poniedziałek, 7 października 2013

Szóstka

Męczy mnie kac. Nie alkoholowy, bo bardzo dawno nie miałam żadnego alkoholu w ustach. Cierpię raczej na kaca moralnego, a to zdecydowanie gorsza i bardziej wyniszczająca odmiana. Gdyby tamten seks z Fabianem skończył się tylko na jednym razie, to może bym o tym zapomniała i dała sobie spokój z zadręczeniem się. Problem w tym, że to trwa już 2 tygodnie. Teraz Drzyzga razem z reprezentacją walczy podczas Mistrzostw Świata, a ja mam czas na to, by wreszcie zdobyć się na odwagę i skończyć to, co nie prowadzi do niczego dobrego. Wiem, że już go nie kocham i przynajmniej tę kwestię mam wyjaśnioną. Pozostają inne, o wiele bardziej dramatyczne. Czuję się tak, jakbym zawiodła wszystkich wokół. Nikt oczywiście nie wie, że sypiam z byłym facetem, ale mimo wszystko i tak mam wyrzuty sumienia. Opinia o mnie jest nieskazitelna. W towarzystwie uchodzę za poukładaną i godną naśladowania kobietę, a co robię? Sypiam z facetem, który po każdym stosunku wraca do swojej dziewczyny ukradkiem pisząc mi wiadomości tekstowe, że byłam zajebista. Nie satysfakcjonuje mnie taka droga. Skończę z tym, ale na razie nie będę zawracać mu głowy. Niech się skupi na tym, że kreuje grę Polaków jako pierwszy rozgrywający i robi to na tyle dobrze, że nie można się do niego przyczepić.  Cieszę się, że mu się udało, bo przecież nie łatwo jest się dostać na szczyt, na którym on teraz się znajduje. Udało mi się już dawno złapać bilet na finał tego turnieju i nie wyobrażam sobie, że zabraknie w nim mojej drużyny. Nie zależy mi na przeciwniku, ale oni muszą się w nim znaleźć. Pierwszy set z Brazylijczykami niestety w ryj, ale w drugim wszystko wygląda już zdecydowanie lepiej. Towarzyszą mi niesamowite emocje. Taka impreza w Polsce musi zostać przypieczętowana wspaniałym sukcesem, po prostu musi. Dlaczego polski związek nie mógł wymyślić takiego systemu rozgrywek jak ich odpowiednik we Włoszech cztery lata temu? Bo my Polacy tak nie potrafimy. Wolimy wykonywać mission imposibble, dostawać się do raju po krętej drodze, nie na skróty. Szkoda tylko, że nikt w tym wszystkim nie myśli o biednym sercu zwykłego kibica, który obgryza paznokcie i wyrywa włosy z głowy, gdy jego drużyna walczy o medalową strefę z takim przeciwnikiem jakim jest Brazylia.
Kamery pokazują właśnie ten sektor na trybunach, który jest oblegany przez bliskich naszych zawodników. Twarze naszych siatkarskich WaGs nie są mi obce. Nie od dziś wiem, że jestem niemiłosierną plotkarą, ale to przecież przywilej wielu kobiet. Moja uwaga skupia się na dwóch paniach. Jedna posiada czarną, druga blond czuprynę. Jedna ma pociągłą twarz, druga zdecydowanie okrąglejszą. Jedna jest dziewczyną Fabiana, druga byłą narzeczoną Zbyszka. O ile na Monice nie skupiam się zbyt długo, bo męczą mnie na jej widok wyrzuty sumienia, o tyle obecność Michalskiej mnie zdziwiła. Nie chce mi się wierzyć, że tak sama z siebie przyszła na mecz i założyła koszulkę z „9” tylko wyłącznie z sentymentu. Zresztą, co mnie to obchodzi. Z Bartmanem nie rozmawiałam od tego jego nachalnego wtrącania się w moje życie. Miałam ochotę wygarnąć mu, by nie wtrącał się w moje życie i za moimi plecami nie wydawał osądów o człowieku, którego tak naprawdę nie zna, ale w końcu dałam sobie spokój. Znów mnie zezłościł. Czym? Swoją hipokryzją. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogłabym wrócić do Fabiana, a sam jest w nie lepszej sytuacji. Blondynka zerwała zaręczyny, odeszła do innego, a teraz jak gdyby nigdy nic siedzi na trybunach i go wspiera.
-Coś jej chyba nie wychodzi Zbysiu, bo grasz jak cienias!- przemawia przeze mnie gorycz, a osąd jest zdecydowanie zbyt mocno uproszczony. To dopiero pierwsza piłka z tak wyraźnym błędem bruneta, ale nic nie poradzę na to, że mnie wkurzył…

…co to był za mecz! 5 setów z morderczym tie-breakiem. Do dzisiaj uważałam, że meczu przeciwko Rosjanom w Japonii nic nigdy nie pokona, ale tak było to dzisiaj. W tym meczu był już taki moment, że zdążyłam obrazić się na wszystkich, a najbardziej wkurwiona byłam na Bartmana. Fabian niedokładnie rozgrywał, Zbyszek nie kończył, środkowi spali na bloku, a przyjmujący zapomnieli chyba o tym jakie są ich zadania na boisku. Anastasi w 4 secie nie miał już nic do stracenia, rozpoczął cykl zmian. I co? I Jarosz grał jak z nut, a Kubiak wyczyniał cuda w obronie. Doprowadziliśmy do piątej partii, a do niej szkoleniowiec desygnował wyjściową szóstkę. Chłopaki przemyśleli sprawę i nie partaczyli już piłek. Wreszcie wydatnie do gry włączył się Kurek, który przecież od jakiegoś czasu uchodzi za lidera naszego zespołu. Widzieć zrezygnowanych i zrozpaczonych Brazylijczyków schodzących z boiska w roli wielkich przegranych? Bezcenne! W życiu jeszcze nie uczestniczyłam w czymś takim. Nie ma prawa się z tym równać oglądanie meczów Euro 2012 w warszawskiej strefie kibica. Nie ten pułap emocjonalny.

Finałowe spotkanie 

To nic, że powinnam już pakować dupę do pociągu i wracać do Rzeszowa. Nikt mnie nie zwolni z jutrzejszego dnia pracy z racji tego, że siatkarze zostali Mistrzami Świata(!) choć uważam, że zdeklarowanym kibicom polskiej siatkówki taki przywilej zdecydowanie się należy. Mecz przeciągnął się do prawie 3 godzin, więc nic dziwnego, że i sama ceremonia zamknięcia z wręczeniem upragnionych medali odbywa się późno. Mimo wszystko hala nie pustoszeje. Być na meczu i nie zostać na moment, w którym Marcin Możdżonek wzniesie ponad siebie puchar Mistrzostw Świata? Zupełnie nielogiczne posunięcie. Na chwilę muszę jednak opuścić swoje miejsce bo czuję, że pęcherz mi eksploduje. Zaciskać nogi od początku drugiego seta aż do tej chwili nie jest wcale tak łatwo, ale czego się nie robi dla tych chłopaków i dla tych chwil ogólnoużytkowego szczęścia. Mam nadzieję, że uda mi się na terenie hali odnaleźć jakąś toaletę. Kiedy stałam już przy reklamowych bandach i próbowałam odnaleźć swoje położenie w tej przestrzeni, poczułam skubnięcie w nogę. Spojrzałam w dół i moim oczom ukazała się Ala. 7-letnie dziecko o tej porze na nogach, nie okazujące żadnych oznak zmęczenia? Dzisiejszego dnia musi to być dziecko polskiego siatkarza albo chociaż w jakiś niewielki sposób z nimi związane.
-Już wcześniej panią zauważyłam, ale Asia nie pozwoliła mi przyjść. Podobał się pani mecz? Bo mi tak, chociaż Zbyszek się nie popisał.- chętnie bym z nią pogawędziła, gdyż mocno zainteresował mnie wątek Asi. Skoro Alicja była pod jej opieką to znaczy, że oni znów tworzą parę? Nie, moje myślenie idzie nie tą drogą. Ja sypiam z Fabianem, a to się nijak ma do naszego powrotu do siebie.
-Bardzo mi się podobał mecz. Kotku muszę iść do łazienki. Idziesz do Asi czy zostajesz ze mną?- oczywiście, że powinna iść do Michalskiej, ale jej rączka wpasowała się w moją. Okazuje się, że mała jest zdecydowanie lepiej zaznajomiona z budynkiem katowickiego „Spodka” i bez problemu doprowadza mnie do toalety. To tylko 30 sekund, a ja czuję się tak, jakbym narodziła się na nowo. Wychodzę, myję ręce i zabieram Alicję ponownie na halę. 
-Wie pani, mnie jutro nie będzie w szkole. Zbyszek obiecał mi zabrać mnie do Warszawy na jakąś tam fetę. Nie wiem co to jest, ale chcę tam z nim jechać. Mogę tak?- to dziecko rozbraja mnie na każdym kroku. Tutaj się dzieją takie cuda, a ona jak gdyby nigdy nic załatwia sobie u mnie kilka dni wolnego w szkole. Wiem, że będę musiała zadzwonić do jej ciotki, bo mimo wszystko to ona a nie Zbyszek jest jej prawnym opiekunem. Widząc jednak jak bliski jest jej siatkarz nie trudno się domyślić, że zmiana osoby sprawującej nad nią kuratelę byłaby wskazana.
-Alicja!- za plecami słyszę gruby, choć damski głos. Odwracam się i spotykam ze wzrokiem rozjątrzonej Joanny. Podchodzi do nas i prawie siłą wyszarpuje mi z dłoni dłoń małej Wolskiej.
-Szukałam cię! Pani dziękuję za to, że się nią zajęła. Mój narzeczony przed chwilą zdobył złoty medal, trochę się zaabsorbowałam tym i nie zauważyłam kiedy Ala się ode mnie oddaliła. Jeszcze raz dziękuję.- czyli co, wielkie come back do siebie? Na to wygląda. Słyszę jeszcze jakieś głosy z gardła Ali, ale w tym tumulcie panującym na hali nie jestem w stanie ich dobrze usłyszeć, a co podero zrozumieć. Spoglądam cały czas w stronę w którą odchodzą. Akurat teraz nasi reprezentanci podeszli do swoich rodzin. Prawie w tym samym momencie na trybunach pojawił się Fabian i Zbyszek. Na tego pierwszego zapalczywie rzuciła się dziewczyna, a Bartman starał się zachować dystans. Widziałam też, że Ala zacięcie mu coś tłumaczy. Kiedy wzrok Zbyszka spotkał się z moim zrozumiałam, że musiała mówić mu o mnie. Czy Fabian też to słyszał? Nie wiem, ale się odwrócił. Pod natłokiem ich taksowania mnie wzrokiem poczułam się kilka centymetrów mniejsza i najchętniej rozpłynęłabym się w powietrzu. Mam wrażenie, że Drzyzga już myśli o jakiś świństwach z moim udziałem. O czym myśli Bartman? Nie wiem, ale zaraz się dowiem, bo właśnie zmierza w moim kierunku, pozostawiając w osłupieniu blondynce. No cóż, przynajmniej utrę jej nosa, ale w gruncie rzeczy to marne pocieszenie.


***
W którym momencie pozwoliłem na to, by Aśka na nowo wkroczyła do mojego życia? Nie wiem. Może wtedy, gdy wpuściłem ją do swojego mieszkania, proponując kawę i „Marlenki” z Biedronki? A może wtedy, gdy pozwoliłem jej się wypłakać w swoje ramię, gdy opowiadała o problemach z nowym chłopakiem? A może wtedy, gdy nie odsunąłem ust, gdy łapczywie próbowała się do nich dobrać. Sam już nie wiem. Sama z siebie zaproponowała, że przyjedzie do Katowic i zaopiekuje się Alicją. Z tym akurat nie miałem problemu, bo wiele ciotek chciało mi pomóc, ale w końcu zdecydowałem się na pomoc Michalskiej. Ubrana w koszulkę z moim nazwiskiem zajęła miejsce między małą a dziewczyną Drzyzgi, Moniką. Na nią nie da się powiedzieć Monia, tak ja na żonę Kubiego. Na pierwszy rzut oka widać, że jest zadęta i zapatrzona w siebie. Zresztą nie bardziej niż jej chłopak, więc ta kwestia na pewno ich do siebie zbliża. Temat Fabiana ostatnio coraz często hula w mojej głowie, a to za sprawą jego głupich tekstów, których adresatką jest Antonina. Szczyci się tym, że jakby chciał, to mógłby ją mieć od zaraz, tak jak kiedyś. I te jego docinki do mojej osoby, jakieś głupie uwagi na temat mojego rozstania z Joanną sprawiają, że zamiast fajnego chłopaka i kolegi z drużyny, postrzegam go jako skończonego dupka. Pech chciał, że w tym samym czasie zdecydowaliśmy się na wycieczkę w stronę naszych bliskich. Na początku zebrałem gratulacje od rodziców. Mama miała łzy w oczach, a ojciec jak to ojciec, wytknął nawet najmniejsze błędy, które na dobrą sprawę w ogóle mnie teraz nie obchodzą. Za chwilę zajebista grupa ludzi odbierze to, na co ciężko pracowała przez wiele lat. W zasadzie to od 2009 roku pokazujemy, że jesteśmy drużyną, kolektywem, a nie zbiorem znanych nazwisk, które na własną rękę mają rozstrzygać losy spotkań. Bywały lepsze i gorsze chwile. Daliśmy ciała na ostatnim mundialu we Włoszech, ale już rok później zgarnęliśmy medal we wszystkich imprezach w których braliśmy udział. Potem fantastyczna Liga Światowa i klęska na Igrzyskach Olimpijskich. Blamaż w ubiegłorocznej „światówce”, ale i brak powodzenia na Mistrzostwach Europy. A ten rok to jest w ogóle jakieś kosmiczne spełnienie marzeń. Złoto w Lidze Światowej i złoto Mistrzostw Świata. Czego chcieć więcej?
-Zbyszku! Jesteś najlepszy!- Ala energicznie wpada w moje ramiona, zarzucając swoje niewielkie rączki na moją szyję. Wiem czego bym chciał. Chciałbym, by Wolska mieszkała u mnie, by była pod moją opieką. Czy chciałbym, by blondynka dopełniła mój plan? Teraz już nie wiem. Zarzekałem się, że to skończony temat, że nigdy nie wejdę dwa razy do tej samej rzeki, ale nie wszystko w życiu można przewidzieć.
-A wiesz, że pani Antosia jest na meczu? O tam stoi!- palec
wskazujący Alicji każe mi natychmiast się odwrócić i sprawdzić czy słowa szatynki nie są efektem jej urojeń. Nic bardziej mylnego.
Łukowska stoi na dole, wpatrując się w naszą stronę. Chociaż czy w naszą? Może bardziej w Fabiana i jego dziewczynę? To ja pierwszy decyduję się na to, by do niej zejść. Nie mam pewności czy nie ucieknie, dlatego zabieram ze sobą Alę, zostawiając w osłupieniu Michalską. Podobno mężczyzna z dzieckiem zawsze robi wrażenie na kobiecie, więc zamierzam z tego skrzętnie skorzystać. Po co? Dobre pytanie, na które na razie nie szukam odpowiedzi.
-Nie wiedziałem, że tutaj będziesz. Mogłaś powiedzieć, to może załatwiłbym ci jakiś lepszy bilet czy coś…- drapię się z tyłu głowy. Zmierzony wzrokiem przez Łukowską czuję, że maleję do poziomu zera. Coś jest nie tak, ale jeszcze nie wiem co.
-Widzę, że masz komu załatwiać bilety. Rozmawiałam z tworzą N-A-R-Z-E-C-Z-O-N-Ą, sympatyczna dziewczyna.- wyraźnie akcentuje słowo „narzeczona”, a ja rozumiem aluzję. Mówiłem jej nie dawno o tym, że nie powinna wracać do Drzyzgi, a ja co? W rozmowie z nią też nie wypowiadałem się zbyt pochlebnie o Joannie, a teraz blondynka siedzi na trybunie w mojej koszulce, insynuując tak jakby nasze ponowne zejście. A ja nie wiem co mam o tym myśleć.
-Tosiu, ja… to nie jest tak jak myślisz.- Alicja wierci się na moich rękach, więc puszczam ją i pozwalam odejść do innych dzieci, które bawią się teraz piłkami na boisku.
-Nawet nie chcesz wiedzieć co teraz o tobie myślę. Jesteś cholernym hipokrytą, ale nie interesuje mnie to. Widzę, że dobrze zajmujesz się małą i to jest najważniejsze. Dopóki wiem, że ma dobrą opiekę nie obchodzi mnie to z kim śpisz. A tymczasem pozwolisz, że wrócę na swoje miejsce i będę obserwować wręczenie medali. Tak w ogóle to gratuluję.- na siłę wciska mi swoją dłoń w moją i odchodzi, odwracając się na pięcie. Czemu czuję się źle z tym, że tak wyszło? Nie powinienem, a jednak się czuję. Zawsze byłem szczerym człowiekiem, nigdy nie siliłem się na półsłówka i półśrodki. Otwarcie mówiłem o wszystkim. Nikt nie nazwał mnie hipokrytą, dopiero ona.
-Zibi!!!- krzyk kapitana z trudem dochodzi do moich uszu przez tumult panujący na hali. Olewam Aśkę i już do niej nie podchodzę, nie zamierzam się tłumaczyć. Idę do chłopaków, którzy czekają w holu prowadzącym z szatni na halę.
-Bierz Alę, wchodzimy na podium z dzieciakami!- Igła prowadzi za rękę Sebastiana i Dominikę. Mała podbiega do mnie, umieszczając swoją rączkę w mojej. Jest taka szczęśliwa, więc i ja na chwilę zapominam o nieprzyjemnej rozmowie z Łukowską…

-…za Twoim przewodem, złączym się z narodem!- czy łzy dorosłych mężczyzn w takiej chwili są czymś dziwnym? Wydaje mi się, że zupełnie nie. Dotychczasowa gra w siatkówkę przynosiła mi różne emocje, ale łez jeszcze nie. Byłem sfrustrowany, gdy coś nie wychodziło, mega szczęśliwy, gdy odnosiłem znaczący sukces. Pierwszy raz płaczę ze szczęścia. Krzysiek krąży wokół nas z kamerą. Kubi pozdrawia właśnie Monikę, która znajduje się w szpitalu w oczekiwaniu na przyjście na świat ich potomka. Piter i Bartek pozdrawiają swoje narzeczone.
-Zbyszku powiedz coś naszym kibicom! Złoty chłopie to jest twój dzień!- Krzysiek jak to Krzysiek. Wyrzuca z siebie wszystko z szybkością karabinu maszynowego , nie oczekując na odpowiedź. Nie przeszkadza mi to. Dziś nie mam nic ciekawego dopowiedzenia. Dziś po prostu chcę się cieszyć, chcę świętować. Sam. Z dala od kobiet. Z dala od nachalnej Aśki i niezrozumiałej dla mnie Antoniny.  


~*~

Mam nadzieję, że rok 2014 właśnie tak będzie wyglądał, choć do tegorocznych ME moja przepowiednia się nie sprawdziła, więc musiałam dokonać pewnych korekt. Nie wiem czemu, ale podoba mi się ten rozdział pod kątem relacji Antosia-Zbyszek. 
Pozdrawiam, Paulinkaa


11 komentarzy:

  1. Czyli Aśka sobie coś ubzdurała z tym narzeczeństwem? Być może zaczęli ze sobą sypiać ale Zbyszek nie wygląda na zainteresowanego całkowitym zejściem:). Antonina chyba wyciągneła zbyt pochopne wnioski. Tośka zachowuje się troszkę irracjonalnie. Oskarża Zbyszka o hipokryzję sama nie będąc czystą. Cóż oboje balansują na granicy podwójnej moralności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że się wzruszyłam? Mam nadzieję, że właśnie tak wyglądać będzie finał MŚ 2014. Złoci Polacy i srebrni Rosjanie. Nasi zawodnicy naprawdę na takie coś zasługują, więc mam nadzieję, ze tak to będzie wyglądać. A Aśka to skąd się urwała? Chociaż w sumie Zbyszek nie powinien był przyjąć jej pomocy, mógł zawsze zwrócić się do Iwony Krzyśka, która w niczym by mu nie odmówiła. A tak Michalska cóż, wprowadziła zamęt pomiędzy Zbyszka i Tośkę. A Ala nadal jest moją ulubienicą tego opowiadania. Mała jest genialna!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaniedbuje cię, wiem o tym, przepraszam. Przeczytałam rozdział, ale nie jestem w stanie napisać nic sensownego nie w tym stanie jakim teraz emocjonalnie jestem. Najlepiej określi ci to fakt że kiedy przeczytałam że nasi zostali MŚ to zwyczajnie się poryczałam jak głupia.

    OdpowiedzUsuń
  4. natknęłam się na Twojego bloga, jakoś przez przypadek i zaglądnęłam do bohaterów, a tam bum - Bartman. no kurczę, ale ta mała dziewczynka mi skradła serce. w sumie każde blogowe dziecko kradnie mi serce. :D
    Ala jest super, mega fajna, i w ogóle zajebista. :D cos mi się wydaje, że nie długo może być z niej niezła swatka.
    A Antonina? nie rozumiem jej. i chyba nigdy nie rozumiem. żal m jej, bo straciła dziecko i mogę tylko sobie wyobrażać, co czuła w tamtym momencie. ale na miłość Boską! spotykanie się z Fabianem tylko będzie potęgowało ból po stracie maluszka. to znaczy chyba
    Zbychu u ciebie jest w takim świetle pokazany, że zaczęłam go nawet tolerować ;) to jak opiekuje się małą - no normalnie brakuje mi słów. i jeszcze stara się o opiekę nad Alą. :)
    opłacało sie czytać po nocach pod kołdrą na telefonie i być niewyspaną rano. xD
    pozdrawiam, Jagoda :*
    Ps. Jeśli miałabyś trochę wolnego czasu i ochotę chciałabym cię zaprosić na: http://zbyt-trudne.blogspot.com/
    Opowiadanie z Krzyśkiem Ignaczakiem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, życzę sobie takich Mistrzostw :) I chłopakom też, z całego serca ;)
    Ala to tak mądra i roztropna dziewczynka, że chyba już zawsze się będę nad nią rozpływać :) Wspaniałe dziecko, które wkradło się do serca Zbyszka, ale sądzę że i Antonina ma do niej słabość :)
    Faktycznie, Bartman wyszedł na hipokrytę, sam nie wiedział kiedy. Bardziej do Aśce zależało na powrocie niż jemu, pozwolił troszkę wejść sobie na głowę. Teraz musi jakoś wyjaśnić nauczycielce tą sprawę, a może i przeprosić?
    Za to zalecam Antoninie zerwanie stosunków nie tylko seksualnych z Fabianem. To nie jest dobry chłopak. Dla żadnej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Obyś była prorokiem :) Nie mam nic przeciwko takiemu finałowi przyszłorocznych mistrzostw. Ja nie wiem czy u mnie kiedykolwiek w hierarchii ulubionych spotkań jakiś mecz zastąpi ten z Japonii, ale jak to mówią wszystko przede mną. Wiesz, śmiać mi się chcę bo oboje(czyli Tośka i Zbyszek) myślą o osobie najgorsze rzeczy jeżeli chodzi o wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki. Jeszcze Bartman ma rację a raczej podejrzewa że ona wplątała się w chory układ z Drzyzgą. Za to Zbyszka sama przebiegła Joanna omotała sobie wokół palca i udaje jaka to jest opiekuńcza kochana i w ogóle :P Faceci to matoły, tak się dać nabrać.
    Tośka źle robi dając Fabianowi jako taką drugą szansę inaczej tego nazwać nie potrafię bo z jej strony na razie jest tylko seks, a rozgrywający chyba myśli że to powrót do przeszłości

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też podoba się ten rozdział *.*
    Oby twój scenariusz się sprawdził! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dwóch tygodni sypia z Fabianem?! To się dopiero nazywa wpaść z deszczu pod rynnę. Mam nadzieję, że szybko to zakończy, bo to nie wróży nic dobrego. Tak samo liczę, że Zbyszek pozbędzie się Aśki. Teraz najlepiej, żeby się skupił na małej ;)
    Mnie się marzy, żeby dokładnie tak wyglądał rok 2014, ale nie wiadomo jak to będzie. Moim zdaniem wywołujemy zbyt dużą presję na chłopakach, a to nie pomaga. Może jednak tez sezon ligowy coś zmieni.

    Pozdrawiam ;*
    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wybacz mi, że jestem tutaj tak "często", ale mam trochę dużo na głowie. A może i nie mam aż tyle ale nie potrafię tego ogarnąć? Sama nie wiem....

    Wracając do tego po co się tutaj pojawiłam.
    Zaczne od tego że jak najbardziej chciałabym takich MŚ jakie ty zaproponowałaś. To byłoby dobre dla wszystkich :)
    A tak na powaznie kocham ta śliczną, mądra małą dziewczynkę. Już dawno ona skradła moje serce, zresztą podobnie jak skradła serce Zbyszka i chyba Tośki też :) Mała słodka Ala! :D
    Swoją droga Tośka zgodziła się na dziwny moim zdaniem układ... No bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nawet jeśli chodzi tylko o seks... Bartman w sumie nie lepszy, dal się omotać Aśce. Oboje sa siebie warci, bo poniekąd popełniają te same błędy....

    Wybacz, że nie stac mnie na nic lepszego, ale wpadam tutaj w wolnej chwili, których chwilowo mam jak na lekarstwo..

    Buziaki i do następnej:**

    OdpowiedzUsuń
  10. Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem, ale muszę przyznać, że wciągnęłam się i teraz będę czytać na bierząco ! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń