środa, 24 grudnia 2014

Epilog

Zaryzykowałam związek z Fabianem i to mi się w 100% opłaciło. Zmiana Drzyzgi nie okazała się czymś chwilowym i niestałym. Mogę zawsze liczyć na bruneta. Sama też wspieram go w jego karierze, rozwijającej się w zawrotnym tempie. Jestem niesamowicie szczęśliwa, gdy czytam opinie na temat gry mojego chłopaka. Znawcy porównują go z największymi rozgrywającymi na świecie, a ja wiem, że te opinie nawet w najmniejszym stopniu nie są przesadzone. Fabian ma poprowadzić grę zespołu podczas tegorocznej Ligi Światowej. Z racji tego, że finały będę rozgrywane w Polsce, nasza reprezentacja nie musi grać na maksa w fazie grupowej, dlatego też obecny szkoleniowiec naszej kadry Sebastian Świderski postanowił postawić na młodych, bo tylko wtedy może ograć ich w starciu z najlepszymi drużynami na świecie. Od lat Polska uznawana jest za jedną z najlepszych reprezentacji, nie schodzimy też z podium największych międzynarodowych imprez. Trzeba też sobie jasno powiedzieć, że imprezą docelową tego roku są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Chęć zdobycia medalu z najcenniejszego kruszcu sprawia, że wszystkie siły zostały rzucone na jeden pokład. Do gry na ten jeden sezon wrócili ci, którzy kiedyś stanowili o sile zespołu. Chociaż nie udało się namówić do powrotu Mariusza Wlazłego, to wrócili ci, którzy z różnych względów mieli rozbrat z reprezentacją. Taką postacią na pewno jest Zbyszek. Po naszym rozstaniu przestałam się interesować jego karierą. To znaczy interesowałam się, ale w ukryciu. Nie pytałam o nic ani jego, ani Fabiana. Uznałam, że nie powinnam wtrącać się w jego życie, a już zwłaszcza w kwestię jego siatkarskich wyborów. Trochę zawiódł mnie fakt, że po naszym rozwodzie Bartman wybrał zagraniczną opcję i na dwa lata wyprowadził się do Rosji. Z jednej strony starałam się zrozumieć, że stara się zapomnieć o wszystkim z dala od Rzeszowa i ode mnie, ale przecież w tym wszystkim gdzieś były dzieci. Najgorzej przeżyła to Ala. Zaraz po jego wyjeździe zaczęły się problemy wychowawcze, z którymi musiałam się uporać razem z Fabianem. Po rozwodzie mała Wolska przestała akceptować Drzyzgę. Uciekała do koleżanek, raz udało mi się ją złapać na dworcu, bo umyśliła sobie w główce, że pojedzie do rodziców Zbyszka i zamieszka z nimi. Wtedy też przeprowadziłyśmy poważną rozmowę. Otwarcie jej powiedziałam dlaczego rozstałam się z Bartmanem i dlaczego związałam z Fabianem. Nie ukrywałam przed nią faktu, że w przeszłości tworzyłam związek z Drzyzgą. Nie mogłam wymagać od niej, że zrozumie do końca całą tę sytuację, ale ona po raz kolejny mnie zaskoczyła. Kiedy zapytałam czy chciałaby mieszkać ze Zbyszkiem, ona wtuliła się we mnie i powiedziała, że widocznie tak musi być. Ja wiem, że ona bardzo kocha bruneta.
-Tosiu! Mela bawi się z Fabianem, a czy ja mogę iść do Zbyszka?- nie mam z tym żadnego problemu, więc ochoczo kiwam głową na znak aprobaty. Wszyscy spotkaliśmy się w Krakowie przy okazji pierwszego finaLigi Światowej. Wcześniej jakoś nie było okazji, bo chłopcy ciężko trenowali w Spale oraz odbyli zagraniczny wyjazd treningowy. Z każdym rokiem coraz gorzej znoszę te wyjazdy Fabiana i gdybym tylko mogła to poprosiłabym go o to, by dał już sobie z tym wszystkim spokój i został ze mną w naszym mieszkaniu w Warszawie. Ostatni rok był dla nas bardzo trudny. Zostaliśmy z Fabianem weekendową parą. Nie zdecydowałam się na wspólny wyjazd do Włoch. Po pierwsze nie znałam jeszcze wtedy włoskiego, a po drugie serduszko Amelki wymagało i nadal wymaga ciągłych wizyt kontrolnych i badań. Na nic zdały się tłumaczenia Drzyzgi, że tam na miejscu znajdzie jeszcze lepszych specjalistów niż tu w Polsce, którzy zajmą się sercem mojego dziecka. Nic na to nie poradzę, że wtedy zaufanie miałam tylko do doktora Zalewskiego i dopóki on mówił mi, że powinnam poczekać z podróżą, ja potulnie słuchałam jego wskazań i zaleceń. Z Fabianem podczas ostatniego roku widywałam się dwa razy w miesiącu. Raz ja leciałam do Włoch, raz on przylatywał do Polski. Byłam już wykończona takim życiem na walizkach, ale w momencie kiedy odebrałam go z lotniska i wiedziałam, że nie będę musiała go odwozić w niedzielę po południu, poczułam niewysłowioną radość. Choć odzyskałam go dla siebie tylko na dwa tygodnie to wiedziałam, że już w kolejnym sezonie spakuję walizki swoje i dzieci, jadąc z nim na koniec świata.
-O czym myślisz?- obok mnie siada Wojtek, ojciec Fabiana. Kazał mi się zwracać do siebie po imieniu. Choć długo nie mogłam się na to zgodzić, w końcu uległam jego namowom. Mam do niego ogromny szacunek i traktuję go niemalże jak ojca, którego tak rzadko znów widuję. Mama pojawia się u nas częściej od kiedy pogodziła się z faktem, że jej córka rozwiodła się z mężczyzną, któremu ślubowała miłość przed Bogiem.
-A o niczym szczególnym. Już gotowy do meczu?- uciekam jak mogę od rozmowy na temat moich rozmyślań, bo nie chcę się wygadać przed seniorem Drzyzgą. O czym myślę? Myślę o tym jak mam powiedzieć Fabianowi, że jestem w ciąży. Gdzieś cały czas mam w głowie ten moment z przed lat i jego ucieczkę. Teraz się tego nie boję, ale nie wiem jak to wszystko ubrać w słowa. Nie staraliśmy się specjalnie o dziecko, ale też nie przywiązywaliśmy większej wagi do zabezpieczenia. Ja od razu zapowiedziałam brunetowi, że nie decyduję się na tabletki, a on przyjął to do wiadomości bez zastrzeżeń.
-Nie musisz mnie zbywać Tosiu, bo ja chyba wiem o czym myślisz i zanim powiesz o tym Fabianowi to wiedz, że jestem teraz najszczęśliwszym przyszłym dziadkiem na świecie. Wiesz, że traktuje dziewczynki jak swoje wnuczki i pokochałem je od pierwszego wejrzenia, ale teraz cieszę się, że zostanę takim 100% dziadkiem.- tonę w ramionach Wojtka oszołomiona i zaskoczona. Skąd on o tym wie? W mojej głowie zapala się natychmiast czerwona lampka. Pewnie nie wyrzuciłam opakowania po teście ciążowym, który robiłam w domu Drzyzgów. To był mój trzeci test, który miał rozwiać wszelkie wątpliwości. Ręce mi się trzęsły i przez nieuwagę tekturowe pudełko wpadło za muszlę klozetową. Miałam cały czas w głowie, by wyrzucić to pudełko za pamięci, ale kiedy zobaczyłam dwie kreski to wyszłam z łazienki jak strzała i zapomniałam. Pewnie Mariola sprzątała i znalazła opakowanie. I tak miło z ich strony, że nie powiedzieli nic synowi.
-Myślisz, że się ucieszy?- patrzę w kierunku boiska, gdzie Fabian podrzuca do góry Amelkę. Moje serce zamiera na chwilę, gdy mała znajduje się wysoko w górze, by po chwili odetchnąć z ulgą, kiedy już znajduje się w ramionach bruneta. Chyba nie powinnam mieć złudzeń. Fabian dorósł do tego, by zostać ojcem.
-Jestem o tym przekonany. Kiedyś zachował się beznadziejnie, ale teraz to zupełnie inny facet Tosiu i to dzięki tobie. Leć i powiedz mu teraz o wszystkim. Na pewno ta wiadomość go uskrzydli i pozwoli rozegrać fantastyczne spotkanie.- całuje moje czoło i wypycha z krzesełka. Ma rację. Wezmę się w garść i powiem mu o wszystkim. Macham do niego, gdy spogląda z uśmiechem w moją stronę. Zostawia chodzącą na własnych nogach Melę na parkiecie i podchodzi do bandy.
-Widziałem, że rozmawiałaś z teściem? Aż miło na was popatrzeć. Szkoda, że twoja mama się jeszcze do mnie nie przekonała, ale mam nadzieję, że to się nie długo zmieni.
-Jestem w ciąży Fabian.-zero reakcji. Drzyzga odchodzi ode mnie, a ja mam łzy w oczach. Znowu to samo?! Po chwili wraca do mnie i chwyta w pasie, przenosząc przez bandy reklamowe na środek boiska. Wszyscy patrzą na nas jak na wariatów. Całe szczęście to tylko trening i nie ma tu żadnych przypadkowych osób. Rozgrywający wiruje ze mną, śmiejąc się jak to tylko on poprawi. Po prostu szczerze i pełną buzią.
-Myślałem, że się nigdy nie doczekam. Już miałem się martwić, że coś z moimi wojownikami jest nie tak, a tu taka wiadomość! Ludzie! Będę ojcem!!!- krzyknął na całą halę, zwołując wokół nas niemałe zgromadzenie. Wszyscy chcieli nam pogratulować. Trochę się obawiałam, że środowisko siatkarskie, to najściślejsze grono, nie będzie potrafiło zaakceptować mojego związku z Fabianem, a wszyscy przyjęli je bez większych problemów. Nie mam prawa wymagać cudów od Kubiaków, bo oni zawsze będą sympatyzować ze Zbyszkiem i to się raczej nigdy nie zmieni.
-Życzę ci szczęścia Tosiu. Mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie dobrze z maleństwem, bo na to zasługujesz. Zbyszek zawsze będzie moim przyjacielem i to się raczej nie zmieni, ale to nie znaczy, że źle życzymy z Moniką tobie i Fabianowi. Widać tak musiało być.-bardzo brakuje mi kontaktu z dobrze znanym mi małżeństwem. Może to się zmieni w najbliższym czasie, na pewno bym sobie tego życzyła z całego serca.
-Też chciałbym pogratulować…-przede mną staje Zbyszek, a wszystkie oczy skupiają się tylko na nas. Ta konfrontacja była nieunikniona i ja przed nią nie zamierzam uciekać…

~*~

Nie miałem i nie mam żadnych argumentów, by zatrzymać przy
sobie Antosię. Czułem, że się od siebie oddalamy. Moje miejsce w jej sercu zajmował Fabian i musiałem się z tym pogodzić, choć nie było to wcale takie proste, jak mogło się wydawać. Decyzje o rozwodzie podjąłem szybko bo wiedziałem, że przedłużanie tego na siłę nie przyniesie nam niczego dobrego, a takie zawieszenie między małżeństwem a separacją nie będzie dobre przede wszystkim dla dzieci. Ala nie mogła na początku pogodzić się z wiadomością o rozwodzie i o wszystko obwiniła Tosię, bo przecież to szatynka od razu znalazła sobie kogoś innego. Starałem się jej tłumaczyć, że czasem tak w życiu bywa, że dwoje ludzi nie może być ze sobą, choć wcześniej wszystko wskazywało na to, że będą ze sobą do końca życia. Od razu postawiłem sprawę jasno mówiąc, że to ja jestem i będę dla niej ojcem, ale nie mogłem też zniechęcać jej do Fabiana, bo wiedziałem, że dziewczynki będą musiały zostać pod opieką byłej żony. Nie byłem i nie jestem w stanie zapewnić im opieki, by mogły przebywać ze mną cały czas. Jestem sam, nie mam nikogo. Nie zanosi się też na to, bym w przyszłości miało się to zmienić. Nie zamykam się na nowe znajomości, ale też nie szukam na siłę. Będzie co ma być, zapisanego na górze losu nie przeskoczę. Nie przeskoczę też tego, że była żona układa sobie życie i jest po prostu szczęśliwa. Nie zazdroszczę, ale gdzieś w sercu jest nutka smutku, że ten uśmiech nie jest spowodowany radością z oczekiwania wspólnego potomka.
-Oby oczekiwanie na maleństwo wyglądało inaczej niż w przypadku Amelki. Najważniejsze by dziecko urodziło się zdrowe.-nam tego zabrakło. Amelka to skarb od losu, ale gdzieś w robionym przeze mnie rachunku z dotychczasowego życia doszedłem do wniosku, że właściwie ta choroba nas od siebie oddaliła. Wydawać by się mogło, że taka sytuacja powinna zbliżać małżonków, a w naszym wypadku zadziało się zupełnie odwrotnie.
-Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie twoje słowa bo wiem, że są szczere. Tego nigdy nie można było ci odmówić. Mam nadzieję, że spotkasz kogoś, z kim będziesz szczęśliwy. Wiedz, że z całego serca ci tego życzę, bo jak nikt na to zasługujesz.-wiem, że przesadza. Nie jestem święty, ale cieszę się, że to mówi. To ważne, że mimo wszystko potrafimy normalnie rozmawiać. Nie zamierzam uchodzić w cień, jeśli chodzi o życie naszych córek. Już sobie zaplanowałem, że za rok, dwa zastanowię się nad rozbratem z kadrą, by móc więcej czasu poświęcić dziewczynkom.
-Powodzenia Fabian.-podchodzę też do Drzyzgi. Niech wie, że stać mnie na ten gest. Wyciągam do niego rękę. Nie robiłem tego przez ostatni czas. Obwiniałem go o rozpad naszego małżeństwa cały czas mając w pamięci jak podle zachował się w przeszłości. Na początku nie potrafiłem sobie uzmysłowić jak Tosia mogła mu to wszystko wybaczyć, ale teraz wiem, że jak się kogoś kocha, to jest się zdolnym do wszystkiego. Czerwona lampka powinna mi się zapalić już wtedy, gdy Łukowska mówiła mi o odnowionym romansie z Drzyzgą. Zbagatelizowałem to i uznałem za sprawę zamkniętą. Czas pokazał, że niepotrzebnie.
-Wzajemnie Zbyszek.-ściskam dłoń rozgrywającego i odchodzę od rozpromienionej pary. Kubiak bije brawo. Wiem, że tego ode mnie oczekiwał. Moje zachowanie ma oczyścić atmosferę wokół mnie i Tosi. Przyjacielowi i jego żonie brakuje kontaktów z Tosią. Relacja się urwała, bo przyjaciele chcieli w ten sposób być fair wobec mnie. Początkowo byłem im za to wdzięczny, ale teraz doszedłem do wniosku, że takie zachowanie jest dziecinne. Nie mam prawa nikomu dobierać znajomych. Coś się skończyło i nie wróci już bezpowrotnie. Im szybciej to przyswoję, tym lepiej dla mnie i dla nas wszystkich…
~*~

-Myślałam Zbyszek, że będziesz dłużej walczył o Tosię. Czemu tak łatwo się poddałeś?
-Oj Anka! Dobrze wiesz, że od zawsze lubiłem jasne sytuacje. Ona mnie nie kochała, nie wiem czy kiedykolwiek mnie kochała. Ty powinnaś to lepiej wiedzieć, w końcu tyle lat patrzyłaś na nas z góry. Nie mogłaś załatwić jakiegoś lepszego zakończenia dla tego związku?
-Próbowałam coś zrobić, ale moje działania na nie wiele się zdały. Pamiętasz jak przychodziłam do ciebie w snach? Pewnego razu powiedziałam ci, że nie możesz się poddać, a ty nazajutrz pojechałeś do sądu i złożyłeś pozew rozwodowy. Potem przyglądałam się Tosi, chciałam coś wskórać, ale zobaczyłam jej szczęście u boku Fabiana. Spasowałam Zbyszek i sprowadziłam na twoją drogę Milenę.
-Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia ani żadne płomienne uczucie, ale spokój jaki odnalazłem u jej boku sprawił, że nie bałem się po raz drugi założyć rodzinę. Potem na świat przyszły bliźniaki, Dawid i Dagmara. Świat odwrócił się o 180 stopni, ale niczego bym nie zmienił. Wiesz siedzę tu z tobą i myślę, że dobrze przeżyłem swoje życie. Wiadomo, rozwodem nie ma co się chwalić, ale moje dzieci wyrosły na porządnych ludzi, a Milena pozwoliła się zestarzeć u swojego boku, do końca w poczuciu miłości i rodzinnego ciepła.
-Nie boisz się, że dzieci po twoim odejściu sobie nie poradzą?
-Nie, jestem dziwnie spokojny, że wszystko będzie dobrze. Zresztą, są dorosłe. Wszyscy mają szczęśliwe rodziny. Martwię się tylko o Milenę, bo została sama w naszym domu. Wiesz, dzieci ją odwiedzają, a najwięcej twoja Ala. Wspaniałą wydałaś córkę na świat Aniu. Powiesz mi teraz kto był jej ojcem?
-To bez znaczenia Zbyszku kto był biologicznym ojcem Ali. Tak naprawdę to ty i Tosia byliście jej rodzicami. Wprowadziliście ją w dorosłe życie i pomogliście jak tylko potrafiliście, by się usamodzielniła i wyrosła na mądrą kobietę. Zawsze będę wam za to wdzięczna. Nie mogę też zapomnieć o Fabianie, bo pomagał jak mógł. Ty nie wszystko widziałeś, ale było wiele sytuacji w których to on ratował moją córkę z opresji. Naprawdę się zmienił.
-Wiem Aniu. Może nie zawsze byłem zadowolony ze swojego życia, ale każda lekcja pokory czegoś mnie nauczyła. Najpierw mocno przeżyłem twoją śmierć, potem ten rozwód, ale na koniec i tak mogę ci powiedzieć, że nie zamieniłbym tego życia na żadne inne. Choć mogłem pożyczyć jeszcze te kilka lat, to przecież zostawiłem po sobie ślad. Odniosłem wiele sukcesów w siatkówce, wychowałem czwórkę dzieci i starałem się, by nikt nigdy przeze mnie nie płakał. Nie wszystko zawsze się udawało, ale się starałem. Widziałaś to?
-Widziałam, zresztą nie tylko ja. Dlatego nie będziemy tu ze sobą zbyt długo, by ty idziesz tam, gdzie twoje miejsce. Ja poczekam tu na wszystkich. Chcę jeszcze porozmawiać z Alą i Tosią.
-Potem znów się spotkamy?
-Pewnie. Zaopiekujesz się mną?

-Już na wieczność. 




~*~
Moje drogie! 
Z ulgą mogę Wam napisać, że kolejne z opowiadań, po wielu przeciwnościach losu i upadkach, doprowadziłam do końca. Właśnie stąd wynika moja ulga, bo choć czasem czuję, że już wyrosłam z opowiadań i nie odnajduję się w tej rzeczywistości, to przychodzą dni, że mam chęć by coś napisać, by czymś się z Wami podzielić. Chcę Wam powiedzieć, że jeszcze się z Wami nie żegnam, że będę starała się w miarę możliwości w tym świecie funkcjonować, choć jest to już coraz mniej mój świat, bo zupełnie inny niż ten, w który wchodziłam kilka lat temu, a to głównie przez to, że wiele autorek już nie publikuje swoich opowiadań. W ubiegłym tygodniu miałam sen, w którym jedna z Was(napiszę wiadomość prywatną do niej) wróciła do pisania, a ja z niepohamowaną radością odczytałam powiadomienie o nowym blogu. Staram się także szukać nowych autorek i nowych blogów, ale teraz jest boom na bohaterów, do których ja do końca nie jestem przekonana. 
Teraz może kilka słów o tym zakończeniu. Wiem, że nie wszystkim ono się spodoba, może nawet każda z Was powie, że zwariowałam i urwałam się z choinki(tak tematycznie nawiążę), ponownie łącząc w parę Tosię i Fabiana, ale tak mi się to przedstawiło w głowie,że trochę wykolegowałam Zbyszka. Chcąc mu tu jakoś wynagrodzić, związałam go z Mileną, choć nie opisałam dokładnie jego dalszych losów. Stawiam tu ostatnią i definitywną kropkę.
A teraz mam do Was serdeczną prośbę. Chciałabym przeczytać coś, niekoniecznie przyjemnego a szczerego, o tym opowiadaniu. Szczerość najważniejsza.Chciałabym Was zaprosić na Dianę i Łukasza, bo na blogu<klik> o nich pojawił się nowy odcinek i myślę, że to będzie opowiadanie na którym się teraz skupię, kończąc równocześnie zakazanych. 
Na koniec życzę Wam moje drogie zdrowia, bo bez niego nie wiele można zdziałać, o czym się boleśnie przekonałam w tym roku. Po drugie życzę Wam zadowolenia z życia, byście zawsze robiły to, co dyktuje Wam serce, nigdy nic wbrew niemu i sobie. A po trzecie życzę nam, kibicom siatkówki szczęśliwych chwil w nadchodzącym 2015 roku. Jest o co się bić i jest o co walczyć.


9 komentarzy:

  1. Co ja mam napisać pod tym epilogiem?? Wszystko co sądzę o Tośce napisałam Ci na gg i zdania nie zmieniłam choć chciałaś żeby wszyscy byli szczęśliwi. Dla mnie Tośka to egoistka, która nie potrafiła nawet teraz przyjąć do wiadomości, że to ona rozwaliła to małżeństwo. Wyrzuciła ze swojego życia męża, który dla niej ryzykował życie, był w stanie wyrzec się rodziców, był zawsze kiedy go potzrebowała a w zamian dostał rogi. Dziewczyna wytarła sobie gębę przysięgą małżeńską zapewniając, że nigdy go nie zdradziła, a chwil wcześniej lizała się z Fabianem. Zarzucała mu, że nie walczy choć o prawie dała się zerżnąć na łazienkowych płytkach. Wiem, że chciałaś przedstawić Tośkę jako ideał kobiety bez skazy ale dla mnie zawsze będzie tylko wiarołomną małżonką. Małżeństwo to nie zabawa i to nie jest tak, że zawsze jest pięknie. Dopóki Zbyszek walczył było ok, ale jak tylko sie odsunął to za lata bycia został obarczony przez nią winą za rozpad tego związku. Tośka powinna mieć wyrzuty sumienia za każdym razem jak tylko patrzyła w oczy Amelii!! Szkoda, że nie potrafiła się do tego przyznać, bo jak widzę Zbyszek cały czas ma świadomość swojej części winy, a ona nie. Dostała od życia zbyt wiele i brała co tylko mogła nie dając od siebie nic.
    Zdaję sobie sprawę, że mamy różne poglądy i myśkę, że wynika to z tego, że mam swoje lata i jestem kobietą z pewną przeszłością. Wierzę w nierozerwalność małżeństwa z powodu takich błahostek, a jak ktoś nie jest pewny nie powinien brać ślubu. Tośka powtarzała "kocham Cię", a okazało się to tylko pustym nic nie znaczącym sloganem.
    Wiem też, że to tylko opowiadanie i myślę, że to dobrze, że wywołało tyle emocji:)

    WESOŁYCH ŚWIĄT

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tu się zawsze szczerze wynurzałam, więc wiedziałaś, co myślę ;-)
    Tak, to fakt, nie zaakceptowałam powrotu Fabiana do łask i do końca liczyłam na zejście Tosi i.Zbyszka.
    W życiu czasem dzieje się zbyt dużo, żeby do siebie powrócić. Rozumiem to i nie będę krzyczeć na ciebie.
    miałam takie a nie inne uczucia do bohaterów, zżyłam się jakoś z wizją Antoniny i Zbyszka, ciężko mi było czytać o ich gorszych relacjach. Szkoda, że Zibi był kimś nad którym ona przeszła w drodze powrotu do pierwszego ukochanego.
    Tobie też życzę wszystkiego co najlepsze :-* wiem, że blogowy świat się zmienia, ale zawsze się znajdzie kogoś, kogo się rozumie ;-)
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Epilog świetny! :*
    Przyznam, że do samego końca miałam nadzieję na pojednienie Zbyszka z Tosią ;)
    Ale coż w życiu nie zawsze jest tak jak.chcemy :)
    Serdecznie chciałabym cię zaprosić namoje opowiadanie o A.Wronie
    milosc-jak-wino.blogspot.com
    Mam nadzieje, że się spodoba i bedziesz czytać :)
    Pozdrawiam Koki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednak jej się nie udało połączyć ze Zbyszkiem, ale Widać, że z Fabianem jest naprawdę szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. byłam, czytałam i muszę przyznać, że opowiadanie było genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że już skończone ;(

    Rozdział świetny !

    Zapraszam do siebie - www.mowimy-sobie-wszystko.blogspot.com
    Zostaw jakiś komentarz, dopiero zaczynam a to mega motywuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi Zbyszka! Naprawdę strasznie mi go szkoda! Myślę, że chyba tak naprawdę Bartman mógłby stworzyć idealny związek z Anką, oni byli swoimi bratnimi duszami i to widać nawet w tym ostatnim, niezwykle smutnym, ale zarazem pięknym epilogu - bo niby śmierć to dopiero początek, ale to jednak śmierć. Może Tośka i Fabian są szczęśliwi, może i się kochają, ale to wszystko odbyło się niestety kosztem Zbyszka, tak, tak! Kosztem Zbyszka! Od początku właśnie to jemu i Tośce kibicowałam, nie Fabianowi. No, ale cóż życie!

    Kochana bardzo Ci dziękuję za kolejne wspaniałe opowiadanie i kolejnych świetnie wykreowanych bohaterów. Oczywiście jestem z Tobą również na pozostałych historiach ;)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy odnalazł swoje prywatne szczęście jednak mam wrażenie że gdzieś tam i u Tośki i u Zbyszka znajdują się te uchylone drzwi na których widnieje napis porażka. Oboje popełnili błędy w różnych chwilach swojego życia. Nie byli sobie pisanie mimo że przez jakiś czas tworzyli rodzinę. Ciężko jest mi się doniesć do tego że parze z którą sympatyzowałam od poczatku nie wyszło. Ale to samo czasami dzieje się w naszym życiu. Koś jest z kim latami, zawsze razem a przychodzi taka chwila że tych dwoje się rozstaje i ciezko ich bliskim odnaleźć się w nowej sytuacji. Tu widzę było podobnie. Szkoda mi najbardziej Ali bo Zbyszek był dla niej całym światem a wybierając karierę dziewczynka została tak naprawdę z nie do końca sobie bliskim ludźmi, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Każde z dzieci wyszło na ludzi a i główna para zaznała spokoju w ramionach innych

    OdpowiedzUsuń
  9. Siostra Winiarskiego, która nie potrafi się powstrzymać od wielu rzeczy! Bo przecież tyle pokus jest na świecie.Tyle klubów do zaliczenia, tyle dragów do wzięcia. Tylko, że jeśli coś się wyda, trafi na okładki gazet, a nie może zepsuć reputacji bratu. Ale życie jest krótkie i trzeba z niego korzystać, więc co jej szkodzi? Staje jej coś na przeszkodzie? Tak! BRAT!

    "Podchodzi do ciebie, chce cię pocałować, ale ty uchylasz głowę. Nie lubisz zbytnich pieszczot, liczy się dla ciebie tylko i wyłącznie przyjemność, kolejne przygody, nic więcej. Bez pocałunków, bez pieszczot , bez niczego. Tylko sama przyjemność.

    –Spierdalaj! -mówisz do niego. Na początku jest trochę zaskoczony, ale posłusznie wychodzi, zostawiając na łóżku kartkę z numerem telefonu. Wiesz , że nie zadzwonisz, z każdym przeżywasz tylko jedną przygodę. Wstajesz z krzesła i idziesz w stronę łóżka. Podnosisz kartkę, drzesz ją na kawałki i wyrzucasz do kosza."-Zapraszam na moje nowe opowiadanie, będzie to historia Aśki, siostry Winiara i ...............-jej wybranka! Mam nadzieję, że wejdziesz, zobaczysz, może skomentujesz...:)

    http://szczerewyznaniaa.blogspot.com/

    Buziaki :*

    K.

    OdpowiedzUsuń