niedziela, 19 stycznia 2014

Trzynastka

Po świętach szybko musieliśmy dojść do siebie i oboje ze
Zbyszkiem rzuciliśmy się w wir zajęć. On powoli myślał już o kolejnym sezonie reprezentacyjnym, a ja zapisałam się na kurs prawo jazdy. Nie szło tak źle, jak mogło mi się wydawać, a pierwsze godziny jazd mój instruktor opisał jako zadowalające i z szansami na zdanie prawo jazdy w niedalekim czasie. Cieszyłam się, choć ogólnie nie byłam w ostatnim czasie w najlepszym nastroju. Ciągle miałam w głowie to, co wydarzyło się w Warszawie. Oczywiście nie czuję się winna, bo Zbyszek zna prawdę i mi wierzy, ale obawiam się, że nie będzie nam łatwo i albo Zbyszek zrezygnuje ze mnie kosztem rodziców albo z rodziców kosztem mnie. Żadne wyjście nie jest dobre. Nie chciałabym stać między nimi, ale nie chciałabym też z niego rezygnować. Na co dzień udajemy, że wszystko jest w porządku. Zbyszek skupił się na meczu finałowym, a ja oddałam się pracy w szkole. Wiosna zapasem, więc mogłam myśleć o klasowej wycieczce. Udało mi się namówić panią dyrektor, by zgodziła się na 5-dniową wycieczkę w Bieszczady.
-Pani Antosiu, mogę panią prosić do siebie?- ostatnio u dyrekcji byłam w sprawie Alicji jeszcze w tamtym roku. Od czasu do czasu kontrolowała moje poczynania, a od kiedy doszły do niej słuchy, że jestem związana z kimś z otoczenia małej, wydawać by się mogło, że zupełnie mi odpuściła i zaufała w tej kwestii. Cóż, nie wszyscy są tego zdania. Pojawiły się głosy, że faworyzuję Alicję w stosunku do innych dzieci. Przyznam szczerze, że większej głupoty dawno nie słyszałam. Mam też wrażenie, że od kiedy pod szkołą zaczął pojawiać się Zbyszek, by odebrać mnie z pracy, koleżanki po fachu traktują mnie z dystansem. Naprawdę nie myślałam, że związek ze znaną osobą jest aż tak trudny. Wyobrażałam sobie raczej życie usłane różami. Na ulicy ludzie wytykają mnie palcami. Na Podpromiu robią mi zdjęcia, a potem wstawiają na jakieś portale i wytykają każdy błąd, każdą najmniejszą modową gafę. Kiedy byłam z Fabianem, ludzie nie interesowali się aż tak bardzo prywatnym życiem swoich ulubieńców. A może interesowali, tylko Drzyzga był żółtodziobem i nikt nie brał go na serio? Nie ma to już znaczenia.
Wchodzę do gabinetu przełożonej i siadam przed jej biurkiem. Takie sytuacje zawsze stresują i nie ma od tego ucieczki. Nigdy nie można do końca przewidzieć co zostanie ci zarzucone przez szafa. Analizuje ostatnie tygodnie swojej pracy w szkole i nie przypominam sobie, bym popełniła jakieś wykroczenie, ale zaraz się pewnie przekonam czy mój tok myślenia jest słuszny.
-Zaprosiłam panią do siebie, by zapytać czy nie myśli pani ze swoim partnerem o tym, by adaptować małą Alicję?- gdyby krzesło nie miało oparcia, to najpewniej byłabym zmuszona zbierać swoje kilogramy z podłogi. Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego, że stara będzie dbać o moje rodzinne życie. Z drugiej strony musi być dobrze poinformowana o moim związku ze Zbyszkiem, bo inaczej skąd by miała pewność, że między nami jest dobrze?
-Powiem szczerze, że nie wiem co powiedzieć. Ciężko mi mówić coś w tej sprawie, bo sama pani przyzna, że nie może być to decyzja podjęta pod wpływem chwili czy nacisków.-dyplomatycznie próbuję wybrnąć z tej sytuacji, ale chyba nie bardzo mi się to udało. To nie chodzi o to, że ja nigdy o tym nie myślałam i nie chciałabym stworzyć rodziny dla Ali. Po prostu uważam, że jesteśmy ze Zbyszkiem jeszcze zbyt krótko, by podjąć tak poważną decyzję. To jest odpowiedzialność na całe życie. To nie jest zabawka, którą można wspólnie kupić, a potem podzielić się z nią, gdy coś nie wyjdzie. Żeby się zdecydować na coś takiego, muszę być pewna, że ja i Bartman to coś poważnego, stałego. Coś na całe życie.
-Wiem, że nie powinnam się wtrącać i pewnie zastanawia się pani skąd w ogóle moja śmiałość w tej sprawie, ale widziałam państwa ostatnio na jednym z meczy. Zawiozłam syna i zostałam do końca. Nie znam waszej sytuacji i powołuję się tylko na swoje obserwacje, a z tych wynika, że we trójkę wyglądacie jak kochająca się rodzina i myślę, że Alicji łatwiej byłoby wkraczać w świat wśród ludzi, którzy otaczają ją miłością.- czy ja nie rozmyślałam przed chwilą o tym, że wszyscy patrzą mi na ręce, gdy tylko pojawiam się gdzieś ze Zbyszkiem? Miałam na myśli dziewczyny w wieku gimnazjalnym, a nie 50-letnią kobietę z 20-letnim stażem pedagogicznym. Ten świat naprawdę staje na głowie.
-Sytuacja jest trudna, bo na dobrą sprawę Anastazja Wolska zajmuje się małą i z tego co wiem nikt oprócz mnie i Zbyszka nie zauważył, że Alicja jest zupełnie obojętna siostrze jej zmarłej mamy. Wolska jest ciężkim przeciwnikiem i robi wszystko, byleby tylko utrudnić mi i Zbyszkowi kontakt z nią. Ostatnio nawet pojawił się pomysł, że po zakończeniu szkoły obie wyjadą do Kanady.-nie będę tłumaczyć, że Nastka obwinia Zbyszka za śmierć siostry, bo nie chce się na nowo denerwować. Najgorsze jest to, że dzieciak jest kompletnie skołowany i nie wie co ma robić. Do niej trafiają tylko frazy, że ktoś jest winny śmierci jej ukochanej mamusi. Nie może uwierzyć, że stoi za tym Zbyszek, ale z drugiej strony jest wobec niego nie ufna. Coraz więcej pyta, chce wiedzieć w jakich okolicznościach zginęła Anna.
-Już dawno chciałam przyjrzeć się tej kobiecie, ale sama pani wie, że wiązać się to może z nieprzyjemnymi konsekwencjami dla małej. Mnie osobiście zaskakuje chociażby źródło czerpania dochodu przez panią Wolską. Zdaje sobie pani sprawę, że jeżeli dojdzie do tego wyjazdu, to możecie już nie zobaczyć Alicji?- uporczywie dzwoniący dzwonek na lekcję sprawia, że muszę wyjść z gabinetu i pędzić na lekcję. Rozmowa zostaje w tym miejscu i czuję, że to jeszcze nie jest jej koniec. Będę musiała porozmawiać ze Zbyszkiem. Dyrektorka uświadomiła mi, że jeśli czegoś nie postanowimy i nie zrobimy wspólnie to możemy oboje stracić Alę. Przywiązałam się do niej, pokochałam i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć w tej naszej układance.

~*~

 Nic nie trwa wiecznie, a i nasza seria została przerwana na poczet drużyny… z Jastrzębskiego Węgla. To właśnie przeciwko swojemu byłemu zespołowi rozegraliśmy mecz o złoty medal i musieliśmy uznać ich wyższość w piątym meczu na naszym terenie. Wiadomo, ciężko nam było na początku oswoić się z myślą, że złoty medal uciekł nam sprzed nosa o dwa punkty, ale z drugiej strony drużynie ze Śląska ten sukces się należał. Od kilku lat są w czołówce, więc nie dziwota, że udało im się wreszcie wdrapać na sam szczyt. Kiedy pierwsze emocje po ostatnim gwizdku opadły, razem z Michałem podeszliśmy do Lorenzo i pogratulowaliśmy mu sukcesu. Po wyjściu z hali całą drużyną udaliśmy się do zaprzyjaźnionego hotelu, by zapić gorycz porażki, ale przede wszystkim miłym akcentem zakończyć kilka miesięcy intensywnej pracy i walki o najwyższe cele. Dziś też każdy z nas będzie już myślał o zasłużonym urlopie i kolejnym sezonie reprezentacyjnym. Dla naszej reprezentacji jest to okazja do tego, by zmazać plamę po nieudanych mistrzostwach w 2013 roku. Nikomu z nas nie trzeba dwa razy powtarzać, że musimy włożyć w ten turniej maksimum siły i zaangażowania, bo sukces sam nie przyjdzie i trzeba będzie zostawił kawał serca na boisku, by wyrwać europejskim potentatom medale z gardła.
-Cieszę się, że ze mną jesteś…- przyciągam do siebie Antosię, muskając jej policzek. Nikt nie wyobrażał sobie tego wieczoru bez naszych połówek. Bardzo trafnie temat ujął kiedyś Krzysiek Ignaczak mówiąc, że wszyscy zazwyczaj piszą tylko o poświęceniu siatkarzy, a nikt nie interesuje się tym jak wiele przejść muszą nasze kobiety w trakcie sezonu ligowe czy reprezentacyjnego. Wszystko spada na ich głowy. Dzieci, prowadzenie domu, a nierzadko też własne stanowisko pracy. Naszym żonom czy dziewczynom daleko od definicji „kobiety znanego sportowca” i za to chcemy im dzisiejszego wieczoru podziękować. Na scenę wszedł najpierw Alek razem ze swoją żoną, której powiesił na szyi srebrny medal i pocałował zachłannie na oczach nas wszystkich.
-No i jeszcze mam dla was koledzy dwie wiadomości. Jedna jest cudowna, a ta druga to już sami ocenicie względem siebie. Po pierwsze chcę wam powiedzieć, że razem z Natalią spodziewamy się dziecka i jeżeli lekarz nas nie oszukał, to tym razem będzie już upragniona córeczka!- gwizdaliśmy z zachwytu i biliśmy gromkie brawa dla małżeństwa Akhremów.
-A ta druga wiadomość jest taka, że nasza Kasia urodzi się w Polsce, bo zamierzam grać w Rzeszowie do zakończenia kariery!- owacje były nie mniejsze niż te wcześniejsze. Nikt z nas nie ma wątpliwości, że Alek jest wspaniałym siatkarzem, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem i kolegą z zespołu. Po kapitanie na scenie pojawiali się kolejni zawodnicy z partnerkami, a gdy przyszła pora na mnie, upewniłem się czy mam wszystko co potrzebne mi do tej chwili. Długo nosiłem się z tym zamiarem i w końcu zdecydowałem, że dzisiaj oświadczę się Antoninie. Może i nie jesteśmy ze sobą długo, ale jestem przekonany, że w końcu trafiłem na odpowiednią kobietą, z którą stworzę prawdziwy dom i rodzinę. Na początku adoptujemy Alicję, a potem pewnie przyjdzie czas i na nasze dzieci. Oby tylko się zgodziła…
-Chciałbym podziękować za wsparcię mojej dziewczynie Antosi. Za to, że niejednokrotnie prosto z pracy biegła na nasze mecze i zawsze mnie wspierała. Za to, że nie boi się mnie ochrzanić, gdy gram nie tak albo zbyt mocno manifestuję swoją złość. Chciałbym jej również powiedzieć, że bardzo ją kocham i byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdyby zgodziła się wyjść za mnie…-przyklęknąłem i wyciągnąłem pudełeczko. Kątem oka widziałem, że zgromadzeni zamarli w oczekiwaniu na odpowiedź Łukowskiej. A ona stała ze łzami w oczach, ujmując moją twarz w dłonie. Gdyby się miała nie zgodzić, to pewnie już dawno by zaprotestowała i kazała mi wstać. Nie zrobiła tego, więc może…
-Wyjdę za ciebie Zbyszku! Kocham cię!- odetchnąłem z ulgą. Wsunąłem delikatnie pierścionek<klik> na jej palec i wstałem, by móc pocałować swoją już nie dziewczynę, a narzeczoną. Odśpiewano nam pierwsze „Gorzko…”, a co niektórzy już zapowiedzieli się, że będę tańczyć na naszym weselu do białego rana. Konkretnie nie myślałem jeszcze o żadnej dacie. Tę kwestię chcę uzgodnić z Antoniną. Pierwszą decyzję podjęła już dzisiaj. Zgodziła się dzielić ze mną moje życie i mój trudny charakter. Sam wiem, że życie ze mną nie jest usłane różami, bo trudny mam charakter, ale będę się starał.
-Zaskoczyłeś mnie, ale nie powiem, żeby było to niemiłe zaskoczenie. Martwię się tylko tym, że twoi rodzice nie byliby szczęśliwi…- a ja się tym zupełnie nie przejmuję. Mam 28 lat i nie muszę słuchać się rodziców. Owszem, pewnie nie będę zachwyceni zważywszy na to, że nie chcą zaakceptować Antosi, ale to już ich problem. Mam tylko nadzieję, że Michalska nie będzie znów siała fermentu, bo w głównej między przez nią to wszystko. Gdyby nie opowiadała niestworzonych historii moim rodzicom mieli by okazję poznać Łukowską bez zbędnego patrzenia w jej przeszłość.
-Przestań. To nie z moimi rodzicami chcę stanąć przed ołtarzem. Ty się lepiej dobrze zastanów czy ze mną wytrzymasz. Ostatnio coraz głośniej chrapię i rozpycham się w łóżku.- nie raz Tośka mówiła mi, że jak jeszcze raz zwalę ją w nocy z łóżka, to pewnego poranka obudzę się sam, bo ona wróci do swojego mieszkania na kilka godzin normalnego snu. Widzę jednak, że szatynka jest zdeterminowana, by stawić czoła moim samolubnym przyzwyczajeniom.
-A ty wytrzymasz setki walających się sprawdzianów, zeszytów i ćwiczeń po swoim mieszkaniu? Będziesz musiał ustąpić mi trochę miejsca w swojej szafie, komodzie i łazience. Do tego będę cię ograniczać w kupowaniu zegarków i osobiście chodzić do fryzjera, byś nie zaskoczył mnie swoim wyglądem?- robię taką minę, jakbym chciał się wycofać, ale nie zrobię tego. Kiedy człowiek decyduje się założyć rodziny wie, że z niektórych spraw będzie musiał zrezygnować. Nie przystoi głowie rodziny obcinać się na rekruta i wydawać kilkunastu tysięcy złoty na zegarek, który zakłada się dwa razy do roku.
-Myślę, że jestem w stanie to zrobić. Chodź zatańczymy. Damy im wszystkim próbkę naszych umiejętności przed pierwszym tańcem na weselu.- chwytam jej dłoń i oboje zmierzamy w kierunku parkietu, na którym jak zwykle bryluje niezmordowany i wiecznie młody Igła. Mam ochotę zagrać mu na nosie i pokazać, że nie jest tu jedynym, który czuje muzykę i potrafi tańczyć. Akurat z głośników poleciała szybsza piosenka, w sam raz do żywszego tańca.
-Pozwolisz, że poprowadzę?- Antosia skinęła głową, a ja przyjąłem to z uśmiechem. Wirowaliśmy jak opętani przez kilka piosenek z rządu, a z naszych twarzy nie schodził uśmiech. Nie wiem czy kiedykolwiek byłem tak szczęśliwy jak teraz…


~*~
Szybko poszło, prawda? 
Pozdrawiam, Paulinkaa






18 komentarzy:

  1. No proszę jaki Zbyszek jest zdeterminowany żeby ułożyć sobie życie z Tośką i mam nadzieję, że im się uda. W tym związku jednak jest drugie dno czyli mała Wolska! Wygląda na to, że jeśli zdecydują się na ślub i sądowną batalię z jej opiekunką mogą mieć niespodziewanego sprzymierzeńca w postaci szefowej Tośki. Tylko jeśli oni zaczną wyciągać jakieś brudy z przeszłości Wolskiej, to ona zapewne posunie się jeszcze dalej. Już sama nie wiem jak to będzie wyglądać więc czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko mi się zdarza zbierać szczękę z podłogi i tym razem ci się to udało. Jedyną rzecz którą bym w tym rozdziale zmieniła to kolejność, najpierw dałabym scenę Zbyszka a potem Tośki bo w głowie gdzieś tam z tyłu kołacze mi się myśl ze ona zgodziła się nie tylko dla Zbyszka ale też dla Ali. Chociaż w sumie co się czepiał, jak wiem że przecież Antośka kocha nie tylko Alę ale i Bartmana. Życie na świeczniku nie jest przyjemne, miałam kiedyś podobną sytuacje gdy tworzyłam związek z przewodniczącym mojego liceum, dzięki wtedy to się osłuchałam za plecami że aż mi w pięty poszło. Partnerki siatkarzy mają naprawdę ciężko szczególnie w ostatnich 4 latach chyba od Kurka to się tak na dobre zaczęło, chociaż i lament nad Winiarskim pamiętam. Sama nie wiem jakbym zareagowała na to co mówiła Antośce dyrektorka, z jednej strony była bym chyba zła że się wtrąca, a z drugiej przecież ona też chcę jak najlepiej dla Ali. Jeszcze długa droga by ta malutka dziewczynka zaznała prawdziwego szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko żebyś nam jakiejś niespodzianki nie zrobiła skoro tak szybko poszło;) Niech im się układa. Mam nadzieję, że uda się im zaadoptować małą ;>
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. O proszę! Mamy mocne podkręcenie akcji. No rzeczywiście szybciutko Zbyszek zdecydował się na oświadczyny, a Tośka je przyjęła, ale najważniejsze jest to, że się kochają i jeśli oboje myślą, że to odpowiedni czas to czemu by nie? Poza tym właśnie Ala - również dla nich ich decyzja jest bardzo ważna. Będę mocno kibicować, żeby udało się im wszystko tak jak na to zasługują!

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Głupie to jest że człowiek cieszy się z fikcyjnego zdania. Cóz najwidoczniej ja jestem głupia, ale jak przeczytałam o Alku spodziewającym się córy i zostającym w Rzeszowie do końca kariery to uśmiechnęłam się sama do siebie. Wczoraj na meczu sprawdzałam czy aby moja pamięć nie szwankuje i czy Alek na pewno nie opuszcza Rzeszowa po tym sezonie, odetchnęłam z ulgą, ale za rok będę trząść gaciami że odejdzie. Dla mnie to jest juz legenda Rzeszowskiego klubu, wraz z Igłą, nie wyobrażam sobie drużyny bez tej dwójki.
    Dobra koniec tego co do fabuły ma się nijak, ale tak cholernie brakuje ni naszych rozmów że musiałam dać temu upust tutaj. Osobiście nie jestem zwolenniczką szybkich zaręczyn, staram się ich wzbraniać opowiadaniach i czekam aż parze minie określony staż minimum roku jak się znają bądź są parą, to jest chyba kwestia tego ze dla mnie zwyczajnie jest nie do pojęcia jak można wiązać się z komuś na całe życie znając kogoś 12 miesięcy. To jest moje osobiste zdanie i dotyczy ono tylko moich opowiadań, bo dziwne jest to że kiedy czytam o zaręczynach u kogoś to zawsze się uśmiecham i ciesze z takiego losu pary bohaterów. Brawa dla Zbyszka za odwagę bo w obliczu jego rodzinnej sytuacji wygląda to jak wygląda. Rodzice sprzeciwiają się jego związkowi, a ten jakby nie patrzeć teraz się z ich zdaniem kompletnie nie liczył. Ja jednak liczę że państwo Bartman zrozumieją swój błąd, nawet jeżeli zajmie im to trochę czasu. Pani dyrektor myśli chyba bardzo dobrze chociaż ja też raczej byłabym zdziwiona inicjatywą jaka wykazuje więc nie dziwię się reakcji Tośki. Mam nadzieję że Anastazja prowadzi jakiś szemrany interes i to ułatwi im zdobyć opiekę nad Ala, byle by tylko dziewczynka do tego czasu nie zaczęła juz definitywnie obwiniać Zbyszka o śmierć mamy, boje sie ze ciotka jej dużo do głowy nawtyka

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko jak naradzie układa im się wmiarę dobrze. Żeby tylko adopcja i rozmowa z rodzicami zbyszka poszła tak.dobrze jak zaprzeczyły to byłoby super ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz komentuję, bo poprzedni komentarz się troszkę popsuł :<
      Wiem, że pewnie mnie nie znasz, ale ja już znam Ciebie i to jest najważniejsze! Tak, to zabrzmi tak, jakbym Ci się podlizywała, ale niech będzie...po prostu muszę Ci to napisać: ubóstwiam to opowiadanie! ♥ Naprawdę! Tak przyjemnie się je czyta, jest takie lekkie, a jednocześnie oryginalne. Masz w ogóle fajny styl pisania, ciekawie łączysz wątki, no cud, miód i orzeszki, haha *__*
      Co mogę napisać apropo rozdziału? Jak zwykle świetny. Dzięki tematyce siatkarskiej nadrobiłam wszystkie 13 rozdziałów w zaledwie dwa dni ;) Życzę Zbysiowi i Tośce wszystkiego najlepszego! Rzeczywiście szybko poszło, więc mam nadzieję, że równie szybko się nie skończy :P Niech ta sielanka trwa, niech im się układa. I oby szanowni Bartmanowie w końcu ich zaakceptowali, bo to się w głowie nie mieści... Na szczęście Zbyszek to jest twardy gość i chwała mu za to!
      Czekam teraz z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo się wciągnęłam, haha :D A tymczasem zapraszam do mnie. http://strefa-id.blogspot.com/ Poproszę, żebyś tu mnie informowała o nowościach. + Byc może spodoba Ci się moja nowo powstała historia, także również proszę o jakiś komentarz, haha :) Pozdrawiam ciepło, caro :)*

      Usuń
    2. Jeśli masz ochotę, zapraszam na jedynkę ;)
      http://strefa-id.blogspot.com/

      Usuń
  8. zapraszam na 2 :) http://strefa-id.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. http://strefa-id.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na strefa-id.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie szybko, a idealnie poszło ;) Moja kochana :) Przepraszam w ogóle, byłam przekonana, że komentowałam.
    Bardzo pozytywnie jestem zaskoczona postawą dyrektorki, która wręcz namawia Antosię i Zbycha do wzięcia sprawy w swoje ręce :D Ma rację, jak ją potwór wywiezie, to nie odzyskają.
    Pokładam ufność w tych zaręczynach :D Taki pierwszy krok do założenia rodziny ;) Muszą zgarnąć adwokata i spełnić swoje marzenia :)
    No i mam nadzieję, że Mała nie uwierzyła kompletnie w historyjkę mamusi, bo było zupełnie inaczej. Nie może stracić zaufania do Zbyszka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Pewnie teraz mnie zabijesz…ale nie chce ryzykować: dostałam dzisiaj taki list i przesyłam Tobie . Może i do nas szczęście się uśmiechnie. Przeczytaj ten list i zrób to co jest w nim napisane: Kogo kochasz. Uczyni to cud. Ten list został wysłany do Ciebie na szczęście. Oryginał jego znajduje się w Nowej Anglii. List ten okrążył cały świat 9 razy. Teraz szczęście zostało wysłane do Ciebie. Otrzymasz szczęście w ciągu 4 dni od daty otrzymania tego listu, jeżeli go odeślesz dalej. To nie żart. Otrzymasz je na pewno! Wyślij ten list do ludzi, o których wiesz, że potrzebują szczęścia. Nie wysyłaj pieniędzy, ponieważ szczęścia nie można kupić- nie ma ono ceny. Nie zatrzymuj tego listu. On musi opuścić twoje ręce w ciągu 96 godzin. Oficer RAF-u otrzymał 70 tysięcy dolarów. Jacek Włod wygrał 40 tysięcy i je stracił ponieważ przerwał łańcuch. Natomiast Gorawale stracił żonę w ciągu 6 dni po otrzymaniu listu. On zawiódł cyrkulację tego listu, mimo tego, że przed śmiercią żony wygrał 95 tysięcy dolarów na loterii. Pieniądze zostały przyniesione do jego domu w cztery dni po tym, gdy zdecydował się wysłać ten list. Proszę wysłać 20 kopii tego listu, zobacz co się stanie w ciągu 4 dni. Łańcuch pochodzi z Nowej Anglii i został napisany przez misjonarza w Solvi Donte( Ameryka Południowa). Ponieważ kopie muszą krążyć po świecie, musisz wysłać je do znajomych i przyjaciół. Po kilku dniach otrzymasz niespodziankę. To prawda nawet jeśli nie jesteś zabobonny. Zwróć uwagę na Contantina p. Otrzymał łańcuch w 1968 roku. Poprosił sekretarkę o sporządzenie 20 kopii i wysłał je. Parę dni później wygrał 2,9 milionów dolarów na loterii. Amella Wiel. Kierownik biura, otrzymała list i zapomniała, że list musi opuścić jej ręce W ciągu 96 godzin. Utraciła pracę. Później po odnalezieniu tego listu wysłała 20 kopii. Niedługo dostała lepszą pracę. Dolan Maranita otrzymał list. Nie uwierzył, wyrzucił go. 9 dniach ZMARŁ. Ale nie wysyłaj go do osoby, od której go dostałeś. List musi być podany dalejodeślesz dalej. To nie żart. Otrzymasz je na pewno! Wyślij ten list do ludzi, o których wiesz,

    OdpowiedzUsuń
  13. http://strefa-id.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy bd następny???
    bo czekam z niecierpliwością co zdarzy się dalej
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej własnie po długiej nieobecności pojawił się nowy rozdział, mogę liczyć na pomoc ? :)
    http://mocnym-byc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń