sobota, 12 lipca 2014

Dziewiętnastka

Budzę się z ogromnym bólem głowy i brzucha. Próbuję przypomnieć sobie co się stało i na samą myśl do moich zasłoniętych brudną szmatą oczu napływają łzy. Moje ciało jest skrępowane, nie mogę wykonać najmniejszego ruchu na metalowym krześle. Związali mnie zaraz po tym jak zadzwoniłam do Zbyszka. Nasza rozmowa trwała niecałe 30 sekund i tak naprawdę nie powiedziałam mu nic, więc nie mogę liczyć na to, że przyjedzie tu i mnie zabierze. Nawet ja nie wiem, gdzie jestem. Wiem tylko tyle, że przeraźliwie śmierdzi tu stęchlizną, jest wilgotno i nieprzyjemnie zimno, a ja mam na sobie tylko koszulkę na ramiączka i cienkie rybaczki. Na całe szczęście poza biciem i kopaniem mnie nic się nie wydarzyło, nikt nie skrzywdził mnie na tle seksualnym. Może nic mi nie zrobią? Jestem naiwna. Ci ludzie zajmują się handlem kobietami, więc na pewno coś mi zrobią. Wiem tylko tyle, że chcą pieniędzy. Liczą na to, że Zbyszek słono za mnie zapłaci. Na pewno będą się z nim kontaktować. Nie chcę mu stwarzać żadnych problemów. Gdybym go posłuchała, to ta sytuacja nie miałaby miejsca. Zawsze muszę robić wszystko po swojemu i mam teraz tego konsekwencje!
-Wstawaj! Zaraz się przekonamy ile jesteś warta dla tego swojego kochasia!- ktoś zdjął mi przepaskę z oczu. Kilka razy musiałam zamrugać oczami, by przyzwyczaić się do jaskrawego światła świecącego mi prosto w oczy. Tak czułam, że jestem w jakiejś piwnicy. Ten facet z mieszkania Anastazji trzyma w ręku moją komórkę i wyraźnie czegoś szuka. Próbuję krzyczeć, ale knebel w ustach skutecznie mi tu uniemożliwia. Oprócz nas nie ma tu nikogo i trochę się zaczynać bać. Co ja gadam, boję się jak jasna cholera, bo ten człowiek jest zdolny do wszystkiego.
-Ustawię rozmowę na głośnomówiący byś i ty mogła sobie posłuchać. Słuchaj, wychodzimy z kwotą 250000 tysięcy złoty. Wiemy doskonale, że stać go na taki gest, ale zobaczymy czy dla kogoś takiego jak ty będzie chciał zlikwidować oszczędnościową lokatę.  Jeśli nie to za tydzień będziesz kręcić dupą na rurze w tureckim burdelu, więc módl się do kogo tam chcesz, by Zbysiu chciał za ciebie zapłacić!- ćwierć miliona złotych. Choć nikt mnie nie uderzył czuję się tak, jakbym dostała mocne ciosy w głowę, a następnie w brzuch. Nawet nie wiem ile zarabia Zbyszek, nie wiem czy ma jakieś oszczędności. Nie interesował mnie stan jego konta, a teraz od jego zarobków zależy moje życie.

Tośka?! Na miły Bóg, gdzie Ty jesteś?! Przyjechałem do Rzeszowa tak szybko jak się dało, byłem w naszym mieszkaniu, w twojej kawalerce i w mieszkaniu Nastki! Nigdzie cię nie ma!

-Tosia jest ze mną. Świetnie się bawiliśmy tej nocy, ale nie o tym chcę z tobą rozmawiać. Jest interes do zrobienia. Zobaczysz swoją dziewczynę całą i zdrową, ale pod warunkiem, że w wyznaczonym miejscu o określonej porze znajdzie się 250000 tysięcy złoty w gotówce. Wchodzisz to czy chcesz odwiedzać ją jako turecką prostytutkę?- jest mi nie dobrze, mam ochotę zwymiotować. Próbuję dać Zbyszkowi znać, że żyję, ale ten pieprzony knebel mi nie pomaga.

Nie mam tyle pieniędzy teraz, ale postaram się je załatwić. Jaką mam pewność, że nic jej się nie stanie?

Nie ma tych pieniędzy?! Z jednej strony się cieszę, bo nie jestem godna tego, by wydawać na mnie taką fortunę, ale z drugiej strony ciskane wzrokiem spojrzenia tego goryla w moją stronę nie wróżą niczego dobrego. Jak ja mu to wszystko oddam, jeśli uda mi się stąd wyjść?!
-Masz trzy dni. I słuchaj mnie uważnie, jeśli naślesz na nas policję to pamiętaj, że te pieniążki będziesz mógł przeznaczyć na nagrobek dla ukochanej, bo żywej jej wtedy nie puścimy, możesz być pewien. I pilnuj dobrze rodziców i Ali, bo wypadki chodzą po ludziach.- co?! Z jakiej racji ma się stać coś Ali czy rodzicom Zbyszka? Nie wystarczy im to, że mają moje życie w swoich rękach? Jeszcze im mało? Pada nazwa jakiejś miejscowości, w której ma dojść do przerzutu. Ja i tyle pieniędzy. Moje życie jest teraz w rękach Zbyszka i jego pieniędzy. Mój Boże kochany, chce mi się wyć z bezsilności. Zawsze ze wszystkim radziłam sobie sama, a teraz nie mogę nic zrobić, gdy nad moją głową niebezpiecznie wisi topór zwiastujący śmierć.
-Chyba nie myślisz, że będziemy czekać, nie umilając sobie tego czasu?- o nie, proszę nie. Właśnie się dowiedziałam, że jeśli Zbyszkowi nie uda załatwić się pieniędzy na okup to stracę życie, a do tego jeszcze ten zwyrodnialec zaczyna się do mnie dobierać. Staje za mną i łapczywie chwyta za moje piersi, miażdżąc je uściskiem przez materiał cienkiej bluzki. Rozcina sznurek na moich rękach, zwalniając je z uścisku. Chwyta za brzeg bluzki i ściąga ją ze mnie. Łzy spływają ciurkiem po moich policzkach. Na początku jeszcze próbowałam się jakoś opierać, ostatkiem sił wyrywać z potwornego uścisku, ale w końcu odpuściłam, gdy ramiączka stanika zsuwały się po moich ramionach. Czuję się udręczona, chciałabym by ten koszmar już się skończył. Niech mnie zgwałci, potem najlepiej zabije, bo nie wiem czy po czymś takim będę w stanie spojrzeć w lustro.
-Auaa!- syknęłam, gdy niedopałek papierosa zgasł na moich brzuchu. Za swoją reakcję dostałam w twarz. Nie wiem co teraz boli mnie bardziej: rozcięta warga czy oparzenie od papierosa. Mięśniak chwycił moją głowę i zmusił do tego, bym spojrzała w jego oczy.
-Jeśli twój kochaś się sprawi to będziesz miała tylko trzy przypalenia, a jak nie, to nie wiem co z tobą zrobię suko!- uderza mnie jeszcze raz. Spadam z krzesła, uderzając głową o betonową posadzkę. Zamroczyło mnie, zrobiło mi się nie dobrze. Chyba zasnęłam, może zemdlałam…

… czy to normalne by w takich okolicznościach obudzić się wypoczętą? Można mnie uznać śmiało za wariatkę, ale właśnie tak się czuję. Chyba wiem dlaczego. Spałam długo, bo nie było mi zimno. Ktoś przykrył mnie kocem. Rozglądam się. Na krześle przy oknie siedzi jakiś mężczyzna. Wygląda zdecydowanie inaczej, nie zieje od niego odrazą na kilometr. Charczę, by dać mu znak, że już nie śpię. Może mi się przedstawi? Może wyciągnie mnie z tego przeklętego snu? Podchodzi do mnie i na dobrą sprawę nie wiem czego mogę się po nim spodziewać. Już nie raz zachowałam się naiwnie, źle odbierając zachowanie ludzkie.
-Mam cię pilnować. Nic się nie przejmuj, nie zamierzam cię bić, uprawiać z tobą seksu i przypalać cię papierosami. Jestem tak samo zniewolony jak ty, ale nie mogę się z tego wydostać.- jestem zszokowana, ale wyraźnie się odprężam. Przez dwa dni będę z tym człowiekiem,  ale nie do końca tylko z nim. Tamten też będzie się tu pojawiać, bo podobno nie może odmówić sobie sprawienia komuś bólu, przez zgaszenie papierosa na jego ciele. To wytrzymam.
-Dlaczego tu jesteś? Pracujesz  nimi? Jak się w ogóle nazywasz?- zadaję pytania jak automat, ale jestem mocno zszokowana jego zachowaniem. Mówi, że jest zniewolony, że nie może się wydostać z tego bagna. Mam świadomość, że jeśli Zbyszek nie załatwi tych pieniędzy to może się to dla mnie źle skończyć, a mimo to mam ochotę na rozmowy.
-Mam na imię Łukasz. Dwa lata temu wpadłem w poważne kłopoty finansowe i zapożyczyłem się u Zygi. To była spora kwota, ale zamierzałem ją oddać bez szemrania, a już na pewno nie chciałem się wciągać w to bagno. Kiedy chciałem spłacić swój dług okazało się, że kwota końcowa razem z odsetkami wynosi prawie 5 razy tyle niż pożyczyłem. Nie miałem takich pieniędzy, a dług z każdym dniem rósł i rósł. Zaproponowali mi współpracę, dzięki której miałem odpracować swój dług i jeszcze dobrze na tym zarobić. Zgodziłem się, nie miałem wyjścia. Przez pół roku rozprowadzałem narkotyki po mieście, głównie w klubach i dyskotekach. Kiedy w końcu chciałem zrezygnować zagrozili, że skrzywdzą moją matkę i młodszą siostrę. Wiesz, że porwą ją dla okupu, a potem zabiją…- zaschło mi w gardle od tych rewelacji i wcale nie wiem czy chcę o tym słuchać. Jestem tylko ciekawa co z tym wszystkim wspólnego ma Nastka, jak ona znalazła się w tej pierdolonej szajce.
-A Nastka co ma z wami wspólnego?
-Zyga się koło niej kręcił, ona się chyba zakochała. Sponsorował ją, ale w końcu się nią znudził i powiedział, że musi mu oddać wszystko, co w nią zainwestował. Zdajesz sobie sprawę ile tego wyszło przez ten cały czas? Nie miała z czego oddawać, a on stał się nieustępliwi, zaczął grozić. Nawet ostatnio powiedział jej, że jeśli nie zwerbuje jakiegoś transportu kobiet do Turcji, to on sam ją tam wywiezie, a tu na miejscu zajmie się jej siostrzenicą. Ze strachu poleciła nam ciebie…- czyli rzeczywiście wisi nade mną topór wieszczący śmierć? Ze nerwów zaciska mi się żołądek. A może to z głodu? Nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio miałam coś w buzi? Jeśli Zbyszek nie pojawi się tu z pieniędzmi to odejdę do tamtego świata z pustym żołądkiem. O czym jak w ogóle myślę?!?!?!

~*~

Nie wiem co się dzieje wokół mnie. w głowie przelatują mi setki słów, jakieś frazy, ale nie potrafię złożyć tego w sensowny komunikat. Jestem w jakimś amoku od momentu, w którym dowiedziałem się, że życiu Antosi zagraża niebezpieczeństwo. Na początku była złość, że mnie nie posłuchała i poszła do Wolskiej, ale teraz? Teraz jest tylko trwoga, że coś jej się może stać, że mogę nie zdążyć. Na całe szczęście udało mi się zebrać tak potężną sumę. Nie miałbym z nimi problemu, gdybym w ostatnich dniach nie skorzystał z intratnej oferty i nie kupił nam przestronnego, jednorodzinnego domu na obrzeżach Warszawy. Oboje kiedyś rozmawialiśmy, że Rzeszów jest wspaniałym miastem i na pewno chętnie będziemy je odwiedzać, ale nie ukrywaliśmy przed sobą, że chcielibyśmy wrócić na stare śmieci. Chciałem pierwszy raz zaplanować wszystko po kolei i z rozsądkiem. Były już zaręczyny, jest ustalona data ślubu, więc uznałem, że czas rozejrzeć się za naszym gniazdkiem, bo kolejnym punktem w moim planie na szczęśliwe życie u boku Łukowskiej jest potomstwo. Nawet już zaczynaliśmy powoli się o nie starać. Nie dopuszczam do siebie możliwości, że coś może stać się szatynce. Dam im pieniądze, zabiorę ją z rąk oprawców, a nimi zajmie się policja. Nie mogłem pozwolić na to, by takie zachowanie uszło im bezkarnie. Jeśli to jest grupa przestępcza, która działa na taką skalę i nie obce są dla niej takie zachowanie, to prawo musi zrobić z nimi porządek. Skonsultowałem się szybko ze znajomym ojca, który jest policjantem. On już wiedział kogo poinformować, by w dyskretny sposób rozpoczęli akcję. W drodze do Rzeszowa towarzyszy mi operacyjny samochód stołecznej komendy. Wiem też, że już tam na miejscu gotowy jest oddział specjalny, który pomoże odbić Tosię.
-Jest pan gotowy panie Zbyszku?- mam przy sobie specjalny zestaw, którym porozumiewam się z policjantami i który będzie mi towarzyszył przy wymianie pieniędzy za narzeczoną. W odpowiednim momencie wkroczy policja i mam nadzieję, że cały ten koszmar szybko się skończy. Dopóki takie rzeczy działy się w telewizji nie rozumiałem co to znaczy mieć do czynienia z takimi ludźmi. Teraz gdy chodzi o ukochaną kobietę, boję się jak diabli, ale też nie mogę zapominać o zdrowym rozsądku, bo od mojego zachowania w tej sprawie dużo zależy.
-Tak jestem. Zaraz będziemy na miejscu.-każdy metr bliżej umówionego miejsca sprawia, że moje dłonie pozostawiają mokre ślady potu na kierownicy. Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, że nie zabrałem ze sobą Michała. Z kimś na pewno byłoby mi raźniej, zwłaszcza z przyjacielem. Uznałem jednak, że nie mogę go niepotrzebnie narażać. Ma małe dziecko i jest mu potrzebny, a ja jestem dorosłym facetem, który dopiero teraz tak naprawdę ma okazję by pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną.
-Proszę robić to, co ustaliliśmy. Żadnych pochopnych ruchów, bo może być uzbrojony. My będziemy w pogotowiu, proszę być o to spokojnym.- przytakuję i chowam słuchawkę, by nie była widoczna, a mimo wszystko słyszalna w samochodzie policji. Przeżegnałem się i wyszedłem z samochodu, zostawiając go przy jednym z opuszczonych baraków na obrzeżach Rzeszowa. Z walizką pieniędzy ruszyłem do czarnego samochodu, w którym już na mnie czekali. Zapukałem do przyciemnianej szyby jednej z wersji BMW. Po chwili odsunęła się automatycznie.
-Tak szybko?- facet siedzący w samochodzie jest mi znany. Widziałem go kilkakrotnie w mieszkaniu Nastki. Zalewa mnie krew, że ktoś taki obcował w towarzystwie Ali. Mam ochotę dobrać się do jego skóry i pokazać światu jaką opiekę sprawuje nad córką mojej przyjaciółki jej siostra.
-Gdzie jest Tosia?
-Spokojnie. Najpierw pieniążki, a potem pogadamy o Tosi. Powiem Ci, że piękna kobieta. Idealnie zna się na rzeczy.- jego szyderczy uśmiech sprawia, że mam ochotę wyciągnąć go z samochodu i po prostu obić mu ryj. Wiem jednak, że nie mogę się zdemaskować. Mięśniak wysiadł z samochodu i poprowadził mnie do jednego z baraków. Nie wiedziałem czy dobrze robię, że tam idę, ale nie mogłem teraz włożyć słuchawki do ucha i zapytać o radę.
-Tosia!!!- krzyknęłam z przerażenia na widok Łukowskiej. Wyczerpana, poobijana i zapłakana. Nie może wykonać żadnego ruchu, bo jej ciało jest skrępowane. Nie może nic powiedzieć, bo w ustach ma knebel. Nie musi nic mówić. Wiem wszystko i nie pozwolę jej skrzywdzić.
-Co ty myślisz gogusiu, że my nie wiemy, że tam pod kurtką masz podsłuch?! Tak cię prosiłem byś darował sobie ogon, bo inaczej nie zobaczysz swojej suki. Wiesz co? Zmieniłem zdanie. Przyprowadziłem cię tu byś zobaczył jak ginie!- zrzucił ją z pryczy i zmusił do tego, by przed nim uklęknęła. Chciałem do niej podbiec, ale on wtedy wyciągnął broń i wycelował nią we mnie. Struchlałem i nie ruszyłem się z miejsca licząc na to, że ktoś wreszcie nam pomoże. Do cholery, jakieś 100 metrów stąd jest specjalna grupa i nie rusza się z miejsca! Wyraźnie widziałem, że Tosia chciała coś powiedzieć, ale nie mogła tego zrobić, bo miała taśmę na ustach.
-Zostaw ją skurwysynie!- ruszyłem na ratunek narzeczonej, gdy otrzymała cios w twarz. Zaczęliśmy się szamotać. Rozległ się strzał. Znieruchomiałem. Zrobiło mi się zimno, na czole wystąpił pot. To już koniec?

~*~
W-11 wydział śledczy- mogą się inspirować na moich chorej wyobraźni, chociaż może lepiej nie, bo czuję, że skopsałam ten rozdział po całości, a i dalej nie będzie lepiej. Przy ostatniej okazji pisałam Wam, że zdałam maturę, to teraz napiszę, że jestem studentką wydziału filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego :)
Pozdrawiam :***

8 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że to ci policjanci czy jak im tam strzelili do tego Zygi. No bo im się nie może nic stać no...;/ Czekam na kolejny;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. jak coś jej się stanie to osobiście cię uduszę :D oni muszą być razem szczęśliwi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Za dużo kryminałów! Teraz nam tu serwujesz takie zdarzenia, że każdy truchleje o ich życie.
    Nie, nie ma mowy, żeby Zbyszek zginął. W końcu to nie on ma na sumieniu zbrodnie i ludzką krzywdę. Czeka na nich piękny dom, Ala, może niedługo dziecko? Przecież jeśli mają się pozbierać po tym koszmarze to tylko razem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Zbyszek uratuje Alę, ale on nie ma zginąć. Oby wszystko się dobrze skończyło.

    OdpowiedzUsuń
  5. E tam to nie w -11 to jest niczym dobry film sensacyjny, z resztą troszkę mi się z jednym filmem, a może dwoma kojarzy, ostatnio dużo tego oglądam ;) Cóż sama nie wiem czy wciągałabym w to policję wiedziałam ze tak to się skończy że nawet jak Zbyszek cichaczem za łatwo pomoc to te bandziory będą o tym wiedziały. Zastanowiła mnie postać tego Łukasza, czy pojawił się tu jednorazowo czy może jeszcze pomoże Tośce i Zbyszkowi. Strzał padł, mam nadzieję ze Bartman wyjdzie z tego cało, ale podejrzewając ciebie wcale tak być nie musi...

    Gratuluję przyszłej studentce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze prawie jak CSI^^ Mam nadzieję, że ani jemu ani jej nic się nie stało! Nie zasługują na to co ich spotyka:/ Oby Łukasz im pomógł! Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ścierpłam czytając to!! Nawet jeśli oboje to przeżyją ciężko będzie im poskładać życie do kupy! Mam nadzieję, że dostaną możliwość stworzenia współnego domu z małą i ze swoimi wspólnymi dzieciaczkami, bo po takich przeżyciach zasługują na wszystko co najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko z ojcem i z córką! No to nam teraz w takim momencie zakończyłaś, że to, aż się nie godzi! Ja mam tylko nadzieję, że ten strzał to nie w Zbyszka, prawda? Że podczas tej szamotaniny Bartman nie ucierpiał! Nie mógł! Ja się na to nie zgadzam, toż on z Tosią miał być przeszczęśliwy i miał z nią zbudować dla Ali wspaniałą rodzinę! Tak więc na tragedię z nim w roli głównej pozwolenia nie daję!

    Gratuluję dostania się na studia. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń