piątek, 27 czerwca 2014

Osiemnastka

Dwa dni Zbyszek jest już w Spale, a ja w końcu zdecydowałam się
na wizytę u Anastazji. Po głębszym zastanowieniu Bartman doszedł
do wniosku, że powinnam zaczekać na niego. Nie lubi gdy robi się coś wbrew jego woli, ale nie widzę powodu, bym miała sobie sama z tym nie poradzić. Mnie przynajmniej Wolska nie upije i nie sprawi, że zacznę postrzegać ją w dobrym świetle. Dla mnie szatynka jest uosobieniem zła na ziemi i gdybym mogła, to bym ją wytargała za kudły, ale nie zrobię tego. Chcę ją tylko zmusić do tego, by nie sprzeciwiła się, gdy wystąpię ze Zbyszkiem do sądu o przyznanie nam praw do opieki nad Alą. Najlepiej byłoby, gdyby całkowicie zrezygnowała z praw do niej, ale jestem realistką i wiem, że nie odpuści nam tak łatwo. Trudno. Ja nie jestem w ciemię bita i choć może nie wyglądam, to potrafię zawalczyć o to co dla mnie ważne. Podjechałam samochodem Zbyszka pod blok Wolskiej i wysiadłam z niego. Za szybko wstałam i zakręciło mi się w głowie. Wróciłam z powrotem do samochodu, bo sprawy nie ułatwiają mi moje wysokie buty. Odetchnęłam, złapałam kilka głębszych oddechów i wysiadłam na powrót. Tym razem o wiele lepiej mi poszło. Zamknęłam samochód, wrzuciłam klucze do torby i zakładając na nos przeciwsłoneczne okulary, ruszyłam przed siebie. Od samego początku mi się wydawało, że to osiedle jest jakieś dziwne. Co prawda rzadko tu bywałam i najczęściej ze Zbyszkiem, ale zawsze wtedy pod blokiem Nastki stały samochody, które nieodparcie kojarzyły mi się z bandytami. Dlatego mam też jakąś dziwną niechęć do samochodu Zbyszka, bo choć dobrze mi się nim jeździ to jednak BMW robi na mnie złe wrażenie. Dobrze, że przynajmniej nie czarne, bo mogłabym nim małe dzieci straszyć. Dziś na całe szczęście nie zauważam nic nadzwyczajnego, więc śmiem twierdzić, że Anastazji albo nie ma w domu albo jest sama. Ta druga opcja satysfakcjonowałaby mnie bardziej, bo chciałabym mieć to już za sobą. Przed orzechowymi drzwiami Wolskiej znów czuję się jakoś dziwnie nie dobrze i zdaję sobie sprawę, że nie jadłam śniadania, nie miałam nic w ustach od 14 poprzedniego dnia. Nic nie poradzę na to, że myśl o spotkaniu z szatynką nie działało i nie działa nadal najlepiej na mój żołądek. To na pewno musi chodzić o to, więc odrzucam od siebie symptomy jakiejkolwiek choroby. Gdy cała sytuacja się skończy, podjadę na jakąś zapiekankę albo kiełbaskę z grilla. W końcu pukam do drzwi. Nikt nie otwiera, więc ponawiam czynność. Zaraz potem pojawia się Anastazja. Jest jakaś dziwna. Jej twarz wygląda tak, jakby płakała. Nie wiem też czy przypadkiem pod prawym okiem nie ma siniaka, ale być może to tylko moje domysły. No nic, nie przyszłam tu z pierwszą pomocą i tego będę się trzymać. Wolska ma niebywały talent do tego, by brać ludzi na litość, a ja nie zamierzam się uginać.
-Wpuścisz mnie? Musimy poważnie porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka kwestii.- w mgnieniu oka wyraz jej twarzy nagle się zmienia. Z nieopisanej wcześniej apatii nie pozostał już ślad. Z ożywaniem wciąga mnie do mieszkania, szarpiąc boleśnie za ramię. Zaczyna mi się coraz mniej podobać ta sytuacja, ale nie ma już od niej odwrotu. Zastanawiam się gdzie jest Ala, bo nieznośny odór alkoholu i papierosów nie daje mi spokoju. Oddycham z ulgą, gdy uświadamiam sobie, że mała jest u rodziców Zbyszka i razem z nimi ma jechać do Spały w odwiedziny do Bartmana. Ja się wykręciłam. Po pierwsze mam trochę pracy związanej już z zakończeniem roku szkolnego, a nie chce  tego zostawiać sobie na czas po wycieczce klasowej, a po drugie to jakoś nie widzi mi się jeszcze spotkanie z „teściami”. Mam świadomość tego, że mnie nie lubią, ale też wiem, że w końcu będę musiała im stawić czoła, bo nie chciałabym ograniczać w żaden sposób kontaktów Zibiego z rodziną.
-Chciałam z tobą porozmawiać, ale widzę, że nie jest to najlepsza pora. Może innym razem- w jej salonie na kanapie leży jakiś podchmielony mięśniak, który pożera mnie wzrokiem. Nie wiem, gdzie mam podziać oczy, by nasze spojrzenia się nie skrzyżowały. Szkoda, że nie ma przy mnie teraz Zbyszka. Po pierwsze czułabym się na pewno bezpieczniej, a po drugie zobaczyłby jak wygląda tak naprawdę praca Nastki, bo na pewno nie ma ona nic wspólnego z zaopatrzeniem klubu.
-Bardzo dobrze się składa, że jesteś. Siadaj Antosiu, bo ja też mam ci coś do powiedzenia.- łapie mnie za nadgarstek i siłą zmusza do tego, by usiadła obok tego obleśnego kolesia, który ślini się na mój widok jak zbyszkowy Bobek na porcję rosołową. Przysuwa się do mnie bliżej, a mnie momentalnie mdli na zapach płynący od mężczyzny. Zbyszek mówił bym nie przychodziła i gdybym go posłuchała, to pewnie teraz oglądałabym powtórkę White Collar, a nie drżała o swoje życie.
-Od samego początku węszysz jak pies wokół mojej osoby. Tyle czasu żyłam sobie tu w nienawiści ze Zbyszkiem, ale on nawet przez chwilę nie zainteresował się tym co robię i nie przyszło mu do głowy by mnie sprawdzać. I co? I pojawiła się pani nauczycielka, pragnąca zbawić cały świat. Od momentu w którym pojawiłaś się w życiu Bartmana i Ali, ja nie mam spokoju. Tak bardzo cię interesuję czym się zajmuję? Proszę bardzo, sama ci wszystko powiem, bo zamierzam cię wykorzystać. Odpowiadam w klubie „Hot” za handel żywym towarem. Wiesz, od czasu do czasu w prasie pojawia się ogłoszenie, że potrzebujemy kelnerki albo barmanki. Zaznaczamy, że mile widziane są licealistki i studentki. Jesteś na tyle bystra, by zrozumieć jak skończyły te wszystkie dziewczyny? Nasz szef nawiązał kontakty z Turcją i głównie tam wozimy nasze dziewczyny, w zamian otrzymując kupę szmalu. Od czasu do czasu łapiemy też ekstra okazje, porywając córki czy żony nadzianych facetów, licząc na potężny okup. Jak myślisz dlaczego pomyślałam o tobie?- o kurwa! Ona chce mnie wywieźć do jakiejś Turcji, gdzie będę musiała sprzedawać swoje ciało w publicznym domu? To jakiś koszmar! Scena jak z taniego filmu kryminalnego, nie może dziać się naprawdę. Dobrze wiem, że Anastazja liczy  na to, że Zbyszek zapłaci za mnie jakiś horrendalny okup, ale czy ona nie wzięła pod uwagę tego, że brunet postawiłby na nogi całą policję i w ten sposób starałby się mnie uwolnić? Tu w tym wszystkim musi być ukryty jakiś haczyk. Muszą mieć jakiś sposób na to, by tuszować swoje przestępstwa i do tego jeszcze zastraszać ludzi, by bali się nawet słówkiem o tym pisnąć komuś. 
-Myślisz, że Zbysiu nie zapłaci żądanej przez nas kwoty, gdy zobaczy jak kilku kolesi gwałci jego dziewczynę? Uwierz mi malutka, my mamy swoje sposoby i jesteśmy naprawdę skuteczni. Na rynku utrzymujemy się od kilku lat i do tej pory nie mieliśmy ani razu problemów z prawem.- wszystkie wnętrzności podchodzą mi do gardła. Nie mogę tego wszystkiego pojąć.
-Za co ty się tak właściwie na nas mścisz co? Co my ci ze Zbyszkiem zrobiliśmy? Wmówiłaś sobie, że to on jest winny śmierci twojej siostry choć doskonale wiesz, że to nie prawda? Kto o zdrowych zmysłach oskarża o wypadek osobę, która znajdowała się o kilkaset kilometrów od miejsca wydarzeń? Tobie jest po prostu tak łatwiej. Dobrze wiesz, że byłaś gównianą siostrą, że razem z rodzicami odwróciłaś się od Ani, gdy ta zaszła w ciążę, a teraz próbujesz udawać dobrą siostrzyczkę, która mści się za krzywdę Anki? Dorośnij dziewczyno i zobacz co zrobiłaś ze swoim życiem! Zamiast pogodzić się ze stratą siostry i cieszyć się obecnością Ali, weszłaś na drogę przestępstwa. Nie wiem ile jest prawdy w tym co mówisz, ale zastanów się jaką krzywdę wyrządzasz innym i do tego czerpiesz jeszcze z tego satysfakcję. Trudno mi uwierzyć, że można być tak do szpiku kości przesiąkniętym złem i nienawiścią.- musiałam to powiedzieć. Nawet za cenę tego ciosu w twarz, który otrzymałam od Wolskiej. Przyłożyła mi z całej siły, rozcinając porządnie wargę. Wytrzymałam ten cios i nie osunęłam się na ziemię, ale trochę mnie zamroczyło. Ona może mnie bić ile chce, ale nie zniosę dotyku innego mężczyzny. Jeszcze tak bolesnego dotyku. Zaczynam się szamotać, gdy jego dłoń zacisnęła się wokół mojej piersi. Druga zrobiła to samo. Próbowałam się szarpać, ale przytrzymał mnie za włosy, owijając sobie mój kucyk obok ręki.
-Jak myślisz ile warta jesteś dla tego swojego siatkarzyny co? No ile?!- strasznie boli mnie skóra głowy, gdy tak mną szarpie, ale nie odzywam się ani słowem. Spod moich powiek uwalniają się łzy. Trafiłam do piekła i nie mam pewności, że wyjdę z niego cała. Nie mam pewności, że wyjdę z niego żywa…

~*~

Piątkowy trening jak zawsze skończył się wcześniej niż zwykle, ale na ten pierwszy weekend zgrupowania trener poprosił byśmy zostali na miejscu, bo od razu chce załatwić dzień otwarty z mediami. Nie ma też nic przeciwko wizytom naszych najbliższych, dla tego już od 10 minut drę się na Ruciaka, by w końcu zostawił laptop w spokoju i w końcu wziął się do roboty, bo za chwilę powinni się tu pojawić moi rodzice z Alą. Ze wszystkich sił próbowałem namówić na przyjazd Tosię, ale nie dała się przekonać. Mam świadomość tego, że jest to spowodowane stosunkiem moich rodziców do niej. Staram się ze wszystkich sił by poznali jej dobre strony, ale z drugiej strony nie próżnuje pewnie też Joanna.
-Najpierw ty idziesz ze swoimi do sali gier czy ja?- chwilę zastanawiam się nad pytaniem mojego współlokatora, by w końcu zdecydować się w pierwszej kolejności na pokój. Chciałbym szczerze porozmawiać z rodzicami i wyjaśnić im, że Antosia nie jest żadną łowczynią posagów, że nie zależy jej na moich pieniądzach i naprawdę jestem z nią szczęśliwy. To przecież powinno być dla rodziców najważniejsze, szczęście ich dziecka.
-Ok., to ja posprzątam kibel, a ty się zajmij tym syfem tutaj.- rzeczywiście dziada i baby tu brakuje. Pod łóżkiem walają się brudne skarpetki i inne elementy sportowej garderoby, a stojący w kącie buty nie pachną cynamonem. Cały czas w między czasie próbuję się skontaktować z Łukowską, ale nie odbiera. Mam nadzieję, że w końcu zrezygnowała z tego wyjścia do Anastazji i zdecydowała się poczekać na mnie. Z początku nie byłem przeciwny, ale zaraz potem przypomniałem sobie jak dla mnie skończyła się jedna z wizyt w mieszkaniu Wolskiej i nie chciałbym, by szatynce stała się krzywda.
-Wiesz, że to niesprawiedliwe? Zawsze zostawiasz mi do sprzątania pokój, a sobie bierzesz na głowę względnie czystą łazienkę. Za karę ty będziesz chodził przez najbliższy tydzień do bufetu po kawę rano.- nie wstaję z łóżka, gdy po omacku nie zwilżę ust mocną kawą. Ten napój stawia mnie nogi i może kawa parzona przez panią Kazię to nie jest to co serwuje mi Tośka w Rzeszowie, ale znacznie lepiej wstać mi z łóżka nawet po cienkiej lurze.
Wynosząc śmieci, trzymam przy uchu telefon, próbując skontaktować się z dziewczyną. Za każdym razem odpowiada mi automatyczna sekretarka, więc nie mogę mieć złudzeń. Łukowska na pewno poszła do Nastki i dlatego ma wyłączony telefon, by moje upominające połączenia nie przerywały ich rozmowy. Będę próbował później, bo skoro już do niej poszła, to chcę wiedzieć jak przebiegła konwersacja i czy coś z niej wyniknęło. Na podjeździe przed ośrodkiem pojawia się Opel mojego ojca. W szybie już widzę machającą do mnie Alicję. Kocham to dziecko i jestem niezmiernie szczęśliwy, że te zabiegi Anastazji, które miały zniszczyć naszą relację, nic nie zdziałały.
-Zbyszek! Jesteśmy!- dziewczynka wybiega z ledwo zatrzymanego samochodu i biegnie w moją stronę, wpadając w moje ramiona. Chowam nos w jej włoskach, całując czubek jej głowy i czoło. Witam się z rodzicami, cały czas trzymając Alę na rękach. Do pełni szczęście brakuje mi tylko Antosi, ale nie można mieć przecież wszystkiego. Zbliża się godzina 17, więc na parkingu pojawia się więcej samochodów. Koledzy z drużyny idą im na spotkanie, nie mogąc się doczekać bliskich w swoich pokojach. Zapowiada się naprawdę rodzinna atmosfera przy grillu, zarządzonym na dzisiejszym treningu przez Anastasiego. Najpierw mamy czas tylko dla siebie, a potem spotykamy się pod altanką za ośrodkiem.
-Ta twoja dziewczyna nie przyjechała? Widać, że bardzo jej na tobie zależy.- mama nie mogła sobie darować tej uszczypliwości, ale puszczam ją mimo uszu, nie siląc się nawet na wyjaśnienia, dlaczego Tosia nie może się pojawić w Spale. Wchodzimy wszyscy razem do środka. Od samego wejścia słucham narzekań ojca na moją dyspozycję. Podobno rozmawiałam na mój temat z AA i trener nie do końca jest zadowolony z moich poczynań na boisku. To są właśnie moi rodzice. Kocham ich miłością bezgraniczną, ale z roku na rok stają się coraz bardziej apodyktyczni. Uważam, że skończyły się czasy, w których dostawałem bury za brak postępów w nauce czy nieumiejętne korzystanie z lekcji gry na pianinie.
-Zbyszku a ciocia Tosia postara się załatwić dziś sprawę z ciocią Anastazją, bym mogła z wami mieszkać?- rodzice są zdziwieni. Myśleli, że Łukowska ma w dupie moje zajęcie, a tu takie zaskoczenie.
-Dlaczego nam nie powiedziałeś, że staracie się o prawo do opieki nad Alą? Wiesz kochanie, wcześniej się nie paliłeś do tego, więc myśleliśmy, że z Joanną nie chcecie tego zrobić.-nie jestem przekonany czy Ala powinna być świadkiem tej rozmowy, dlatego proszę ją by poszła do bufetu i przyniosła sobie jakieś batonika i pomarańczowy sok, bo zapomniałem wcześniej zrobić zakupy. Ala rezolutnie zgadza się spełnić moją prośbę i wychodzi z pokoju. Jestem z rodzicami sam, dlatego zamierzam im wszystko wyjaśnić.
-Joanna nie była zachwycona moim pomysłem adopcji Ali, dlatego odkładała to w czasie jak tylko mogła aż w końcu się rozstaliśmy. Z Tosią jest zupełnie inaczej. To właśnie opieka nad małą nas do siebie zbliżyła. Zobaczyłem, że dobro innych jest dla niej ważne, że nie zostawia tych, którzy potrzebują pomocy. Naprawdę jest wspaniała i kocham ją, dlatego tak bardzo mi zależy byście w końcu ją zaakceptowali i postarali się poznać, a nie wierzyli w słowa Joanny. Nie widzicie tego, że ona próbuje was zniechęcić do Antosi, bo chciałaby do mnie wrócić? Zamknąłem ten etap w swoim życiu, w momencie w którym Aśka ode mnie odeszła do innego, a wy musicie się z tym w końcu pogodzić.-staram się być spokojny. Mama nigdy nie kryła się z tym, że Michalska jest jej faworytką w drodze do mojego serca. Tata także się przyzwyczaił, że to przy jej boku zamierzam założyć rodzinę. Mam nadzieję, że się przestawią, gdy zrozumieją, że jestem szczęśliwy z Antosią.
-Przepraszam cię synu. Nie miałam pojęcia, bo tak mało nam mówisz. Zawsze radziłeś ze sobie wszystkim sam, więcej mówiłeś Ani niż nam. Jeśli jesteś szczęśliwy z tą kob… z Antosią, to my z ojcem nie będziemy stać wam na drodze. Pozwól, że chcielibyśmy zaprosić was do nas na obiad. Przyjedzie Kasia, musimy się poznać, skoro w przyszłości mamy być rodziną.- nie mam do nich żalu. Nie potrafię. Sam jestem porywczy i często najpierw powiem, a potem dopiero pomyślę.
-Dobrze mamo, a teraz pozwolisz, że zadzwonię do niej, bo od rana nie mam z nią kontaktu i trochę się martwię.-wyciągam z kieszeni telefon i wystukuje z pamięci ciąg cyfr, układających się w numer Łukowskiej. Znów nie odpowiada. Zaczynam się denerwować, ale staram się tego nie okazywać…

…w nocy budzi mnie telefon. Nie czuję się zbyt dobrze, bo grill nie skończył się tylko na kiełbaskach, ale i na kilku butelkach piwa. Podnoszę głowę i staram się wyswobodzić ze szczelnego uścisku Ali.
-Słucham?- mówię schrypniętym głosem, nie patrząc nawet na wyświetlacz.
Zbyszek… Oni chcą mnie wywieźć. Proszę cię, pom…- zrywam się na równe nogi jak poparzony. Czuję się tak, jakby z twarzy odpłynęła mi cała krew, a nogi zrobiły się jak z waty. Jest środek nocy, a moja kobieta jest w niebezpieczeństwie!


~*~
Wymyśliłam co? Ja nie wiem skąd mi się to bierze, ale tak to sobie zaplanowałam :) I wiecie co Wam jeszcze powiem? ZDAŁAM MATURĘ! :D 
Pozdrawiam :***


9 komentarzy:

  1. Dziewczyno podziwiam za pomysł!:) Ale akcja! Mam nadzieję, że Tosi się nic nie stanie i Zbyszek ją uratuje. Anastazja jest pozbawiona wszelakiej moralności;/ Gratuluję zdanej matury!:) Też się cieszę, że zdałam;d Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak możesz tak kończyć? w takim momencie? no ja tego nie rozumie.
    Antosia niepotrzebnie tam szła. Zbyszek dobrze jej mówił, ale ona jest taka jak ja. Zrozumiem że zrobiłam źle jak coś już zrobiłam. Ale jak mówi przysłowie "Polak mądry po szkodzie". Mam nadzieję że Zbyszkowi uda się uwolnić narzeczoną a ta Anastazja pójdzie siedzieć za swoje postępowanie. Nie wiem skąd biorą ssie tacy ludzie jak ta Wolska. Nie widzą że krzywdzą inne osoby przez to. Zbyszek aby znaleźć Tośkę bd musiał się wiele namęczyć, bo wiadomo Anastazja ma wiele kontaktów i szybko mogą ją wywieść do tej Turcji.
    Gratulacje zdania matury.
    Mam nadzieję że kolejny pojawi się szybko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje moja droga!!!!

    Ja się z tego miejsca pytam po jaką cholerę Tośka polazła tam sama?? Czym ona wtedy myślała i jeszcze ani słowem nie wspomniała o tym Zbyyszkowi! Przecież będąc inteligentną kobietą powinna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Wiem, że Zbyszek wyjdzie z siebie żeby ją odnaleźć ale to co przeżyją oboje może odcisnąc piętno na ich przyszlym życiu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję :*
    Niezły kryminał nam naszykowałaś. Tak, też się obawiałam jej wizyty, ale nie podejrzewałam, aż takiego czegoś.
    Cudem chyba jej się udało dodzwonić do Zbyszka. Sytuacja okropna. Oby coś zdziałał, bo dojdzie do tragedii. Teraz chyba najmniej mu zależy na kasie.
    Pisz, bo będę się martwiła.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No takiego obrotu sprawy to ja się nie spodziewałam oby Zbyszek zdołał coś zrobić i nie doszło do tragedii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szalejesz, ale ja cie za to uwielbiam. Powiem ci ze czasami prawdą jest że nie wiesz kto "mieszka za ścianą" Anastazja to tak wredna istota że dla mnie to jest aż nie do ogarnięcia, Posunąć się do takiego roku jakim jest porwanie Tośki i próba wywiezienia jej Bóg wie gdzie jest już poniżej pasa. Tośka niestety też zagrała chojraka wybierajac się do niej bez Zbyszka, czasami trzeba trochę wiecej ostrożności a nie grania Zosi Samosi. Nawet napisze że w jakiś 40 procentach sama jest sobie winna takiego obrotu sprawy. Choć Anastazja skoro planowała taki ruch to i tak by się to wydarzyło, bo zawsze mogła ją zaskoczyć w innym miejscu. Proszę widzę że mamy małą zmianę stosunków względem Tośki w oczach rodziców Zbyszka. Naprawdę czasami warto porozmawiać a nie budować sobie negatywny obraz osoby której tak naprawdę wcale się nie zna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mnie zatkało po tym rozdziale! Kobieta zaślepiona zazdrością jest gotowa zrobić wszystko ;)

    Pozdrawiam i czekam na kolejną dawkę emocji

    OdpowiedzUsuń
  8. No to Antonina się wpakowała... Kurcze, co ją podkusiło? Nie mogła spokojnie poczekać i załatwić wszystko z pomocą Zbycha? No tak, ale my kobiety już tak mamy. Niestety. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, bo przecież Zbyszek oszaleje. I chyba nie muszę wspominać, że umieram z ciekawości? :)
    Oby nowy pojawił się jak najszybciej, proszę! :(
    *Gratuluję zdanej matury :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko z ojcem i z córką to się porobiło nieźle! Mam nadzieję, że Zbyszek jak najszybciej stanie na głowie i uratuję Antośkę! Musi uratować, bo czekająca ją "przyszłość" jest przerażająca!

    Gratuluję zdanej matury! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń