrobimy wspólnie to możemy oboje stracić Alę. Przywiązałam się do niej, pokochałam i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć w tej naszej układance.

~*~

 Nic nie trwa wiecznie, a i nasza seria została przerwana na poczet drużyny… z Jastrzębskiego Węgla. To właśnie przeciwko swojemu byłemu zespołowi rozegraliśmy mecz o złoty medal i musieliśmy uznać ich wyższość w piątym meczu na naszym terenie. Wiadomo, ciężko nam było na początku oswoić się z myślą, że złoty medal uciekł nam sprzed nosa o dwa punkty, ale z drugiej strony drużynie ze Śląska ten sukces się należał. Od kilku lat są w czołówce, więc nie dziwota, że udało im się wreszcie wdrapać na sam szczyt. Kiedy pierwsze emocje po ostatnim gwizdku opadły, razem z Michałem podeszliśmy do Lorenzo i pogratulowaliśmy mu sukcesu. Po wyjściu z hali całą drużyną udaliśmy się do zaprzyjaźnionego hotelu, by zapić gorycz porażki, ale przede wszystkim miłym akcentem zakończyć kilka miesięcy intensywnej pracy i walki o najwyższe cele. Dziś też każdy z nas będzie już myślał o zasłużonym urlopie i kolejnym sezonie reprezentacyjnym. Dla naszej reprezentacji jest to okazja do tego, by zmazać plamę po nieudanych mistrzostwach w 2013 roku. Nikomu z nas nie trzeba dwa razy powtarzać, że musimy włożyć w ten turniej maksimum siły i zaangażowania, bo sukces sam nie przyjdzie i trzeba będzie zostawił kawał serca na boisku, by wyrwać europejskim potentatom medale z gardła.
-Cieszę się, że ze mną jesteś…- przyciągam do siebie Antosię, muskając jej policzek. Nikt nie wyobrażał sobie tego wieczoru bez naszych połówek. Bardzo trafnie temat ujął kiedyś Krzysiek Ignaczak mówiąc, że wszyscy zazwyczaj piszą tylko o poświęceniu siatkarzy, a nikt nie interesuje się tym jak wiele przejść muszą nasze kobiety w trakcie sezonu ligowe czy reprezentacyjnego. Wszystko spada na ich głowy. Dzieci, prowadzenie domu, a nierzadko też własne stanowisko pracy. Naszym żonom czy dziewczynom daleko od definicji „kobiety znanego sportowca” i za to chcemy im dzisiejszego wieczoru podziękować. Na scenę wszedł najpierw Alek razem ze swoją żoną, której powiesił na szyi srebrny medal i pocałował zachłannie na oczach nas wszystkich.
-No i jeszcze mam dla was koledzy dwie wiadomości. Jedna jest cudowna, a ta druga to już sami ocenicie względem siebie. Po pierwsze chcę wam powiedzieć, że razem z Natalią spodziewamy się dziecka i jeżeli lekarz nas nie oszukał, to tym razem będzie już upragniona córeczka!- gwizdaliśmy z zachwytu i biliśmy gromkie brawa dla małżeństwa Akhremów.
-A ta druga wiadomość jest taka, że nasza Kasia urodzi się w Polsce, bo zamierzam grać w Rzeszowie do zakończenia kariery!- owacje były nie mniejsze niż te wcześniejsze. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że Alek jest wspaniałym siatkarzem, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem i kolegą z zespołu. Po kapitanie na scenie pojawiali się kolejni zawodnicy z partnerkami, a gdy przyszła pora na mnie, upewniłem się czy mam wszystko co potrzebne mi do tej chwili. Długo nosiłem się z tym zamiarem i w końcu zdecydowałem, że dzisiaj oświadczę się Antoninie. Może i nie jesteśmy ze sobą długo, ale jestem przekonany, że w końcu trafiłem na odpowiednią kobietą, z którą stworzę prawdziwy dom i rodzinę. Na początku adoptujemy Alicję, a potem pewnie przyjdzie czas i na nasze dzieci. Oby tylko się zgodziła…
-Chciałbym podziękować za wsparcię mojej dziewczynie Antosi. Za to, że niejednokrotnie prosto z pracy biegła na nasze mecze i zawsze mnie wspierała. Za to, że nie boi się mnie ochrzanić, gdy gram nie tak albo zbyt mocno manifestuję swoją złość. Chciałbym jej również powiedzieć, że bardzo ją kocham i byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdyby zgodziła się wyjść za mnie…-przyklęknąłem i wyciągnąłem pudełeczko. Kątem oka widziałem, że zgromadzeni zamarli w oczekiwaniu na odpowiedź Łukowskiej. A ona stała ze łzami w oczach, ujmując moją twarz w dłonie. Gdyby się miała nie zgodzić, to pewnie już dawno by zaprotestowała i kazała mi wstać. Nie zrobiła tego, więc może…
-Wyjdę za ciebie Zbyszku! Kocham cię!- odetchnąłem z ulgą. Wsunąłem delikatnie pierścionek<klik> na jej palec i wstałem, by móc pocałować swoją już nie dziewczynę, a narzeczoną. Odśpiewano nam pierwsze „Gorzko…”, a co niektórzy już zapowiedzieli się, że będę tańczyć na naszym weselu do białego rana. Konkretnie nie myślałem jeszcze o żadnej dacie. Tę kwestię chcę uzgodnić z Antoniną. Pierwszą decyzję podjęła już dzisiaj. Zgodziła się dzielić ze mną moje życie i mój trudny charakter. Sam wiem, że życie ze mną nie jest usłane różami, bo trudny mam charakter, ale będę się starał.
-Zaskoczyłeś mnie, ale nie powiem, żeby było to niemiłe zaskoczenie. Martwię się tylko tym, że twoi rodzice nie byliby szczęśliwi…- a ja się tym zupełnie nie przejmuję. Mam 28 lat i nie muszę słuchać się rodziców. Owszem, pewnie nie będę zachwyceni zważywszy na to, że nie chcą zaakceptować Antosi, ale to już ich problem. Mam tylko nadzieję, że Michalska nie będzie znów siała fermentu, bo w głównej między przez nią to wszystko. Gdyby nie opowiadała niestworzonych historii moim rodzicom mieli by okazję poznać Łukowską bez zbędnego patrzenia w jej przeszłość.
-Przestań. To nie z moimi rodzicami chcę stanąć przed ołtarzem. Ty się lepiej dobrze zastanów czy ze mną wytrzymasz. Ostatnio coraz głośniej chrapię i rozpycham się w łóżku.- nie raz Tośka mówiła mi, że jak jeszcze raz zwalę ją w nocy z łóżka, to pewnego poranka obudzę się sam, bo ona wróci do swojego mieszkania na kilka godzin normalnego snu. Widzę jednak, że szatynka jest zdeterminowana, by stawić czoła moim samolubnym przyzwyczajeniom.
-A ty wytrzymasz setki walających się sprawdzianów, zeszytów i ćwiczeń po swoim mieszkaniu? Będziesz musiał ustąpić mi trochę miejsca w swojej szafie, komodzie i łazience. Do tego będę cię ograniczać w kupowaniu zegarków i osobiście chodzić do fryzjera, byś nie zaskoczył mnie swoim wyglądem?- robię taką minę, jakbym chciał się wycofać, ale nie zrobię tego. Kiedy człowiek decyduje się założyć rodziny wie, że z niektórych spraw będzie musiał zrezygnować. Nie przystoi głowie rodziny obcinać się na rekruta i wydawać kilkunastu tysięcy złoty na zegarek, który zakłada się dwa razy do roku.
-Myślę, że jestem w stanie to zrobić. Chodź zatańczymy. Damy im wszystkim próbkę naszych umiejętności przed pierwszym tańcem na weselu.- chwytam jej dłoń i oboje zmierzamy w kierunku parkietu, na którym jak zwykle bryluje niezmordowany i wiecznie młody Igła. Mam ochotę zagrać mu na nosie i pokazać, że nie jest tu jedynym, który czuje muzykę i potrafi tańczyć. Akurat z głośników poleciała szybsza piosenka, w sam raz do żywszego tańca.
-Pozwolisz, że poprowadzę?- Antosia skinęła głową, a ja przyjąłem to z uśmiechem. Wirowaliśmy jak opętani przez kilka piosenek z rządu, a z naszych twarzy nie schodził uśmiech. Nie wiem czy kiedykolwiek byłem tak szczęśliwy jak teraz…


~*~
Szybko poszło, prawda? 
Pozdrawiam, Paulinkaa






niedziela, 5 stycznia 2014

Dwunastka

Nie mogę patrzeć na to jak od kilku dni Zbyszek zadręcza się.
Wolska zagrała poniżej pasa i miałam ochotę pojechać do jej mieszkania i wytargać ją za kudły. Mąci tylko dziecku w głowie. Ona ma tylko 7 lat i nie wiem czy można liczyć na to, że będzie potrafiła rozpoznać co jest prawdą a co perfidnym kłamstwem. Anastazja nie powinna grać na emocjach bezbronnego dziecka, ale już nie raz pokazała, że nie zważa na to. Skutecznie zniszczyła mojemu chłopakowi świąteczną przerwę. Aby poprawić mu humor postanowiłam, że jednak pojadę z nim do Warszawy. Mama powiedziała, że powinnam być teraz przy nim, a na wspólne święta z nimi przyjdzie jeszcze czas. Głupio byłoby zostawiać rodziców na lodzie, ale w końcu dałam się przekonać i właśnie jestem w drodze do zbyszkowego mieszkania, by mu o tym powiedzieć. Coraz bardziej męczy mnie to podróżowanie tramwajami i autobusami i śmielej myślę o tym, by zrobić prawo jazdy. Nie jestem pewna czy się do tego nadaję, ale spróbować zawsze można. Odłożyłam trochę pieniędzy i myślę, że powinno mi to wystarczyć na kurs i kilka egzaminów, bo za pierwszym razem to mi to pewnie nie wyjdzie.
Wysiadam na przystanku, który znajduje się kilka kroków od osiedla Zbyszka. Zauważam znajomy mi samochód. Wiem, że należy do Michalskiej. Widziałam ją kiedyś, jak wysiadała z niego pod Podpromiem. Nie mam problemu z przeszłością swojego chłopaka, ale nie rozumiem zachowania blondynki. Przyjeżdża do niego, choć sama od niego odeszła i z tego co wiem, to znalazła sobie już kogoś na jego miejsce. Rozumiem jeszcze jakby to Zbyszek od niej odszedł do innej, a ona nie mogła się z tym pogodzić. Spędzili ze sobą trochę czasu i planowali wspólną przyszłość. Cóż, będę musiała się z tym zmierzyć i już. Wchodzę po schodach do jego mieszkania. Pukam do drzwi i czekam aż pojawi się w nich brunet. Pojawia się Joanna w dość dziwnych okolicznościach. Z mokrymi włosami, owinięta kusym ręcznikiem uśmiecha się słodko w moim kierunku.
-Zbyszek ktoś do ciebie.-w przedpokoju pojawia się Bartman. Na całe szczęście jest ubrany, bo w innym przypadku miałabym najgorsze scenariusze w głowie.
-Cześć kochanie.-chce pocałować mnie w policzek na przywitanie, ale ja wychodzę z propozycją znacznie dłuższego kontaktu. Robię to z premedytacją na oczach blondynki by nie myślała sobie, że tylko ją stać na takie tanie chwyty. Zbyszek pomaga zdjąć mi płaszczyk i wiesza go na wieszaku. Wprowadza mnie do kuchni, a ja potykam się o coś w progu drzwi. Mój wzrok wędruje do dołu i dostrzega niewielką walizkę. Na pewno nie należy ona do Bartmana bo nie chcę mi się wierzyć, że siatkarz zdecydowałby się na zdobienia w różowe kwiatki. Patrzę zdziwiona na niego, bo oczekuję konkretnych i rzeczowych wyjaśnień.
-Podczas mojego wyjazdu do Warszawy Asia się tu zatrzyma, bo pokłóciła się z rodzicami nie miała się gdzie podziać. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?- czy mi to nie przeszkadza? To zależy jak długo ta wizyta się przeciągnie po jego powrocie od rodziców. W ogóle co to za historia, że ona musi skorzystać z jego pomocy? Do cholery ma swojego faceta i nie mogłaby wprowadzić się do niego?! Śmierdzi tu na kilometr próbą odzyskania Zbyszka. Jestem kobietą i czuję to.
-Skądże znowu. Przepraszam, że wam przeszkodziłam, ale przyszłam ci powiedzieć, że jeśli twoja propozycja jest aktualna, to pojadę do twoich rodziców. W tym przypadku jednak myślę, że powinieneś zabrać Asię. Nie może być sama w święta.- staram się nie brzmieć ironicznie i złośliwie, choć od środka zżera mnie złość i zazdrość. Moja głowa wariuje, gdy zaczyna wizualizować sobie Michalską paradującą po jego mieszkaniu w skąpych strojach. Teraz wychodzi z łazienki w szortach ledwo przykrywających pośladki i więcej odkrywającym niż przykrywającym topie. Wchodzi do kuchni i niby przypadkowo ociera się o Zbyszka. No zaraz jej coś zrobię!
-Nawet  nie wiesz jak się cieszę, że pojedziesz ze mną na święta do Warszawy! Skąd ta nagła zmiana?- jakoś nie mam ochoty przy Aśce tłumaczyć dedukcji mojego serca, które stwierdziło, że powinnam teraz być przy Zbyszku i wspierać go.
-Jedziesz do rodziców Zbynia? Pamiętam swoją pierwszą wizytę w jego rodzinnym domu. Bałam się jak diabli, ale czas pokazał, że nie było czego.-zalewa mnie krew nagła, gdy słucham jej złotych rad. Czy Zbyszek nie widzi, że ona robi to specjalnie, by zrobić mi przykrość?! Nie powiem, ale udaje jej się, bo zupełnie nie mam już ochoty siedzieć w tym mieszkaniu i patrzeć jak blondynka wdzięczy się do swojego byłego chłopaka.
-Myślę, że wystarczy Asiu tych twoich mądrości. Bardzo się cieszę, że pojedziesz ze mną do rodziców. Planowałem wyjeżdżać dziś koło 18. Zdążysz się wyrobić ze wszystkim?- a z czym mam się wyrabiać? Na dobrą sprawę idę do domu, biorę z szafy jakiś wyjściowy ciuch i kilka rzeczy osobistych i jestem gotowa. Nie mam potrzeby przed wizytą u „teściów” iść do fryzjera i kosmetyczki, jak zapewne robiła to ta wyfiokowana lala.
-Możemy wyjechać od ciebie przed 18 i skoczyć do mnie po kilka rzeczy.- nie mam zamiaru go tutaj zostawić z Michalską. Może zachowuję się jak pies ogrodnika i zaznaczam swój teren jak gówniara w szkole. Nie po tu przełamywałam się do nowego związku i zakochiwałam się na nowo, bym miała teraz odpuścić i poddać się bez walki. Mam tylko nadzieję, że to będzie czysta gra i bez żadnych podstępów, bo do tego to ja się nie nadaję…

…w mieszkaniu byłam dosłownie 10 minut, Zbyszek już nawet nie wychodził z samochodu. Zapakowałam się do pierwszej, lepszej torby, zamknęłam drzwi i wróciłam do niego. Śmiał się ze mnie już od jakiegoś czasu. Może nie ze mnie, ale z mojej zazdrości o niego. Jak jeszcze raz mi coś powie to wysiądę z samochodu i nigdzie z nim nie pojadę. Jestem ciekawa jak on by się zachowywał, gdyby Fabian panoszył się w moim mieszkaniu w samych bokserkach i czynił mu jakieś uwagi na temat tego, jak ma się obchodzić ze mną w łóżku.
-Antośku mój, nie zachowuj się jak dziecko bo przecież wiesz, że Joanna się dla mnie nie liczy. Liczysz się tylko ty i jeśli chcesz to będę ci to udowadniał każdego dnia. Będę wspominał o tobie w każdym wywiadzie, będę słał buziaki podczas meczu, będę dedykował każdą statuetkę MVP, każdego asa i każdy punkt. Tego chcesz?- NIE! Nie chcę być obserwowana przez wszystkie nastoletnie fanki Zbyszka i krytykowana na każdym kroku za kilka zbędnych kilogramów, za nieefektowną fryzurę i niekontrolowane zachowania na siatkarskich halach. Czemu mam wrażenie, że tego właśnie od niego wymagała Michalska? W wielu wywiadach wspominał o niej, chodził po ostatnim gwizdku w trybuny i obściskiwał, czasami jakby na pokaz. Sama Aśka zawsze siedziała w towarzystwie jego rodziców. Szczerze powiedziawszy nie uśmiecha mi się kibicowanie ramię w ramię z Leonem. W telewizji nie wygląda na szczególnie sympatycznego, ale nie będę go oceniała po kilku urywkach z meczów.
-Nie trzeba Zbyszku. Masz rację, nie mogę zachować się jak dziecko.-całuję przelotnie jego policzek i pozwalam spokojnie prowadzić samochód. Bartman lubi jeździć szybko, a mimo wszystko czuję się z nim bezpiecznie. Dojeżdżamy do Warszawy po prawie 5 godzinach drogi. Podejrzewam, że bylibyśmy na miejscu zdecydowanie wcześniej, ale sporu czasu straciliśmy w korkach. Stojąc pod drzwiami jego rodzinnego domu, czuję jak nerwowo wali mi serce. Brunet próbuje dodać mi otuchy, ale w konfrontacji z jego rodzicami nic nie jest w stanie mi pomóc.
-Mamo, tato! To jest Antosia, moja dziewczyna.- widzą mnie dopiero kilka minut, a już nie wiem ile razy zdołali zlustrować mnie od góry do dołu. No nic, staram się to zrozumieć. Dostałam kilka minut na to, by zainstalować się w dawnym pokoju Zbyszka. Mam wrażenie, że nie powinnam tutaj być, bo jego najbliżsi uznają mnie za lafiryndę, ale chyba zdają sobie sprawę, że w Rzeszowie nie śpimy na osobnych łóżkach, gdy zdarza się okazja do spędzenia wspólnej nocy. Mimo że mój chłopak stara się, bym czuła się tu dobrze, jest mi niezręcznie i mam dziwne wrażenie, że wcale nie będzie lepiej…
~*~

Nie poznawałem moich rodziców. Nigdy nie zachowywali się tak, jak dzisiejszego wieczoru przy kolacji. Byłem wręcz przekonany, że ciepło przyjmą Łukowską, a oni na każdym kroku nie szczędzili jej złośliwych, a nie kiedy i przykrych uwag. Prym w tym wiódł mój ojciec, który wytykał Antosi wiejskie pochodzenie i próbę złapania mnie ze względu na ilość zer na koncie. Jest mi cholernie wstyd i najchętniej zabrałbym stąd Antosię i wrócił do Rzeszowa, ale ona się zawzięła. Powiedziała, że nie chce dać moim rodzicom satysfakcji bo twierdzi, że właśnie o to im chodzi. Chcą ją do siebie zniechęcić. Nie rozumiem tylko co jest tego powodem. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywali. Fakt, w tym domu pojawiła się dopiera trzecia dziewczyna, więc nikt nie traktuje tu tego jako zabawy, ale za każdym razem rodzice podzielali moją aprobatę dla danej dziewczyny. Do Ilony podchodzili z przymrużeniem oka, bo była to moja pierwsza, ale młodzieńcza miłość, a wiadomo jak to z takimi miłościami bywa. To chyba tylko Kubiaki są ze sobą od pierwszego wspólnego leżakowania. Joanna to było już coś poważnego. Pierścionek na palcu i wstępnie zaklepany termin ślubu. Nie wyszło, zdarza się. Dlaczego więc nie mieliby dać szansy Antosi? Nawet jej nie znają, a jeśli nawet to z moich opowiadań, gdzie wypowiadałem się o niej w samych superlatywach. Zresztą, jak miałbym się o niej wypowiadać, skoro tak właśnie jest? Ciężko znaleźć u niej jakieś wady. Może tylko to, że trochę za bardzo żyje życiem innych, ale w sumie można to uznać również i za zaletę.
-Możemy porozmawiać mamo?- zagaduję rodzicielkę, gdy pojawia się w salonie. Antosia miała położyć się spać, a ojciec pojechał po dziadków. Mogłem spokojnie porozmawiać z matką. Z ojcem bym się chyba nie odważył na taki temat. On zawsze sprawował władzę opiniotwórczą w naszej rodzinie i potrzeba było naprawdę zdecydowania i samozaparcia, by przeforsować swoje zdanie.
-Naturalnie. A o czym?- mam wrażenie, że udaje głupią, ale nie wychodzi jej to najlepiej. Siada naprzeciwko mnie w skórzanym fotelu. Czeka aż zacznę, a ja chcę dać jej czas, by sama uświadomiła sobie jaki będzie cel naszej rozmowy. Cisza między nami daje jej do myślenia, bo w końcu wypala ze złością:
-Uważam synku, że to nie jest najlepsza kobieta dla ciebie, zważywszy na jej przeszłość i związek z Fabianem.- zapowietrzyłem się. Rzadko mi się zdarza, że nie mam gotowej odpowiedzi, a teraz naprawdę ciężko mi znaleźć słowa, którymi mógłbym odpowiedź na jej stanowisko.
-Skąd ty w ogóle wiesz o tym, że Antosia była z Drzyzgą?- na miły Bóg, przecież ja im tego nie mówiłem. Rozmawiałem o tym z Michałem i Moniką, ale za nich mogę ręczyć, że nie zadzwonili z tymi rewelacjami do moich rodziców, bo to nie ten typ człowieka. Rozmawiałem o tym też z Joanną, ale ona… ona mogła im o tym powiedzieć! Miała i ma nadal dobry kontrakt z moimi rodzicami, ale w życiu bym nie przypuszczał, że dopuści się czegoś takiego. Pytanie tylko ile im powiedziała i jak dużo faktów zostało w jej ustach przeinaczonych bądź kompletnie zmienionych.
-Asia do mnie zadzwoniła. Prosiła byśmy z ojcem zrobili wszystko, by ustrzec cię przed tym związkiem, bo Antonina chce cię tylko wykorzystać i nic więcej. Podobno z Fabianem była nawet w ciąży, ale pozbyła się dziecka. Ty naprawdę uważasz, że ja pozwolę ci związać się z kimś takim?!- podniosła głos, ale i ja nie zamierzałem teraz spuszczać z tonu. To co zrobiła Michalska przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po wszystkich mógłbym się spodziewać, że będę działać na moją niekorzyść, ale nie ona. Do samego końca jej broniłem. Nawet nie powiedziałem rodzicom dlaczego tak naprawdę rozpadł się nasz związek. Wymyśliłem na poczekaniu, że po prostu nie przetrwaliśmy próby czasu. Nikt do tej pory z naszych rodzin nie wie, że Aśka prowadziła podwójne życie, że mnie zdradziła i odeszła do innego. Nie chciałem, by moi rodzice zmienili o niej zdanie bo widziałem jak bardzo ją lubią. Koniec jednak z ukrywaniem prawdę. Nie pozwolę, by te wszystkie kłamstwa po adresem Łukowskiej zakorzeniły się na dobre w głowach rodziców.
-Szkoda, że Aśka nie powiedziała prawdy o sobie! Chyba, że wytłumaczyła ci dlaczego tak naprawdę nasz ślub nie miał miejsca?! Powiedziała, że gziła się z jakimś innym typem, będąc w związku ze mną?! Powiedziała wam, że na siłę chciała mnie uszczęśliwić  ciągłymi wizytami w mediach?! Na pewno wam tego nie powiedziała! Szkoda też, że w przypadku Antosi minęła się z prawdą! Jeśli cię to tak bardzo interesuje to rzeczywiście była w związku z Fabianem i była z nim w ciąży, ale ona to dziecko straciła! Rozumiesz?! S-T-R-A-C-I-Ł-A!- to moja matka i nie powinienem na nią podnosić głosu, ale jest to wszystko silniejsze ode mnie. Do domu wszedł tata, na schodach pojawiła się zapłakana szatynka.
-Co się tu dzieje?! Słychać cię na całym osiedlu. Dlaczego krzyczysz na matkę?!
-Dlatego, że uwierzyliście Joannie, a nie poczekaliście na moją opinię. Chcę tylko żebyście wiedzieli, że nie obchodzi mnie ona. Kocham Antosię i będę z nią czy wam się to podoba czy nie. A za rodzinne święta dziękuję w naszym imieniu, obejdzie się bez tych sztuczności. Zaproście sobie Asię i jej Darka czy Jarka, skoro jej zdanie tak się dla was liczy!- idę w kierunku schodów, chwytając Antosię za rękę. Pakuję nasze rzeczy do walizki i w między czasie staram się uspokoić siebie i Łukowską. Sadzam ją na łóżku, a sam kucam przed nią, biorąc jej dłonie w swoje dłonie.
-Nie tak wyobrażałem sobie te święta. Przepraszam cię. Już nigdy więcej nie narażę cię na coś takiego.- dopóki nie będę miał pewności, że moi rodzice poszli po rozum do głowy, nie będę tu przyjeżdżał ze swoją dziewczyną. Muszą zrozumieć, że czas Michalskiej przeminął bezpowrotnie i nie ma już do tego powrotu. Ja sam tylko jak ją spotkam to wszystko jej wygarnę i za kończę raz na zawsze tę znajomość. Myślałem, że rozstaliśmy się jak ludzie i nie będzie,y pod sobą bruździć, ale jak ona chce wojny, to będzie ją miała. Nie zwykłem pobłażać w sprawach, na których mi zależy, a nie wątpliwie tak jest z Łukowską.
-Może to nie jest najlepszy czas na to bym to powiedziała, ale kocham cię. Słyszałam twoje słowa i dziękuję ci za nie. Pierwszy raz od bardzo dawna poczułam, że wiele dla kogoś znaczę, że dużo znaczę dla ciebie. Nigdy ci tego nie zapomnę.- wtula się we mnie, sporadycznie zanosząc się cichym szlochem. Dlaczego od jakiegoś czasu ciągle mam pod górkę?



~*~
Oczywiście nie znam rodziców Zbyszka i to jest moja inwencja twórcza, ale kiedyś miałam przyjemność spotkać się ze wzrokiem pana Leona i zmalałam jak nie wiem co :) ale wiecie, jeszcze raz podkreślę, że to tylko moja wyobraźnia i nic więcej, coś się w końcu dziać musi nie? Zapraszam też tutaj<klik>, gdzie pojawiła się 1.
Pozdrawiam, Paulinkaa