niedziela, 22 grudnia 2013

Jedenastka

Jest dziwnie spokojnie. Wszystko w moim życiu zaczęło się
układać. Może i dni lecą za szybko, a ukochana pora roku przestaje się już podobać za sprawą topniejącego śniegu i chlapy na drogach, ale przynajmniej jest do kogo przytulić się w jeszcze mroźne wieczory i ponarzekać na całe zło świata. Przy Zbyszku znalazłam spokój. I choć uważam, że to szalony człowiek i ciężko za nim nadążyć, to mimo wszystko czuję się przy nim bezpiecznie i naprawdę zaczynam myśleć o nim poważnie. Pierwsza faza związku już za nami. Jesteśmy ze sobą trzy miesiące. Jak to mawiała moja nauczycielka od polskiego, faza fascynacji już dawno powinna minąć i albo zostaje po niej jakieś uczucie albo nie zostaje nic. Mi zostało i myślę, że śmiało na tym można coś fajnego zbudować w kontekście wspólnej przyszłości naszej trójki, to znaczy mojej, Zbyszka i Ali, bo nie wyobrażam sobie, że jeśli udałoby się nam założyć rodzinę, to nie będziemy się starali adoptować małej i stworzyć jej prawdziwej rodziny. Zdążyłam już na własnej skórze odczuć, że Anastazja Wolska jest potworem, który bezpodstawnie oskarża Zbyszka za śmierć swojej siostry i robi wszystko, by mu dopiec. Ostatnio pofatygowała się również na wywiadówkę i równając mnie z błotem powiedziała co myśli o mojej relacji z jej wychowanką. Nie muszę chyba tłumaczyć jak do tego wszystkiego sceptycznie odnieśli się rodzice pozostałych dzieci? Pojawiły się słuchy, że mogę traktować Alicję lepiej niż inny dzieci i, że do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Na całe szczęście dyrektor szkoły okazała się zupełnie wyrozumiała w tej sprawie i jasno dała mi do zrozumienia, że nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji. No kurde, nie mam prawa być szczęśliwa z Bartmanem tylko dla tego, że jakiejś histeryczce to się nie podoba?!
-Ann co myślisz o tym, byśmy w te święta pojechali do moich rodziców?- odsuwam się od niego, patrząc zdziwionym spojrzeniem. Nie uważam, żeby było to najszczęśliwszy pomysł. Jesteśmy ze sobą zbyt krótko, bym miała poznawać jego rodziców. Już raz w życiu nasłuchałam się, że jestem wymarzoną kandydatką na synową i nic z tego nie wyszło. Nie mówię, że nigdy nie będę chciała poznać rodziców Zbyszka, ale na pewno nie teraz i nie na pewno przy okazji świąt Wielkanocnych. Zresztą obiecałam już rodzicom, że przyjmę ich u siebie w Rzeszowie. Może w moim mieszkaniu nie ma warunków na to, by urządzać jakieś przyjęcia, ale we troje na pewno sobie poradzimy.
-Nie obraź się Zbyszek, ale nie pojadę z tobą do Warszawy. Zależy mi na tobie i chcę z tobą być, ale uważam, że powinniśmy się lepiej dotrzeć, by podejmować aż tak poważne kroki. Ty niedawno miałeś jeszcze narzeczoną i uważam, że to nie czas na to, by przedstawiać mnie jako swoją dziewczynę w czasie świąt. Dajmy sobie więcej czasu, dobrze?- staram się brzmieć tak, by Bartman nie wysnuł po mojej odmowie jakiś pochopnych wniosków. To w żadnym wypadku nie chodzi o niego czy nawet i o nas. Po prostu to nie jest według mnie najlepszy czas na to, bym miała już wejść tak poważnie do jego rodziny.
-Ale ja te wolny dni chciałbym spędzić z tobą kochanie…- mruczy mi do ucha, szepcąc miłe słówka. Ja również chciałabym spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale w sumie te dwa dni nas nie zbawią. Obiecaliśmy sobie, że jeden z weekendów przed jego zgrupowaniem w Spale spędzimy w Pradze.
-Zbysiu nie utrudniaj i uszanuj moją decyzję. Jestem starsza i chociażby przez wzgląd na szacunek dla starszych powinieneś mnie posłuchać.- zawsze się tak z nim drażnię, gdy nie chce się przychylić do mojego zdania. I na razie nie mogę narzekać, bo najczęściej staje na moim. W tym przypadku Zbyszek także odpuszcza i oboje zajmujemy się rozgrywanym przed naszymi oczami na ekranie telewizora filmie. Nawet w tym przypadku stanęło na moim, bo zamiast filmu akcji, oglądamy melodramat. Zatapiamy się w najważniejszej części „Odrobiny nieba”. Bohaterowie żyją ze świadomością, że jedno z nich w najbliższym czasie będzie musiało umrzeć. Oglądałam ten film już kilka razy i za każdym razem zastanawiam się jak ja postąpiłabym w takiej sytuacji. Biorąc pod uwagę osobę Fabiana to na pewno nie mogłabym na niego liczyć. On jest nadal strasznie dziecinny. Pokazał mi to, gdy spotkałam się z nim, by wyjaśnić naszą sprawę i ostatecznie zakończyć ten chory układ między nami. Im dalej to brnęło, tym gorzej się czułam ze świadomością co robię. Nadal mam myśli, że powinnam o wszystkim powiedzieć Zbyszkowi, ale z drugiej strony nie byliśmy razem, gdy Fabian zbyt często pojawiał się w moim mieszkaniu. To raczej rozgrywający ma problem, bo każdego dnia patrzy swojej dziewczynie w oczy i udaje, że nic się nie stało. Właściwie nic się nie stało, a ja tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że między nami nie ma już nic. Było kilka chwil cielesności i seksualnych uniesień, ale nic poza tym. O czym jak w ogóle myślę?! Zbyszek zagarnia mnie do siebie bliżej, otulając silnym ramieniem.
-Nigdy nie chciałbym przechodzić przez to co on…- patrzymy oboje w telewizor. Scena, w której grana przez Kate Hudson bohaterka umiera, jest najbardziej dobijającym momentem w filmie. I co ja mam powiedzieć na słowa bruneta? Chciałabym powiedzieć, że nigdy go nie zostawię, ale przecież nie jestem w stanie mu tego obiecać, bo to nie leży w mojej mocy.
-Nie myślmy o tym. Obiecałeś, że pomożesz mi sprawdzić sprawdziany…- przypominam mu, że po skończonej projekcji mieliśmy zająć się pracą, ale Zibi ma zupełnie inny pomysł na dalszą część wieczoru. Odgarnia moje włosy z szyi i całuje ją kawałek po kawałku, dochodząc do odkrytego obojczyka. Choć rozum mówi, że powinnam to przerwać i zabrać się do roboty choćby sama, to serce zupełnie oddaje się tym pieszczotom. Z każdą chwilą czuję narastające pożądanie względem jego osoby, a on nie zwykł marnować takich okazji.
-Kocham cię.-mówi, patrząc na mnie z czułością. Widzę w jego oczach tę miłość i oddanie mojej osobie. Każdy jego gest jest jakby zmaterializowaniem jego ciepłych słów. Podnosi delikatnie moje ręce do góry, by pozbyć się swetra. Poddaję mu się w całości, nie opierając się. Nie mam najmniejszej ochoty, by bawić się z nim w jakieś przydługie gry wstępne bo i tak wiem, że przegram z nim i z pożądaniem. Podczas gdy on stara się wyswobodzić moje piersi z pancerzu biustonosza, ja szukam po omacku paska jego spodni. Zbyszek trąca mnie do tyłu w ten sposób, że leżę przed nim tylko w spodniach. Na razie tylko, bo już jeden z guzików został przez niego odpięty.
-Jesteś piękna. Mam cholerne poczucie, że właśnie na ciebie czekałem.- czy to niezbyt górnolotne słowa? Nie czas i miejsce by się o tym zastanawiać. Ja też uważam, że jest piękny. Cały od góry do dołu, dlatego nie chcę patrzeć na niego przez pryzmat jego koszuli i spodni. Rozpinam guziki jego wierzchniego odzienia. Uwielbiam widok jego wyrzeźbionego torsu. Palcem wskazującym znaczę ślad od klatki piersiowej po pasek od spodni. Jego pozbycie się nie zajmuje mi dużo czasu.
-Jesteś piękny.-uśmiecham się lubieżnie, powodując uśmiech i na zbyszkowej twarzy. Sytuacja, w której jestem ubrana w spodnie nie trwa długo. Zbyszek rozprawia się z nimi w sposób bestialski, rzucając kawałek jeansu gdzieś za nas. Najgorzej w tym wszystkim ucierpiały moje figi, ale nie będę podnosić alarmu o niewielki skrawek materiału.
Brunet nachyla się nade mną i odnajduję drogę do moich ust. Zaabsorbowana tym faktem nie zauważam, że znajduje się już we mnie. Pierwszy ruch niezbyt mocny, ale kolejne już bardziej zdecydowane. Bartman koryguje nasze ułożenie na kanapie. Teraz to on siedzi, a ja opadam bezwładnie na jego członka. Niby kontroluje sytuację, ale jestem zupełnie poddana jego woli. Mógłby teraz zrobić ze mną wszystko i myślę, że ma taki pomysł w głowie…

…gdy przychodzę za łazienki Zbyszka nie ma łóżku. Wcale mu się nie dziwię, że nie chciał się położyć, bo alkowa przypomina raczej pobojowisko, a nie miejsce do spoczynku. Staram się jakaś to wszystko uprzątnąć, ale jestem tak zmęczona, że układam się do poduszki nie zważając na to, że prześcieradło we zdecydowanie części leży po drugiej stronie łóżka, a mój partner błąka się gdzieś po mieszkaniu i dobrze byłoby zasnąć w jego ramionach.
-Zbyszek! Chodż, jestem w sypialni!- nawołuję go, ale nie uzyskuję żadnego odzewu. Podnoszę się niechętnie z łóżka i wtedy moją uwagę przykuwa biała kartka oparta o budzik na szafce nocnej. Biorę ją do ręki i czytam.

Przepraszam, ale musiałem wyjść. Zadzwoniła Nastka i powiedziała, że coś złego dzieje się z Alą. Chyba jest przeziębiona i muszę ją zawieźć na pogotowie. Nie chciałem cię martwić, nie po takiej nocy. Śpij dobrze, a ja jutro rano zadzwonię do Ciebie i powiem co z małą.
Słodkich snów kochanie
ZB

No i on myśli, że ja teraz usnę tak bez problemu? Przecież to oczywiste, że będę się zamartwiać. Jeszcze dziś w szkole nic nie wskazywało na to, że Alicja może paść ofiarą przeziębienia, choć w sumie choróbsko potrafi wyjść w przeciągu kilku godzin, więc może rzeczywiście Ala się rozchorowała. Myśląc o tym, ale i nie tylko, moja głowa opadła w końcu na poduszkę i poddała się. Trzymałam ciągle telefon w ręku na wypadek tego, gdyby Zbyszek zdecydował się zadzwonić wcześniej, ale nic takiego nie miało miejsca.

~*~

Przyjechałem do mieszkania Anastazji najszybciej jak tylko potrafiłem. Otworzyła mi mocno zdenerwowana, ale nie odezwała się ani słowem. Nie zdjąłem nawet kurtki, bo być może zaraz ubiorę Alicję i pojadę z nią na pogotowie. Kiedy wszedłem do jej pokoju leżała z jakimś okładem na czole, ale poza tym nie wyglądała na chorą. Nie miała kataru, jej policzki nie były oblane purpurą.
-Myszko co się dzieje? Jesteś chora?- dostrzegłem na biurko 
termometr. Jest elektroniczny, więc bez problemu można rzucić okiem na ostatni pomiar. Wynik 39,4 budzi duży niepokój, ale czemu ja mam wrażenie, że to tylko ściema? Alicja zaczyna się do mnie uśmiechać, ściągając z czoła mokrą ścierkę.
-Nie patrz tak na mnie Zbyszku. Chciałam cię po prostu zobaczyć i taki pomysł wpadł mi do głowy.- nigdy się na nią nie denerwowałem. Nawet nie krzyczałem za to, że biła się w szkole z rówieśnikami. To co zrobiła teraz kompletnie mi się nie podoba. Nie lubię kłamstw i takich podchodów. Gdyby do mnie zadzwoniła i powiedziała, że chce się ze mną zobaczyć, na pewno bym temu zaradził.
-Wiesz, że nie lubię gdy kłamiesz? Ala dlaczego to zrobiłaś? Jechałem do ciebie w strachu, że coś się stało, a ty mnie oszukałaś? Chcesz żebyśmy się pogniewali?- błysk w oku zamienia się na smutek. Jeszcze przed chwilą cieszyła się, że udało się jej wymyślić taki przekręt, a teraz chlipie w poduszkę. Cholera jasna, przesadziłem.
-Aluś nie płacz. Przepraszam, nie powinienem tak mówić-nie przestaje płakać. Zdejmuję kurtkę i układam się obok niej na tym maleńkim łóżku. Bez mała połowa ciała wystaje mi za jego powierzchnię, ale to nie jest teraz istotne. Głowa Wolskiej ląduje na moim ramieniu. Zapalona lampka nocna delikatnie oświetla jej pokój. Tak właśnie wyobrażałem sobie wieczory, w które będę układał swoje dzieci do snu. Ala nie jest moim dzieckiem, ale tak właśnie ją traktuję i kocham jak córkę.
-Ciocia powiedziała, że wyjeżdża za granicę i zabiera mnie ze sobą. Nie chcę z nią jechać, chcę zostać z tobą!- jej cieniutki głosik łamie się, a z oczu płyną małe perełki łez. To stąd jej zachowanie i próba zainteresowania mnie swoją osobą. Chce zrobić wszystko, by mogła ze mną zostać. Nie wyobrażam sobie, że Ala nie będzie obecna w moim życiu. Może nie spędzam z nią tyle czasu ile bym chciał, ale jestem przyzwyczajony do naszych spotkań i wspólnego spędzenia czasu. Ostatnio dołączyła do nas Antosia. Razem chodzimy do kina i na plac zabaw przy moim osiedlu. To nie może tak po prostu się rozpaść tylko dlatego, że Nastka postanowiła pobawić się trochę za granicą.
-Kochanie nie płacz. Nigdzie nie pozwolę ci wyjechać. Myślisz, że zrezygnowałbym z naszych naleśnikowych spotkań?- staram się ją jakoś pocieszyć i chyba mi się udaje, bo uspokaja się, a następnie zasypia. Wyswobadzam się z jej objęć i wychodzę z pokoju, by porozmawiać z Anastazją. Czeka w kuchni, ale nie wiem czy na mnie. Odpala drugiego papierosa, gdy zauważa mnie. Ironicznie się uśmiecha.
-Pogotowie nocne zakończone?- siadam z nią przy stole. Sam jestem w takim nastroju, że wyciągam z jej paczki fajkę i odpalam ją w buzi. Próbuję zgrywać twardego faceta, ale kompletnie mi to nie wychodzi. Lubię się napić, lubię się powygłupiać, ale palić nigdy nie lubiłem. Dusi mnie dym, nieprzyjemnie drażni płuca.
-Nie zgadzam się na to byś wyjechała gdzieś z Alą. Wiem, że nie mam do niej żadnych praw, ale ją kocham i chcę uczestniczyć w jej życiu.-nie lubię tego jej uśmiechu.
-Ty już masz kogoś do kochania. Ta twoja lok piękność nie ma nic przeciwko?
-Nie, nie ma. Myślę też, że w przyszłości będziemy mogli się zmierzyć z tym, by na stałe zająć się Alą. Będziesz wtedy mogła robić to, na co tylko będziesz miała ochotę, a ja wreszcie będę mógł w pełni wywiązać się z tego, co obiecałem Ance.- zaciska nerwowo pięści na stole, by po chwili podnieść i zacząć na mnie krzyczeć.
-Jak śmiesz wspominać o Ance?! To przez ciebie nie żyje! Gdyby wtedy spotkała się ze mną, a nie jechała jak na złamanie karku by cię pocieszyć, to dziś ona zajmowałaby się swoją córką i patrzyła jak dorasta! Chyba już czas, by mała poznała prawdę i zobaczyła, że jej ukochany Zbyszek stoi za śmiercią jej matki?!- podniosła głos do tego stopnia, że Alicja pojawiła się w drzwiach. Znów miała łzy w oczach, ale nie chciała już do mnie podejść. Nie chciała w moich ramionach uspokoić się i odgonić złe myśli. Spojrzałem na Nastkę z wyrzutem w oczach. Odegrała się na mnie najlepiej jak tylko potrafiła…
-Kotku nie wiesz cioci, bo to nie prawda…- jak mam wytłumaczyć 7-letniemu dziecku, że jej mamusia zginęła w wypadku, a ja nie miałem z tym nic wspólnego?

~*~
Ktoś gdzieś narzekał, że mało jest Zbyszka w opowiadaniach, więc mam nadzieję, że poprawiłam statystykę :) 
Nie umiem składać życzeń, ale naprawdę chciałabym wszystkim Wam życzyć, byście realizowały się w swoim życiu w zdrowiu i szczęściu, bo bez tego nic nie można zdziałać. Wesołych i zdrowych świąt! :*
Pozdrawiam, Paulinkaa

6 komentarzy:

  1. Może chociaż raz zjawię się tu o przyzwoitym czasie w dzień publikacji. Widać ze Tośka ze Zbyszkiem dotarli się ze sobą, w sumie to okres trzech miesięcy jest wystarczającym czasem by powiedzieć czy to coś więcej czy też nie. Tu zdecydowanie jest coś więcej. Podoba mi się taki Bartman, opiekuńczy kochający, nie tylko dla swojej dziewczyny ale chyba przede wszystkim dla Alicji. Mała go nieźle wkręciła, a Anastazja kolejny raz pokazała brak odpowiedzialności i dojrzałości, z taka gorączką sama powinna zawieźć mała do lekarza a nie wzywać Zbyszka. Boję się że po tych słowach które usłyszała dziewczynka pierwszy raz odwróci się od swojego wujka, ba mam jakieś dziwne wizje że wyjedzie z ciotką..
    Mam okazję to złoże również życzenia spełnienia wszystkim marzeń i celów bo wtedy możemy być szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nie dziwie się Tośce, że jeszcze nie chcę poznawać rodziny Zbyszka, u nich wszystko toczy się bardzo szybko, jeszcze nie tak dawno mieli oboje zupełnie inne życie, a teraz ich ścieżki się złączyły. Poza tym widać, ze naprawdę im na sobie zależy i naprawdę się kochają. A Ala to mała spryciula, mam nadzieję, jednak, że Anastazja nie postawi na swoim i jej nie wywiezie, po za tym jak ona się zachowała?! Jak śmiała powiedzieć coś takiego dla Ali?! Aż się prosi, żeby wyrwać jej trochę tych kudłów.

    Pozdrawiam i wesołych :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za suka z tej Anastazji! Jak można w ten sposób krzywdzić dziecko? Tu nie chodzi o Zbyszka, ale o to, że ta głupia pinda bawi sie uczuciami tej dziewczynki. Co będzie gdy dopełni swojej zemsty na Zbyszku i Ala stanie się zbędna? Co wtedy? Podrzuci ją Bartmanowi pod drzwi, czy odda do sierocińca?
    Tośka chyba musi chyba pomyśleć o tym żeby powiedzieć Zbyszkowi o Fabianie, bo jeśli on się dowie od osób trzecich będzie dym!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za świnia z tej Anastazji;/ Wszystko zwala na Zbyszka, ale to przecież nie jego wina;/ A do tego teraz Ala myśli, że Zbyszek jest zły;( Nie lubię;/ Wesołych świąt!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dziś takiego wnerwa że nie wiem czy wyjdzie mi z tego coś sensownego, ale jak nie napiszę dziś to pewnie nie pojawię się tu wcześniej jak w piątek. Dlatego postaram się :) Dla mnie jest zrozumiałe ze Tośka nie chce poznawać jeszcze rodziców Zbyszka, w sumie trzy miesiące to ani dużo ani mało jak na staż w związku, do tego Zbyszek jeszcze niedawno był z Aśką i pamięć o niej w głowie jego rodziców na pewno jest jeszcze świeża. Nie wiem sama chyba oni powinno się cieszyć z tego ze im się wiedzie, a takie przeszkody jak poznawanie "teściów" można odłożyć na później. Anastazja to postrzelone babsko i tyle, ile jeszcze ma zamiar obwiniać tak naprawdę niewinnego Zbyszka o śmierć Anki?!! Jeszcze teraz w to wszystko wciągnęła Alę, to już chyba totalne przegięcie. Boję się że to dopiero początek tej gry

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbyszek zawsze spoko :D haha no ja też zamierzam coś niecoś jeszcze o nim stworzyć, więc spokojnie, wspomogę cię :D
    Zibi, wielkie serce bije u niego w ciele ;) Ma dwie najważniejsze kobiety i dla nich zrobi wszystko :) Antosia po protu się obawia tak poważnego obrotu ich związku, nie chce, żeby się coś zepsuło, czy zniszczyło, bo dopiero niedawno mają siebie :)
    Oj, Bartman poleciał jak błyskawica do Alicji. Taka mała psotnica pomysłowa :D Nie może po prostu wyjechać z ciotką...
    Ostatnia scena. Śmiem twierdzić, że to było zrobione z czystą premedytacją. Anastazja zadała najboleśniejszy cios w relację Zbyszka z Alą. Podła jędza!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń