Budzę się z ogromnym bólem głowy i brzucha. Próbuję
przypomnieć sobie co się stało i na samą myśl do moich zasłoniętych brudną
szmatą oczu napływają łzy. Moje ciało jest skrępowane, nie mogę wykonać
najmniejszego ruchu na metalowym krześle. Związali mnie zaraz po tym jak
zadzwoniłam do Zbyszka. Nasza rozmowa trwała niecałe 30 sekund i tak naprawdę
nie powiedziałam mu nic, więc nie mogę liczyć na to, że przyjedzie tu i mnie
zabierze. Nawet ja nie wiem, gdzie jestem. Wiem tylko tyle, że przeraźliwie
śmierdzi tu stęchlizną, jest wilgotno i nieprzyjemnie zimno, a ja mam na sobie
tylko koszulkę na ramiączka i cienkie rybaczki. Na całe szczęście poza biciem i
kopaniem mnie nic się nie wydarzyło, nikt nie skrzywdził mnie na tle
seksualnym. Może nic mi nie zrobią? Jestem naiwna. Ci ludzie zajmują się
handlem kobietami, więc na pewno coś mi zrobią. Wiem tylko tyle, że chcą
pieniędzy. Liczą na to, że Zbyszek słono za mnie zapłaci. Na pewno będą się z
nim kontaktować. Nie chcę mu stwarzać żadnych problemów. Gdybym go posłuchała,
to ta sytuacja nie miałaby miejsca. Zawsze muszę robić wszystko po swojemu i
mam teraz tego konsekwencje!
-Wstawaj! Zaraz się przekonamy ile jesteś warta dla
tego swojego kochasia!- ktoś zdjął mi przepaskę z oczu. Kilka razy musiałam
zamrugać oczami, by przyzwyczaić się do jaskrawego światła świecącego mi prosto
w oczy. Tak czułam, że jestem w jakiejś piwnicy. Ten facet z mieszkania
Anastazji trzyma w ręku moją komórkę i wyraźnie czegoś szuka. Próbuję krzyczeć,
ale knebel w ustach skutecznie mi tu uniemożliwia. Oprócz nas nie ma tu nikogo
i trochę się zaczynać bać. Co ja gadam, boję się jak jasna cholera, bo ten
człowiek jest zdolny do wszystkiego.
-Ustawię rozmowę na głośnomówiący byś i ty mogła
sobie posłuchać. Słuchaj, wychodzimy z kwotą 250000 tysięcy złoty. Wiemy
doskonale, że stać go na taki gest, ale zobaczymy czy dla kogoś takiego jak ty
będzie chciał zlikwidować oszczędnościową lokatę. Jeśli nie to za tydzień będziesz kręcić dupą
na rurze w tureckim burdelu, więc módl się do kogo tam chcesz, by Zbysiu chciał
za ciebie zapłacić!- ćwierć miliona złotych. Choć nikt mnie nie uderzył czuję
się tak, jakbym dostała mocne ciosy w głowę, a następnie w brzuch. Nawet nie
wiem ile zarabia Zbyszek, nie wiem czy ma jakieś oszczędności. Nie interesował
mnie stan jego konta, a teraz od jego zarobków zależy moje życie.
Tośka?!
Na miły Bóg, gdzie Ty jesteś?! Przyjechałem do Rzeszowa tak szybko jak się
dało, byłem w naszym mieszkaniu, w twojej kawalerce i w mieszkaniu Nastki!
Nigdzie cię nie ma!
-Tosia jest ze mną. Świetnie się bawiliśmy tej nocy,
ale nie o tym chcę z tobą rozmawiać. Jest interes do zrobienia. Zobaczysz swoją
dziewczynę całą i zdrową, ale pod warunkiem, że w wyznaczonym miejscu o
określonej porze znajdzie się 250000 tysięcy złoty w gotówce. Wchodzisz to czy
chcesz odwiedzać ją jako turecką prostytutkę?- jest mi nie dobrze, mam ochotę
zwymiotować. Próbuję dać Zbyszkowi znać, że żyję, ale ten pieprzony knebel mi
nie pomaga.
Nie
mam tyle pieniędzy teraz, ale postaram się je załatwić. Jaką mam pewność, że
nic jej się nie stanie?
Nie ma tych pieniędzy?! Z jednej strony się cieszę,
bo nie jestem godna tego, by wydawać na mnie taką fortunę, ale z drugiej strony
ciskane wzrokiem spojrzenia tego goryla w moją stronę nie wróżą niczego
dobrego. Jak ja mu to wszystko oddam, jeśli uda mi się stąd wyjść?!
-Masz trzy dni. I słuchaj mnie uważnie, jeśli
naślesz na nas policję to pamiętaj, że te pieniążki będziesz mógł przeznaczyć
na nagrobek dla ukochanej, bo żywej jej wtedy nie puścimy, możesz być pewien. I
pilnuj dobrze rodziców i Ali, bo wypadki chodzą po ludziach.- co?! Z jakiej
racji ma się stać coś Ali czy rodzicom Zbyszka? Nie wystarczy im to, że mają
moje życie w swoich rękach? Jeszcze im mało? Pada nazwa jakiejś miejscowości, w
której ma dojść do przerzutu. Ja i tyle pieniędzy. Moje życie jest teraz w
rękach Zbyszka i jego pieniędzy. Mój Boże kochany, chce mi się wyć z bezsilności.
Zawsze ze wszystkim radziłam sobie sama, a teraz nie mogę nic zrobić, gdy nad
moją głową niebezpiecznie wisi topór zwiastujący śmierć.
-Chyba nie myślisz, że będziemy czekać, nie umilając
sobie tego czasu?- o nie, proszę nie. Właśnie się dowiedziałam, że jeśli
Zbyszkowi nie uda załatwić się pieniędzy na okup to stracę życie, a do tego
jeszcze ten zwyrodnialec zaczyna się do mnie dobierać. Staje za mną i łapczywie
chwyta za moje piersi, miażdżąc je uściskiem przez materiał cienkiej bluzki. Rozcina
sznurek na moich rękach, zwalniając je z uścisku. Chwyta za brzeg bluzki i
ściąga ją ze mnie. Łzy spływają ciurkiem po moich policzkach. Na początku
jeszcze próbowałam się jakoś opierać, ostatkiem sił wyrywać z potwornego
uścisku, ale w końcu odpuściłam, gdy ramiączka stanika zsuwały się po moich
ramionach. Czuję się udręczona, chciałabym by ten koszmar już się skończył. Niech
mnie zgwałci, potem najlepiej zabije, bo nie wiem czy po czymś takim będę w
stanie spojrzeć w lustro.
-Auaa!- syknęłam, gdy niedopałek papierosa zgasł na
moich brzuchu. Za swoją reakcję dostałam w twarz. Nie wiem co teraz boli mnie
bardziej: rozcięta warga czy oparzenie od papierosa. Mięśniak chwycił moją
głowę i zmusił do tego, bym spojrzała w jego oczy.
-Jeśli twój kochaś się sprawi to będziesz miała
tylko trzy przypalenia, a jak nie, to nie wiem co z tobą zrobię suko!- uderza
mnie jeszcze raz. Spadam z krzesła, uderzając głową o betonową posadzkę.
Zamroczyło mnie, zrobiło mi się nie dobrze. Chyba zasnęłam, może zemdlałam…
… czy to normalne by w takich okolicznościach
obudzić się wypoczętą? Można mnie uznać śmiało za wariatkę, ale właśnie tak się
czuję. Chyba wiem dlaczego. Spałam długo, bo nie było mi zimno. Ktoś przykrył
mnie kocem. Rozglądam się. Na krześle przy oknie siedzi jakiś mężczyzna. Wygląda
zdecydowanie inaczej, nie zieje od niego odrazą na kilometr. Charczę, by dać mu
znak, że już nie śpię. Może mi się przedstawi? Może wyciągnie mnie z tego
przeklętego snu? Podchodzi do mnie i na dobrą sprawę nie wiem czego mogę się po
nim spodziewać. Już nie raz zachowałam się naiwnie, źle odbierając zachowanie
ludzkie.
-Mam cię pilnować. Nic się nie przejmuj, nie
zamierzam cię bić, uprawiać z tobą seksu i przypalać cię papierosami. Jestem
tak samo zniewolony jak ty, ale nie mogę się z tego wydostać.- jestem
zszokowana, ale wyraźnie się odprężam. Przez dwa dni będę z tym
człowiekiem, ale nie do końca tylko z
nim. Tamten też będzie się tu pojawiać, bo podobno nie może odmówić sobie
sprawienia komuś bólu, przez zgaszenie papierosa na jego ciele. To wytrzymam.
-Dlaczego tu jesteś? Pracujesz nimi? Jak się w ogóle nazywasz?- zadaję
pytania jak automat, ale jestem mocno zszokowana jego zachowaniem. Mówi, że
jest zniewolony, że nie może się wydostać z tego bagna. Mam świadomość, że
jeśli Zbyszek nie załatwi tych pieniędzy to może się to dla mnie źle skończyć,
a mimo to mam ochotę na rozmowy.
-Mam na imię Łukasz. Dwa lata temu wpadłem w poważne
kłopoty finansowe i zapożyczyłem się u Zygi. To była spora kwota, ale
zamierzałem ją oddać bez szemrania, a już na pewno nie chciałem się wciągać w
to bagno. Kiedy chciałem spłacić swój dług okazało się, że kwota końcowa razem
z odsetkami wynosi prawie 5 razy tyle niż pożyczyłem. Nie miałem takich pieniędzy,
a dług z każdym dniem rósł i rósł. Zaproponowali mi współpracę, dzięki której
miałem odpracować swój dług i jeszcze dobrze na tym zarobić. Zgodziłem się, nie
miałem wyjścia. Przez pół roku rozprowadzałem narkotyki po mieście, głównie w
klubach i dyskotekach. Kiedy w końcu chciałem zrezygnować zagrozili, że
skrzywdzą moją matkę i młodszą siostrę. Wiesz, że porwą ją dla okupu, a potem
zabiją…- zaschło mi w gardle od tych rewelacji i wcale nie wiem czy chcę o tym
słuchać. Jestem tylko ciekawa co z tym wszystkim wspólnego ma Nastka, jak ona
znalazła się w tej pierdolonej szajce.
-A Nastka co ma z wami wspólnego?
-Zyga się koło niej kręcił, ona się chyba zakochała.
Sponsorował ją, ale w końcu się nią znudził i powiedział, że musi mu oddać
wszystko, co w nią zainwestował. Zdajesz sobie sprawę ile tego wyszło przez ten
cały czas? Nie miała z czego oddawać, a on stał się nieustępliwi, zaczął
grozić. Nawet ostatnio powiedział jej, że jeśli nie zwerbuje jakiegoś
transportu kobiet do Turcji, to on sam ją tam wywiezie, a tu na miejscu zajmie
się jej siostrzenicą. Ze strachu poleciła nam ciebie…- czyli rzeczywiście wisi
nade mną topór wieszczący śmierć? Ze nerwów zaciska mi się żołądek. A może to z
głodu? Nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio miałam coś w buzi? Jeśli
Zbyszek nie pojawi się tu z pieniędzmi to odejdę do tamtego świata z pustym
żołądkiem. O czym jak w ogóle myślę?!?!?!
~*~
Nie wiem co się dzieje wokół mnie. w głowie
przelatują mi setki słów, jakieś frazy, ale nie potrafię złożyć tego w sensowny
komunikat. Jestem w jakimś amoku od momentu, w którym dowiedziałem się, że
życiu Antosi zagraża niebezpieczeństwo. Na początku była złość, że mnie nie
posłuchała i poszła do Wolskiej, ale teraz? Teraz jest tylko trwoga, że coś jej
się może stać, że mogę nie zdążyć. Na całe szczęście udało mi się zebrać tak
potężną sumę. Nie miałbym z nimi problemu, gdybym w ostatnich dniach nie
skorzystał z intratnej oferty i nie kupił nam przestronnego, jednorodzinnego
domu na obrzeżach Warszawy. Oboje kiedyś rozmawialiśmy, że Rzeszów jest
wspaniałym miastem i na pewno chętnie będziemy je odwiedzać, ale nie
ukrywaliśmy przed sobą, że chcielibyśmy wrócić na stare śmieci. Chciałem
pierwszy raz zaplanować wszystko po kolei i z rozsądkiem. Były już zaręczyny,
jest ustalona data ślubu, więc uznałem, że czas rozejrzeć się za naszym
gniazdkiem, bo kolejnym punktem w moim planie na szczęśliwe życie u boku
Łukowskiej jest potomstwo. Nawet już zaczynaliśmy powoli się o nie starać. Nie
dopuszczam do siebie możliwości, że coś może stać się szatynce. Dam im
pieniądze, zabiorę ją z rąk oprawców, a nimi zajmie się policja. Nie mogłem
pozwolić na to, by takie zachowanie uszło im bezkarnie. Jeśli to jest grupa
przestępcza, która działa na taką skalę i nie obce są dla niej takie
zachowanie, to prawo musi zrobić z nimi porządek. Skonsultowałem się szybko ze
znajomym ojca, który jest policjantem. On już wiedział kogo poinformować, by w
dyskretny sposób rozpoczęli akcję. W drodze do Rzeszowa towarzyszy mi
operacyjny samochód stołecznej komendy. Wiem też, że już tam na miejscu gotowy
jest oddział specjalny, który pomoże odbić Tosię.
-Jest pan gotowy panie Zbyszku?- mam przy sobie
specjalny zestaw, którym porozumiewam się z policjantami i który będzie mi
towarzyszył przy wymianie pieniędzy za narzeczoną. W odpowiednim momencie
wkroczy policja i mam nadzieję, że cały ten koszmar szybko się skończy. Dopóki
takie rzeczy działy się w telewizji nie rozumiałem co to znaczy mieć do
czynienia z takimi ludźmi. Teraz gdy chodzi o ukochaną kobietę, boję się jak
diabli, ale też nie mogę zapominać o zdrowym rozsądku, bo od mojego zachowania
w tej sprawie dużo zależy.
-Tak jestem. Zaraz będziemy na miejscu.-każdy metr
bliżej umówionego miejsca sprawia, że moje dłonie pozostawiają mokre ślady potu
na kierownicy. Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, że nie zabrałem ze sobą
Michała. Z kimś na pewno byłoby mi raźniej, zwłaszcza z przyjacielem. Uznałem
jednak, że nie mogę go niepotrzebnie narażać. Ma małe dziecko i jest mu
potrzebny, a ja jestem dorosłym facetem, który dopiero teraz tak naprawdę ma
okazję by pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną.
-Proszę robić to, co ustaliliśmy. Żadnych pochopnych
ruchów, bo może być uzbrojony. My będziemy w pogotowiu, proszę być o to
spokojnym.- przytakuję i chowam słuchawkę, by nie była widoczna, a mimo
wszystko słyszalna w samochodzie policji. Przeżegnałem się i wyszedłem z
samochodu, zostawiając go przy jednym z opuszczonych baraków na obrzeżach
Rzeszowa. Z walizką pieniędzy ruszyłem do czarnego samochodu, w którym już na
mnie czekali. Zapukałem do przyciemnianej szyby jednej z wersji BMW. Po chwili
odsunęła się automatycznie.
-Tak szybko?- facet siedzący w samochodzie jest mi
znany. Widziałem go kilkakrotnie w mieszkaniu Nastki. Zalewa mnie krew, że ktoś
taki obcował w towarzystwie Ali. Mam ochotę dobrać się do jego skóry i pokazać
światu jaką opiekę sprawuje nad córką mojej przyjaciółki jej siostra.
-Gdzie jest Tosia?
-Spokojnie. Najpierw pieniążki, a potem pogadamy o
Tosi. Powiem Ci, że piękna kobieta. Idealnie zna się na rzeczy.- jego szyderczy
uśmiech sprawia, że mam ochotę wyciągnąć go z samochodu i po prostu obić mu
ryj. Wiem jednak, że nie mogę się zdemaskować. Mięśniak wysiadł z samochodu i
poprowadził mnie do jednego z baraków. Nie wiedziałem czy dobrze robię, że tam
idę, ale nie mogłem teraz włożyć słuchawki do ucha i zapytać o radę.
-Tosia!!!- krzyknęłam z przerażenia na widok
Łukowskiej. Wyczerpana, poobijana i zapłakana. Nie może wykonać żadnego ruchu,
bo jej ciało jest skrępowane. Nie może nic powiedzieć, bo w ustach ma knebel.
Nie musi nic mówić. Wiem wszystko i nie pozwolę jej skrzywdzić.
-Co ty myślisz gogusiu, że my nie wiemy, że tam pod
kurtką masz podsłuch?! Tak cię prosiłem byś darował sobie ogon, bo inaczej nie
zobaczysz swojej suki. Wiesz co? Zmieniłem zdanie. Przyprowadziłem cię tu byś
zobaczył jak ginie!- zrzucił ją z pryczy i zmusił do tego, by przed nim
uklęknęła. Chciałem do niej podbiec, ale on wtedy wyciągnął broń i wycelował
nią we mnie. Struchlałem i nie ruszyłem się z miejsca licząc na to, że ktoś wreszcie
nam pomoże. Do cholery, jakieś 100 metrów stąd jest specjalna grupa i nie rusza
się z miejsca! Wyraźnie widziałem, że Tosia chciała coś powiedzieć, ale nie
mogła tego zrobić, bo miała taśmę na ustach.
-Zostaw ją skurwysynie!- ruszyłem na ratunek
narzeczonej, gdy otrzymała cios w twarz. Zaczęliśmy się szamotać. Rozległ się
strzał. Znieruchomiałem. Zrobiło mi się zimno, na czole wystąpił pot. To już
koniec?
~*~
W-11 wydział śledczy- mogą się inspirować na moich chorej wyobraźni, chociaż może lepiej nie, bo czuję, że skopsałam ten rozdział po całości, a i dalej nie będzie lepiej. Przy ostatniej okazji pisałam Wam, że zdałam maturę, to teraz napiszę, że jestem studentką wydziału filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego :)
Pozdrawiam :***
Mam nadzieję, że to ci policjanci czy jak im tam strzelili do tego Zygi. No bo im się nie może nic stać no...;/ Czekam na kolejny;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
jak coś jej się stanie to osobiście cię uduszę :D oni muszą być razem szczęśliwi!
OdpowiedzUsuńZa dużo kryminałów! Teraz nam tu serwujesz takie zdarzenia, że każdy truchleje o ich życie.
OdpowiedzUsuńNie, nie ma mowy, żeby Zbyszek zginął. W końcu to nie on ma na sumieniu zbrodnie i ludzką krzywdę. Czeka na nich piękny dom, Ala, może niedługo dziecko? Przecież jeśli mają się pozbierać po tym koszmarze to tylko razem.
Pozdrawiam
Niech Zbyszek uratuje Alę, ale on nie ma zginąć. Oby wszystko się dobrze skończyło.
OdpowiedzUsuńE tam to nie w -11 to jest niczym dobry film sensacyjny, z resztą troszkę mi się z jednym filmem, a może dwoma kojarzy, ostatnio dużo tego oglądam ;) Cóż sama nie wiem czy wciągałabym w to policję wiedziałam ze tak to się skończy że nawet jak Zbyszek cichaczem za łatwo pomoc to te bandziory będą o tym wiedziały. Zastanowiła mnie postać tego Łukasza, czy pojawił się tu jednorazowo czy może jeszcze pomoże Tośce i Zbyszkowi. Strzał padł, mam nadzieję ze Bartman wyjdzie z tego cało, ale podejrzewając ciebie wcale tak być nie musi...
OdpowiedzUsuńGratuluję przyszłej studentce :)
Kurcze prawie jak CSI^^ Mam nadzieję, że ani jemu ani jej nic się nie stało! Nie zasługują na to co ich spotyka:/ Oby Łukasz im pomógł! Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńŚcierpłam czytając to!! Nawet jeśli oboje to przeżyją ciężko będzie im poskładać życie do kupy! Mam nadzieję, że dostaną możliwość stworzenia współnego domu z małą i ze swoimi wspólnymi dzieciaczkami, bo po takich przeżyciach zasługują na wszystko co najlepsze!
OdpowiedzUsuńO matko z ojcem i z córką! No to nam teraz w takim momencie zakończyłaś, że to, aż się nie godzi! Ja mam tylko nadzieję, że ten strzał to nie w Zbyszka, prawda? Że podczas tej szamotaniny Bartman nie ucierpiał! Nie mógł! Ja się na to nie zgadzam, toż on z Tosią miał być przeszczęśliwy i miał z nią zbudować dla Ali wspaniałą rodzinę! Tak więc na tragedię z nim w roli głównej pozwolenia nie daję!
OdpowiedzUsuńGratuluję dostania się na studia. Pozdrawiam :*